*Kilka miesięcy później*
**Lily**
Leżę w łóżku ponieważ Justin nie pozwolił mi wstawać, gdyż niedługo nastąpi poród. Przez te wszystkie miesiące prawie nie wstawałam z łóżka a jeśli już to na rękach Justina. Cholernie się o mnie martwił co było cudowne, ale z drugiej strony strasznie męczące. Przez ten cały czas byłam pod stałą opieką lekarzy. Patrzę na mój zaokrąglony brzuch i zastanawiam się czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Nie chcieliśmy znać płci dziecka przed porodem, ponieważ chcieliśmy niespodziankę. Z łazienki wychodzi Justin, który brał prysznic. Kładzie się obok mnie i przytula do siebie.
- Śpij maleństwo. Dobranoc. - pocałował mnie w usta i jeszcze mocniej w siebie wtulił.
Następnego dnia obudziłam się o godzinie 14. Nieźle pospałam, ale jednak ciąża robi swoje. Wstaje z łóżka i chce iść do łazienki, lecz gdy tylko postawie nogę na podłodze słyszę warknięcie i jestem przez kogoś uniesiona. Wiem, że to Justin, ponieważ czuje iskierki na ciele.
- A Ty dokąd się wybierasz? - spytał.
- Chciałam się umyć.
- Nie możesz chodzić sama i się przemęczać. - powiedział i zaczął się kierować w stronę łazienki, a ja tylko westchnęłam.
Po wspólnym prysznicu ubrałam się w czarne legginsy i luźniejszy podkoszulek. Wychodzimy z łazienki, a ja czuję ból brzucha i jak robi mi się mokro.
- J-Justin.
- Co jest skarbie?! - pyta spanikowany.
- T-to już czas. - bierze mnie na ręce i w ekspresowym tempie biegnie do lekarza.
Leżę na sali porodowej juz 8 godzin i rodze. Nawet ból przez zadźganie nożem był by mniejszy.
- Przyj maleńka. Dasz radę kochanie dla mnie i dla naszego dziecka. - mówi Justin, który siedzi obok mnie na krześle i trzyma za rękę.
Tak jak powiedział tak zrobiłam.- No dalej skarbie wiem, że dasz radę.
- Alfo, Luno to młody wilk. - oznajmiła uśmiechnięta lekarka, która właśnie trzymała w ręce płaczące dziecko.
- Luno. W środku znajduje się jeszcze jedno dziecko. Przyj! - drugie dziecko? Ale jak to? Podała dziecko pielęgnarce.
- Jest! - oznajmiła lekarka, a ja opadłam na łóżko wyczerpana.
- T-to dziewczynka. Gratuluje. - oznajmiła z uśmiechem.
CZYTASZ
You Are My Mate
WerewolfNagle jakby wszystko przestało istnieć. Był tylko on i ja. Z jego ust wydobyło się donośne warczenie -Moja!