8. Musisz mi pomóc

288 23 4
                                    


Clarissa's POV

Czy zastanawialiście się kiedyś jak z życia w szybkim tempie może ulecieć szczęście ? Albo, że wszystko idzie nie po waszej myśli ? Bo uwierzcie mi że ja właśnie to robie, czuje jakby jakieś magiczne siły wysyłały z mojego życia wszystko co pozytywne i zostawiały te warte zapomnienia.

Jeśli kiedykolwiek przypomnicie mi ten dzień to przysięgam, że was uderzę.

Stałam w szkolnej szatni, ściskając w ręku kawałek postrzępionej kartki. Słowa na niej były pochyłe i napisane dość niechlujnie i mało czytelnie. Skanowałam dokładnie każdą literkę z osobna chcąc znaleźć w tym coś, co świadczyłoby, że to jeden wielki, marny żart. Przez mocny uścisk skrawek papieru był w niektórych miejscach rozerwany lub pognieciony.

Nie patrząc dłużej na ciąg wyrazów zgniotkam ją i wyrzuciłam do śmietnika. Łapiąc kilka głębokich oddechów, złapałam za sportową torbę i pośpiesznie kierowałam się do wyjścia.

Pchnęłam ciężkie drzwi i już po chwili kroczyłam chodnikiem w kierunku kawiarni, w której byłam umówiona z Kelsey i Harrym.

Od jakiegoś czasu chłopak spędzał z nami dużo czasu, co wcale mi nie przeszkadzało, ponieważ jest bardzo pozytywną osobą, z którą można w każdej chwili porozmawiać.

Weszłam do naszej ulubionej kawiarni słysząc typowy dzwonek spowodowany otwarciem drzwi. Od razu zauważyłam dwójkę zanoszących się śmiechem osób.

-Siema dziewczyno.- krzyknęła Kelsey i posłała mi razem z Harrym szeroki uśmiech. Uniosłem lekko kąciki ust do góry, nie mogąc wysilić się na coś więcej.

Zajęłam miejsce na jednym z krzesełek i wsłuchałam się w kontynuację ich rozmowy. Jednak nie trwało to długo. Moje myśli rozproszone były zupełnie gdzieś indziej.

W mojej głowie ponownie pojawia się świstek, który za pociągnięciem suwaka wypadł z mojej torby na zimne płytki szatni. Ponownie rozpoczynam mentalne śledztwo kto był autorem tego wszystkiego i przysięgam na boga ze prędzej czy później dotrę to tego mało zabawnego idioty. Uważam jednak, że t...

-Żyjesz, Clars ?- Szturchnął mnie chłopak co spowodowało, że ponownie wróciłam do świata. Musze przestać się tym teraz przejmować, po prostu zrzucić to na boczny tor i sprawdzić co nastąpi potem.

Posłałam im delikatny uśmiech i poprawiłam się na drewnianym krzesełku.

-Macie tak nudne tematy do rozmów, że aż zmuszona byłam odpłynąć.- zaśmiałam się. Szkoda tylko, że nawet nie wiem o czym prowadzili tą zaciekłą dyskusje.

-Może i sprawdzian z matematyki nie jest zbyt ciekawy, ale ocena z niego zadecyduje czy zdam.- jęknął Harry przecierając swoja twarz dłońmi. -Tak poza tym, jestem cholernie zmęczony.

-Ja to samo, ale wiecie co ?- zaczęła i kiedy otrzymała od nas pytające spojrzenia postanowiła dokończyć.- to ostatni tydzień nauki.- zapiszczała zwracając tym uwagę kilku osób siedzących przy sąsiednich stolikach.

-Jeśli będziesz się tak wydzierać to wylecimy stad na kopach.- skarciłam ją ledwo powstrzymując się od śmiechu.- Tak w ogóle to czemu wy macie kawę a ja nie ?

Brother's Friend | BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz