When she ain't giving you enough to get you through the night-No dawaj, Clar. Jest piątek, po prostu chodź z nami. Odwieziemy cię z powrotem. -zapewnia Shawn, na co ja kręcę głową. Nie mam dziś ochoty na imprezowanie, dodatkowo muszę przerzucić swoją szafę do góry nogami, by sprawdzić co dokupić musze na lato, szkoła kończy się pojutrze także wszyscy zaczynaja swoje życie imprezowe na nowo, lub jak w przypadku chłopaków- obficiej.
-Więc ?-Myśle, ze sobie odpuszczę.- odpowiadam i obserwuje jak naburmusza się przypominając małego chłopca.- Co jest ?
-Po prostu nie chce żebyś resztę dnia spędziła w piżamie robiąc te dziwne babskie rzeczy jak malowanie paznokci czy coś.- wyraz jego twarzy przypomina lekkie zdegustowane ale i rozbawienie. Prycham po nosem z boku obserwując jak Max wchodzi do pokoju z garścią kulek zielonych winogron.
-Niestety jestem 'babą' i robienie babskich rzeczy to moja natura.- uśmiecham się chamsko i wychodzę z pokoju lecz za nim mijam próg, na moment odwracam się w jego stronę.- Jeśli znajdę cię rano z jakąś laską to obydwoje wylecicie na taras.
-Idź sobie.-krzyczy kiedy Max wybucha śmiechem.
-Wedle życzenia. Milej zabawy.
Walczę ze zdenerwowaniem, kiedy krzyki całej ich gromady słychać w salonie przez kolejne pół godziny.
Wzdycham i przekręcam się na plecy, trzymając w ręku telefon. W międzyczasie przegladania przeze mnie rożnych aplikacji rejestruje, że krzyki ucichły co może oznaczać jedno- święty spokój. Zwlekam się z łóżka i odpalając po drodze ulubioną piosenkę zaczynam sprzątać garderobę.-Sucking up to anyone, goddamn it you're a star*
Mój głos słychać zapewne przed bramą wjazdową do domu, ale nie przejmuje się tym. Do czasu, aż moje oczy zostały przysłonięte i jedyne co widzę to ciemność. Ciało zaczęło delikatnie dygotać, a krzyk wydostał się z moich ust.
-Kurwa mać, nie krzycz.- panikuje osoba za mną i cofa się o kilka kroków. Wykorzystując okazje szybko się odwracam i kiedy widzę mojego 'włamywacza' mój stopień przerażenia znacznie maleje.
-O mało nie dostałam zawału, ty idioto.- moje drobne dłonie spoczywają na mojej piersi.
-Jesteś łatwo przestraszalska.-śmieje się.
-To nawet nie jest słowo.- jego czekoladowe oczy odbijają światło drobnych lampeczek wiszących na mojej ścianie.- poza tym, co ty tu robisz ?- tym razem zakładam ręce na biodra i dokładnie wpatruje się w jego osobę.
-Nudna impreza.-odpowiada.
-Wiec postanowiłeś odstawić wyrywanie lasek na następną okazje i przyjechałeś tu, do mnie ?- prycham niedowierzając.
-Może jesteś lepsza od tych wszystkich lasek ?- ścisza głos i podchodzi oplatając moja talie ramionami.
-Niezła próba kłamco, a teraz zostaw mnie i daj dokończyć to co zaczęłam.- wyrywając się z jego ciasnego, bardzo ciasnego uścisku wróciłam do składania swoich topów.
-Piękny syreni śpiew, mała.- zagruchał na koniec po czym wyszedł w pomieszczenia.
Ostatnio dużo myśle na temat całej relacji z Justinem i chyba dopiero teraz to wszystko jest na swoim miejscu. Wiem, że ten chłopak ma ciężki charakter, inne podejście do wielu spraw i nie łatwo będzie mi do tego przywyknąć to jestem gotowa zaryzykować. Chce go poznać bardziej i zobaczyć co kryje się za tą maską twardego i odważnego chłopaka.
Odkładając ostatni już złożony stos ubrań na jedna z półek wreszcie mogłam odetchnąć. W najbliższym czasie zdecydowanie bede musiała jechać na zakupy. Grube swetry i jeansy, których mam aż nadmiar, nie za bardzo beda nadawać się na gorące dni.
Zegarek w moim telefonie wskazywał 12 w nocy, co mnie zdziwiło ponieważ nie odczuwałam dużego zmęczenia.
Zeszłam na dół do kuchni i otwierając lodówkę wyjęłam karton mleka. Odkręciłem korek i wzięłam kilka dużych łyków. Justina nie było na dole, więc chyba siedział w swoim pokoju. Wzruszyłam ramionami i odstawiając z powrotem karton wróciłam na górę.
Położyłam się do łóżka, wcześniej zakładając moją kolorową piżamę i zaczęłam powoli zapadać w sen. Do czasu aż głośne, nieustanne walenie w drzwi wejściowe nie podniosły mnie do pionu.
-Kurwa mać.- mruknął Justin wychodząc z pokoju. Wyglądał jakby spał ponieważ jego jasne włosy są w kompletnym nieładzie, a biała koszulka wygnieciona.
-Kto to ?- spytałam i jak przystało na histeryczkę, zaczęłam panikować.
-Nie wiem.- wzruszył ramionami co wcale mnie nie uspokoiło. Równie dobrze mogą to być chłopacy, ale przecież Shawn ma swoje klucze ze sobą.
-Nie sądzę, że powinnaś tu iść.- stwierdził, a raczej warknął gdy już prawie byliśmy przy drzwiach. Podszedł i szybko je otworzył. Natychmiast jego mina zrzedła. Stał przez dłuższy czas nieruchomo, a ja mogłam zobaczyć jak jego mięśnie znacznie się spinają. To z pewnością nie jest ani Shawn ani reszta grupy.
Justin's POV
-Kelsey idź do siebie.- rozkazałem nawet się nie odwracając, ale nawet i bez tego wiedziałem że tego nie zrobiła.
-Justin...
-Zrób to o co cię do cholery proszę.- mimo, że nie chciałem na nią krzyczeć to musiałem wiedząc, że mnie nie posłucha.
Ponownie spojrzałem na osobę stojąca przede mną.
-Justin ja...- zaczęła, ale przerwałem jej łapiąc za ramiona i przysięgając do swojej piersi.
Głaskałem jej czarne włosy i przysięgam na boga, że nie pamietam kiedy ostatni raz je dotykałem. Jej ciało trzęsło się od szlochu przez co zmartwienie przejęło nade mną kontrolę.-Wróciłaś...
*Terror Jr- Sugar ❤️

CZYTASZ
Brother's Friend | Bieber
Fanfic"Desperacko pragnęła miłości, równie desperacko udając, że wcale jej nie potrzebuje" Charlotte Nieszyn Jasińska