**Justin**
Patrzyłem jak moja księżniczka spała. Byłem strasznie zdenerwowany na nią. Musi spotkać ją kara by wiedziała, czego jej nie wolno.
Właśnie wracałem do domu. Byłem biegać by chodź trochę ochłonąć i nie wyładować na niej złości. Wszedłem do pokoju. Lily nadal spała , więc poszedłem wziąść prysznic. Wróciłem do pokoju i zobaczyłem, że moja Lily mamrota coś przez sen. Podszedłem do niej i zobaczyłem, że jest rozpalona. Zawołałem w myślach mojego lekarza, który zjawił się po chwili i podszedł do Lily.
Wyjął coś z kieszeni jak się okazało leki i mi je dał.- Daj to Lunie gdy się obudzi Alfo. To bardzo silne leki więc tylko jedna tabletka i gorączka powinna minąć Alfo. Tyle z mojej strony. Do widzenia Alfa. - powiedział i wyszedł.
Podszedłem do łóżka, na którym leżała Lily i zacząłem delikatnie nią potrząsać.
- Hej skarbie obudź się.. no dalej - w końcu otworzyła oczy.
- Chc...
- Shh.. nic nie mów maleństwo.
Pomogłem jej usiąść , włożyłem tabletkę do jej buzi i dałem jej pić.
Pomogłem jej się z powrotem położyć. Przykryłem ją, a sam wszedłem na łóżko obok niej. Przytuliłem ją do mojego torsu , na co się we mnie wtuliła i głaskałem ją po plecach.Tydzień później Lily czuła się już dobrze. Właśnie idę do pokoju by z nią porozmawiać.
Wchodzę i widzę ją siedzącą na parapecie.- Musimy porozmawiać nieprawdaż?
- Nic nie musimy. - podczas tego tygodnia jej nastawienie zmieniło się, mało się do mnie odzywała, a jeśli już to nie były to zbyt miłe słowa, ale znosiłem wszystko przez jej chorobę.
- Lily nie denerwuj mnie - warknąłem.
- Jasne.
- No więc dlaczego uciekłaś ? Chyba zasługujesz na karę ? - zapytałem twardo.
- A jak myślisz ? PORWAŁEŚ mnie i myślisz, że rzucę Ci się w ramiona huh? A i wspomnę, że nawet nie wiem co się dzieje w tym pierdolonym domu! - wykrzyknęła.
- Lily uważaj na słowa - zawarczałem. Odwróciła głowę w stronę szyby.
- Ja poprostu za nimi tęsknie - zapłakała. Szybko pokonałem dzielącą nas odległość i przytuliłem ją.
- Cii.. malutka. Nie płacz. Obiecuje, że wszystko będzie dobrze.
Płakała już od 15 minut a ja ciągle szeptałem jej uspakajające słowa. Usłyszałem jej miarowy oddech, co oznaczało, że zasnęła. Położyłem ją na łóżku i wtuliłem w siebie.
Chyba czas by powiedzieć jej prawdę.
CZYTASZ
You Are My Mate
WerewolfNagle jakby wszystko przestało istnieć. Był tylko on i ja. Z jego ust wydobyło się donośne warczenie -Moja!