16.

21.4K 908 87
                                    

**Justin**

Wziąłem prysznic i wróciłem do sypialni. Leżałem na łóżku patrząc tępo w sufit.

Drzwi od łazienki się otworzyly, a w nich stanęła Lily, w mojej koszulce, w której zawsze śpi. Uwielbiam, gdy chodzi w moich ubraniach. Podeszła do łóżka z poważnym wyrazem twarzy na co usiadłem i przyciągnąłem ja na swoje kolana.

- Coś się stało księżniczko?

- Nie. Znaczy tak . Mógłbyś mi powiedzieć co się dzieje w tym domu? Dlaczego wszyscy nazywają mnie Luną? - wiedziałem, że spyta o to. Musze w końcu jej powiedzieć. Nie. Może lepiej nie. Już sam nie wiem.

- Ponieważ jesteś moją mate - powiedziałem.

- Co to jest mate? - wiedziałem, że myśli intensywnie nad czymś - wilkołaki? - to już szepnęła.

- Tak malutka, tak - powiedziałem i pocałowałem ja w szyje. Popatrzyła na mnie jak na wariata.

- Justin mógłbyś mnie puścić?

- Nie. Po co ?

- Musze wykonać pilny telefon. Nie martw się. Pomogą Ci - powiedziała na co wybuchnąłem śmiechem.

- Skarbie to nie są żarty - powiedziałem.

Siedzieliśmy w ciszy przez jakieś 5 minut, aż w końcu się odezwała.

- Pokaż mi swojego wilka.

- Kicia nie chce Ci zrobić krzywdy.

- Nie zrobisz. Proszę - zrobiła takie słodkie oczka. Nie moge jej odmówić. Położyłem ją na łóżku, a sam poszedłem na drugi koniec pokoju. Pomyślałem o moich uszach, sierści i ogonie.

Patrzyłem na Lily, która w oczach miała nutkę strachu. Podszedłem do niej i położyłem głowę na jej kolanach, a ona wsunęła rękę w moją sierść i głaskała.

~Ale mi dobrze - zamruczał mój wilk.

- To Ty. Ty mnie wtedy uratowałeś - szepnęła cicho. Skinąłem głową i położyłem ją z powrotem na jej kolanach.

Po kilku minutach byłem znowu człowiekiem. Położyłem się na łóżku ciągnąc za sobą Lily po czym przytuliłem ją do siebie.

- Jak to możliwe? Przecież takie coś nie istnieje.

- Taki się urodziłem skarbie - pocałowałem ją w policzek.

- A te iskry.. umm.. to też przez to?

- Tak myszko.

- Dlaczego ludzie mówią na Ciebie Alfa?

- Ponieważ jestem ich Alfą, a Ty Luną. Razem tworzymy całość. Gdybyś odeszła nasze stado zmarłoby, a teraz proszę idźmy spać księżniczko - powiedziałem , gdy zobaczyłem, że oczy same jej się zamykają - dobranoc - pocałowałem ją w czoło, zgasiłem światło i wtuliłem Lily we mnie.

**Lily**

Obudziłam się o 01.00 w nocy przez grzmot. Zawsze strasznie bałam się burz mimo iż mam 18 lat. Kolejny straszny błysk i grzmot. Szybko schowałam się pod kołdrę. Znowu grzmot. Łzy wypłynęły spod mych powiek.

- Lily? - obudziłam go.

- Lily skarbie - zciągnął ze mnie kołdrę i wziął na ręce.

- Hej co jest?

- B-burza.

- Ciii.. spokojnie. Nic Ci nie będzie. Przecież wiesz, że ze mną jesteś bezpieczna kochanie - mówił przytulając mnie.

- J-justin c-czy ja mogłabym spać p-po tamtej s-stronie? - wymamrotałam zapłakana. Chciałam tam spać, ponieważ wtedy okno nie byłoby z mojej strony. On nic nie mówiąc położył mnie z jego strony i mocno do siebie tulił, aż burza przeszła i ponownie zasnęłam.

***********

Obudziłam się, gdy światło wdarło się przez okno. Po burzy nie było ani śladu. Odwróciłam się w bok i zobaczyłam, że nie ma Justina.

Wstałam i poszłam do łazienki załatwić swoje sprawy i ubrałam się w czarne leginsy oraz biały luźny sweterek.

Poszłam do kuchni zobaczyłam w niej Justina z przyjaciółmi. Gdy weszłam wszyscy spojrzeli w moją stronę.

- Możecie się nie patrzeć na moją mate?- warknął Justin, na co inni spuścili głowy.
Przywitałam się z wszystkimi i zjedliśmy śniadanie.

- My musimy wyjść skarbie załatwić pare spraw związanych ze stadem. Powinna pojawić się tu niedługo dziewczyna Richa, Emily, która również jest człowiekiem. Wrócę późno mała. Masz coś zjeść. Do później słońce. - pocałował mnie w usta.

-Pa.

Niedługo po wyjściu Justina do kuchni weszła dziewczyna. Miała blond włosy sięgające do łopatek i duże zielone oczy. Była naprawdę śliczna.

- Hej, jestem Lily, a Ty?

- Emily - uśmiechnęła się, co odwzajemniłam.

Poszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie.

- Wiesz, że oni są wilkołakami ? - zapytała cicho.

- Tak. Ummm.. Ty też zostałaś porwana?

- Tak - szepnęła.

- Próbowałaś uciec?

- Tak, ale źle to się dla mnie skończyło.

- Jak to?

- No wiesz.. dostałam no karę - mocno się zaczerwieniła.

- Jaką? coś Ci zrobił?

-Klapsy - szepnęła i teraz wyglądała jak burak.

- Że co? To nie jest do cholery normalne!

- T-tak, a Ty?

- Ja co ?

- Próbowałaś uciec?

- Tak.

- Ciebie też ukarał?

- Nie. Gdyby to zrobił obcięła bym mu głowę.

- Okej.

- Hej, Em chciałabyś uciec? - ostatnie słowa wyszeptałam cicho.

- Jasne, że tak - ona również szepnęła. W mojej głowie narodził się plan.

- Uciekamy? - szepnęłam - nie ma ich wrócą późno. Ty chcesz wrócić do domu i ja również. Więc jak?

- Uciekamy.

You Are My MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz