9. Zastanów się, proszę

296 17 0
                                    

Musisz pomoc mi wyciągnąć Justina z więzienia

To jest chyba seria kiepskich żartów jakie mój los dla mnie zaplanował. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam, ale z pewnością to wszystko to wielka przesada.

To kompletnie niedorzeczne, no bo czemu Justin miałby trafić do więzienia ? Ciekawi mnie też to dlaczego ze wszystkich jego znajomych akurat to na mnie padła rola wybawcy. Bez powodu tam nie trafił, wiec skoro sam się tam wpakował, to sam się z tamtąd wypakuje.

Probuje ułożyć to w swojej głowie, jednak to wszystko staje się zbyt przytłaczające i zaczyna mnie powoli dusić.

-O czym ty mówisz do cholery ?- pytam odrywając się od framugi. Zaczynam chodzić po pokoju tak jak on pare chwil temu. Spodziewałabym się wszystkiego, tylko nie czegoś takiego.

-To długa historia, a ja nie mogę ci jej opowiedzieć. Po prostu mi pomóż. Rzadko cie o coś proszę, ale uwierz mi, że to sytuacja kryzysowa wymagająca szybkiej interwencji.

Chłopak szybko odpowiada na moje pytanie i wpatruje się błagalnie w moje oczy. Jeśli miałabym wyczytać z jego twarzy to co właśnie odczuwa to miałabym z tym nie lada problem. Ukazuje mi się zbyt wiele emocji, by od tak je wymienić. Od stresu po złość.

-Okej, powoli.- zaczęłam i usiadłam naprzeciwko niego na krzesełku.- W jaki sposób miałabym mu pomoc to po pierwsze, a po drugie dlaczego akurat ja, mało was, że bierzecie mnie jako deskę ratunku ? 

Musiałam dowiedzieć się jak najwiecej nawet z najmniejszymi szczegółami. Wiem, że nie powie mi wszystkiego, ale podstawowe informacje są mi niezbędne do podjęcia decyzji.

Nie jestem głupia i nie dam się wplatać w jakieś niepotrzebne gówno jakie Justin najwyraźniej dam sobie przysporzył.

-Wystarczy, że pójdziesz na policję i powiesz im, że to z nim spędziłaś wieczór.- odpowiedział jak gdyby nigdy nic. Brzmiał jakby rozmawiał o pogodzie, co kompletnie od tego odbiegało.

-Mam złożyć fałszywe zeznania ? Żartujesz sobie ze mnie, prawda ?- spytałam nie wierząc o co niemożliwego i ryzykownego zarazem mnie prosi. To nie jest zwykle ominięcie prawdy, lecz seria kłamstw skierowana do grupy ludzi, którzy bez problemu mogą wepchnąć mnie obok Justina.

Nie miałam styczności z policją, nigdy nie złamałam prawa w odróżnieniu do niektórych moich rówieśników. Jeśli mam być szczera to nie za bardzo uśmiechał mi się ten pomysł.

-Proszę, Clarissa zrób to. Wiem, że masz mnie teraz za idiotę, który namawia cię do niemożliwego, ale on musi wyjść. 

-Jak się tam znalazł ?- spytałam. Z tego wszystkiego, akurat to ciekawiło mnie najbardziej. Jak ?

-Nie mogę ci powiedzieć, więc zaufaj mi.

Przyznaje, że jestem zdziwiona a jego determinacją. Moje pytania  nie miały końca, a on wszystkie przyjmował na klatę. Wiem, że mu na tym zależało, ale nie mogę mu nic obiecać.

-Zastanów się i daj mi jak najszybciej znać, proszę.

Shawn podniósł się z łóżka i powoli kierował się do drzwi.

-Nie mów proszę nic rodzicom, bo wszyscy będziemy martwi.- Przytaknęłam głową i ponownie ją odwróciłam, tym razem widząc pustą przestrzeń.

Muszę podjąć dobrą decyzję i nie wpakować się w zbędne kłopoty.



Justin's POV

-Puść mnie, kurwa!- krzyknąłem do niskiego grubego policjanta, którego wyraz twarzy najbardziej wyprowadzał mnie z równowagi.

-Uspokój się Bieber, juz i tak masz ostro przesrane.- zaśmiał się szyderczo i bardziej wygiął moje nadgarstki spięte w kajdanki za moimi plecami. Syknąłem z bólu i nadal podążałem z nim długim korytarzem.

-Przysięgam, że jak to zniknie z moich rąk, to cie kurwa utłukę choćby gołymi rekami.- warknąłem ponownie słysząc jedynie szyderczy śmiech.

-Dużo razy już to mówiłeś i popatrz, jestem cały i zdrowy, a nawet mogę zrobić tak..

Jęknąłem przez ból jaki rozszedł się po moich ramionach kiedy ten skurwiel mocno szarpnął za metalowe kajdanki jednocześnie raniąc moją skórę.

-Co mówiłeś ?- spytał sarkastycznie mając z tego niezły ubaw. Spojrzałem na niego z boku i przybliżyłem twarz do jego.

-Pieprz się, Sherman.

On jedynie szybko przekręca kluczyć, nadal przetrzymując mnie umięśnioną dłonią, by po chwili wepchnąć jak ostatnie zwierze do tymczasowej celi.

Byłem tu tyle razy, że dokładnie pamietam jak ona wyglada. Metalowe łóżko po prawej stronie i kibel po lewej, to wszystko było zaniedbane i niemyte od chyba dobrego tygodnia. Sama myśl o spędzeniu czasu w tym miejscu wywołuje u mnie odruch wymiotny.

Niestety musze zasmucić wszystkich, którzy mnie tu wsadzili, ponieważ nie planowałem zostawać tu na długo. Jeśli ta banda idiotów szuka choćby najmniejszego mojego potknięcia, które spowodowałoby mój koniec to od razu mogę zaśmiać im się w twarz. Nie jestem idiotą i nie dam się wpakować z dupą do więzienia przez niedopilnowanie z mojej strony jak i reszty grupy.

Wiem, że teraz nie za dużo mogę zrobić, ale wiem też ze chłopacy prawdopodobnie maja plan, aby mnie wypuścili.

***

Clarissa's POV

Moje ręce okropnie się pociły, a oddech ugrzązł w gardle blokując mi wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Siedziałam jak na szpilkach w dużym samochodzie wraz z Shawnem i Johnem i oświadczam, że robiąc to, wzięłam udział w konkursie na największą naiwniaczkę.

Chyba nadal do końca nie dotarły do mnie konsekwencje tego co robie i  cokolwiek, nawet moje najmniejsze zająknięcia ześle stertę  problemów.

Wpatrywałam się w budynki, które znajdowały się za szybą, póki nie poczułam na swojej nodze dłoni. 
Odwróciłam się powoli i  mętnym wzrokiem zatrzymałam się na Shawnie.

-Stresujesz się ?- spytał delikatnie ma co ja lekceważąco wzruszyłam ramionami. Chłopak jedynie westchnął i docisnął pedał gazu.

Po niecałych dziesięciu minutach znajdowaliśmy się na parkingu, zaraz obok dużego budynku. Skłamałaby mówiąc ze się stresuje, bo tak naprawdę jestem przerażona.

Chce spokoju i mimo, że nigdy  nie powinnam tego mówić chce też  popieprzonego, obracającego moje życie o 180 stopni Biebera obok.

💓przeczytałeś/aś = daj gwiazdkę 💓

Brother's Friend | BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz