**Lily**
Następnego dnia wstałam przed budzikiem więc wzięłam relaksującą kąpiel i zrobiłam delikatny makijaż. Na zewnątrz była piękna pogoda. Bezchmurne niebo. Ubrałam cienką bluzkę z długim rękawem bez ramion oraz jeansowe spodenki.
Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu przed, którym czekał na mnie Dean.Wszystkie lekcje minęły dobrze, została ostatnia matematyka.
Zadzwonił dzwonek więc weszłam do klasy, nauczyciel już w niej był. Razem z Deanem udaliśmy się do naszej ławki.
- Lily chciałbym, żebyś została po lekcji. - powiedział nauczyciel.
- Dobrze - pewnie chodzi mu o moją nieobecność.
Po lekcji, gdy już wszyscy wyszli zostałam tylko ja w klasie. Lighton podszedł do drzwi, zamknął je na klucz i położył na biurku. Przeraziłam się tym. To twój nauczyciel nic Ci nie zrobi. Pomyślałam.
- Wiesz Lily chciałabyś mieć 5 z matematyki na koniec roku, czyż nie?
- C-chyba T-tak.
- Mam sposób w jaki możesz ją dostać - podszedł do mnie wpijając mi się w usta. Natychmiast odepchnęłam go od siebie. Chciałam już wziąć kluczyk od sali ale nagle poczułam pchnięcie na ścianę i uderzenie w policzek. Wziął moje nadgarstki w swoją rękę i umieścił nad moją głową. Zaczęłam płakać, krzyczeć i wyrywać się.
- Cicho , nie wyrywaj się to nie będzie bolało. Wiem, że chcesz - nagle drzwi wyleciały z zawiasów a w nich zobaczyłam wściekłego nieznajomego. Gdy zobaczył moje łzy jeszcze bardziej wpadł w furię.
Szybko odepchnął nauczyciela ode mnie i jednym uderzeniem położył go na ziemi. Usiadł na nim i zaczął okładać pięściami. Gdy widziałam, że nie ma zamiaru przestać odezwałam się.
- Przestań, proszę - załkałam. Popatrzył na mnie i jakby oprzytomniał. Nachylił się nad nauczycielem.
- Powinieneś tutaj zginąć, głupi skurwielu. Rozumiesz?!
-T-ta-ak - wyjąkał.
Nieznajomy wziął mnie na ręce i zaprowadził do swojego samochodu. Wsiadł na miejsce kierowy ze mną na kolanach. Cicho łkałam mocząc mu koszulkę.
- Hej shhh.. już dobrze. On już Cię nie skrzywdzi. Popatrz na mnie. Lily spójrz na mnie - podniósł mój podbródek, zmuszając bym na niego spojrzała.
- On już nic Ci nie zrobi. Jesteś bezpieczna - przytulił mnie do siebie.
- K-kim jesteś? - spytałam, gdy już się uspokoiłam.
- Jestem Justin skarbie - pocałował mnie w czoło i położył na siedzeniu pasażera.
- Jesteś strasznie lekka - zawarczał zły, przez co mimowolnie skuliłam się.
- Nie bój się. Nic Ci nie zrobię - westchnął. Odpalił auto i odjechał z parkingu szkoły.
- Gdzie jedziemy?- spytałam cicho.
- Do mnie kochanie - odpowiedział.
- A-ale..
- Żadnego ale. Jedziemy do mnie, jesteś bezpieczna. - I to by było na tyle z moich protestów.
CZYTASZ
You Are My Mate
WerewolfNagle jakby wszystko przestało istnieć. Był tylko on i ja. Z jego ust wydobyło się donośne warczenie -Moja!