Nobody's POV
Przecierając swoje zaspane i posklejane od tuszu oczy Clarissa wreszcie zdecydowała się wyjść z łóżka. Mimo, że było już południe i nie miała w planach nic konkretnego postanowiła doprowadzić się do kultury poprzez szybki, ale zarazem relaksujący prysznic oraz zjedzenie porządnego posiłku. Mimo, że spędziła pare, długich godzin w łożku nadal czuła się potwornie zmęczona.
Jej mięśnie w pewnym stopniu zaczęły się rozluźniać kiedy po jej skórze spływała ciepła woda. Jej myśli cały czas zajmował chłopak o karmelowych oczach. Clarissa czuła się źle, biorąc pod uwagę wczorajsze wydarzenia. Teraz, gdy trzeźwo myśli i kiedy jest juz za późno na jakiekolwiek cofnięcie czasu, uważa pocałunek z Harrym za błąd, rzecz która nie powinna mieć miejsca. Nie współczuła Justinowi, pod żadnym pozorem nie było jej go szkoda. Czuła się źle sama ze sobą i nie uważała, że alkohol jest wystarczającym powodem jej zachowania.
W pełni ubrana, związała długie włosy w niechlujnego koka i po raz pierwszy tego dnia wyszła ze swojego pokoju. Izolacja od wszystkich domowników była według niej najlepsza opcją, gdyby nie brzuch wołający o napełnienie go.
Kiedy jej bose stopy przekroczyły próg kuchni do jej płuc doszło ciężkie i przytłaczające powietrze. Starała się za wszelka cenę nie spojrzeć w kierunku Justina, nie chciała, a nawet nie potrafiła.
Wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce w ostatnim czasie zaczęły przyprawiać ją o ból głowy, który każdą chwilą przybierał na sile.
Choć bardzo nie chciała czuć na sobie jego ostrego wzroku, nie potrafiła.-Nasz zamiar mnie ignorować ?- odezwał się, powodując ze dłonie dziewczyny ledwo utrzymały paczuszkę żółtego sera.
Mimo, że chciała odwrocić się i na niego nakrzyczeć, pokazać że jest wkurzona, ale i zarazem przygnębiona, a nawet uderzyć stojącą na parapecie doniczką, nie wydusiła z siebie ani słowa. Nie potrafiła spojrzeć mu w twarz, spuściła głowę i zamknęła oczy.-Rozumiem, że nie będziesz ze mną rozmawiać. Polepszę twój jak i swój humor idealną nowiną.
Jego głos przepełniony był kpiną i sarkazmem. Justin wziął haust powietrza i przechylił głowę na bok. Przez chwile milczał, aż w końcu otworzył usta i odezwał się po raz kolejny.
-Od dziś jesteśmy współlokatorami.
Dziewczyna natychmiast odwróciła się do bezczelnie uśmiechającego się chłopaka. Powstrzymując kilka nieprzyjemnych słów ciągnących się na jej usta jedynie zmarszczyłam brwi. Jej zachowanie wyglądało conajmniej śmiesznie, ale w tym momencie jej rozsądek gdzieś znikł.
-Poza tym, twój chłoptaś powinien najpierw policzyć schodki.- zaśmiał się sarkastycznie.- Myślałem, że masz lepszy gust, ale ty musiałaś mnie zaskoczyć. Następnym razem idźcie pieprzyć się w pokoju, nikt nie ma ochoty tego oglądać.
Mimo, że dłonie chłopaka leżały w tym samym miejscu co chwile temu, dziewczyna miała wrażenie, że właśnie ją uderzył. Jego słowa,które przychodziły z taką obojętnością, były kolejnymi uderzeniami.
-Jak możesz mówić coś takiego ?
Jej głos był ledwo słyszalny, lecz chłopak podniósł głowę i dopiero teraz mógł się jej dokładnie przyjrzeć. Nagle dotarło do niego, że jego słowa ją zraniły. Nie powinien się odzywać, nie w ten sposób, nie do niej. Czuł nagłą potrzebę przeproszenia jej i cofnięcia wypowiedzianych slow. Jednak dziewczyna nie doczekała się żadnej z tych rzeczy. Justin doskonale maskował swoje uczucia przyjmując pokerową twarz. Opanował ją już do perfekcji.
-Nagle nie masz nic do powiedzenia ? Zachowujesz się jak egoista i mam ogromną ochotę ściągnąć ci z twarzy swoją wieczną pewność siebie. Mówisz i robisz rzeczy nie licząc się z tym, że skutki twoich działań mogą kogoś zranić. Działasz pochopnie mając nadzieje na dobry koniec, ale kiedy on nie następuje chwytasz się koła ratunkowego, którym okazałam się w ostatnim czasie ja. I niczego tak bardzo nie żałuje jak udzielenia ci jakimkolwiek pomocy, bo na to nie zasługujesz.
Clarissa sama nie wiedziała kiedy skończyła mówić. Nie potrafiła przyjmować jego slow ze spokojem, wiec wykorzystała moment i przedstawiła mu jej własne zdanie. Jego rozchylone usta świadczyły o tym, jak niespodziewane było jej zagranie.
Szybko podnosząc się z miejsca, wyminął dziewczynę i wyszedł z pomieszczenia zostawiajac ją samą. Obydwoje przepełnieni byli mieszanymi uczuciami. Sami nie wiedzieli co zrobić dalej.
****
-Wyglądasz na zmęczoną, wszystko w porządku ?
Słowa wypowiedziane przez zatroskaną rodzicielkę, sprawiły ze poziom irytacji wzrósł o conajmniej połowę. Nie miała najmniejszego zamiaru tłumaczyć sytuacji z Justinem i Shawnem. Czuła się źle okłamując swoich rodziców, ale nie miała zbytniego wyboru.
Jedyne co zrobiła to kiwnęła głową na tak, by następnie zatopić swój wzrok w telewizorze. Mecz, który właśnie leciał, ani trochę jej nie ciekawił.
-Powinnaś się cieszyć, za cztery dni masz zakończenie roku.
Na twarzy pani Mendes wyraźnie można było wyczuć niepewność. Widoczne było również zmartwienie. Nie potrafiła do niej dotrzeć.
-Jestem śpiąca.
Zignorowała wcześniejsze słowa rodzicielki i szepcząc ciche "dobranoc" ruszyła do pokoju tak szybko jak mogla. Od ostatniej ostrej wymianie zdań miedzy nią a blondynem, Clarissa unikała go niczym ognia.
🌈🌈🌈
NO ZROWU KRÓTKO, ALE PIERWSZY RAZ PISAŁAM Z TEJ PERSPEKTYWY I NIE UWAŻAM TO ZA JAKIES UDANE, ALE NIE WAZNE
KOCHAM XX
CZYTASZ
Brother's Friend | Bieber
Fanfiction"Desperacko pragnęła miłości, równie desperacko udając, że wcale jej nie potrzebuje" Charlotte Nieszyn Jasińska