**Justin**
Byłem cholernie na nią wkurwiony. Teraz kara jej nie ominie.
Wszedłem do domu i zdjąłem Lily z mojego ramienia. Nikogo nie było w domu, ponieważ mają wrócić za tydzień. Wszyscy wyjechali do swoich rodzin, lub domów.
- Mogłabyś przestać ciągle uciekać kurwa? I tak Cię znajdę ! - wrzasnąłem.
- Nie obchodzi mnie to! Będę uciekać, byle by się stąd wydostać! - również krzyczy. Chyba trochę się zapędziła.
Przerzuciłem ją z powrotem przez ramie idąc do piwnicy. Ciągle wrzeszczy żebym ją puścił, lecz ja ją poprostu ignoruje.
Gdy doszliśmy do drzwi piwnicy otworzyłem je i wrzuciłem tam Lils.
- Pomyśl nad swoim zachowaniem - warknąłem i wyszedłem zamykając drzwi na klucz. Krzyczała jeszcze, że boi się ciemności lecz ja się na to nie nabrałem.
Wyszedłem na zewnątrz i poszłem pobiegać.
**Lily**
Zamknął mnie. Krzyczałam i biłam w drzwi. Strasznie bolały mnie kostki. Szukałam włącznika światła, ponieważ naprawdę boje się ciemności. Nagle potknęłam się o coś ostrego i wylądowałam na podłodze z przeciętą nogą i zdartą skórą na łokciach. Usiadłam na podłodze objęłam rękami kolana i zaczęłam coś nucić pod nosem.
Wygladałam teraz pewnie jak niezrównoważona umysłowo, ale mój umysł ciągle wymyślał jakieś potwory kryjące się w ciemności.
Siedzę już tu kilka godzin. Dłużej nie dam rady. Zaczęłam chodzić po piwnicy na ślepo. Moje próby znalezienia jakiegokolwiek światła skończyły się poranionymi rękami. Co jest w tej piwnicy skoro na każdym kroku mam coś pokaleczonego. W sumie nie zdziwiłabym się gdyby tu były ściany z żyletek.
Znowu usiadłam i zwinęłam się w kłębek. Miałam wrażenie, że zaraz mnie zgniotą ściany. Zaczęłam płakać i schowałam twarz w kolana kołysząc się.
To będzie najgorsza noc w moim życiu.
***Kilka godzin później***
Ta noc... to było dla mnie piekło. Dalej jest. Dalej siedzę skulona i płacze kołysząc się. Wydaje mi się, że będzie już jakoś rano. Nie ma tu okien więc za bardzo nie wiem. Poprostu stwierdzam po tym jak długo tu siedzę.
W nocy nie zmrużyłam oka. Z wiadomych powodów. Wygladałam teraz zapewne jak gówno. Zresztą tak też się czułam. Chcę do Asha.
Nagle usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach, a później jak zostają otwarte. Nawet nie popatrzyłam w tamtą stronę.
- Lily? Lily kochanie co jest? - podszedł do mnie i wziął moją twarz w swoje duże dłonie.
- Lily Kochanie. Przepraszam Najdroższa.
- Ja tu nie chcę - zaszlochałam głośno. Wziął mnie na ręce. Bałam się go. Chciałam się wyrwać, ale mocno mnie do siebie przytulił.
- Cii.. Nic Ci nie zrobię. Już dobrze. Już nigdy coś takiego nie będzie miało miejsca. Wybacz mi Księżniczko - wszedł ze mną do pokoju i położył na łóżku. Po czym gdzieś szybko poszedł.
Wrócił z apteczką w ręce i usiadł obok mnie na łóżku. Opatrzył moje rany, a później każdą z nich pocałował. Co złagodziło ból.
Wziął mnie znowu na ręce. Nie mógł mnie zostawić tam gdzie byłam? A jak on znowu chce mnie wrzucić do piwnicy?
- Przepraszam Jay - zaczęłam znowu płakać. Zdecydowanie zbyt często to robię. Niedługo wyczerpię limit - Ja tam nie chcę proszę. Zrobię wszystko - zaczęłam panikować nie mogłam złapać oddechu.
- Hej hej Lil. LILY! Spójrz na mnie. Lily oddychaj. Głęboko. Nie idziemy do piwnicy. Spokojnie. Tak. Dobra dziewczynka - mówił gdy mój oddech stopniowo wracał do normy - idziemy Cię wykąpać do łazienki - odetchnęłam z ulgą.
Po skończonym prysznicu, weszłam do pokoju. Tak. Sama brałam prysznic. Justin upierał się, że nie dam radę bo jestem za słaba i żebym dała sobie pomóc, ale udało mi się go przekonać i wyszedł z łazienki. Justin zobaczył, że wyszłam wstał i wziął mnie na ręce.
- Mam nogi - mruknąłem cicho.
-Wiem, ale wolę Cię nosić - powiedział i położył mnie na łóżku - nie zasypiaj. Pójdę po coś do picia i jedzenia - powiedział i wyszedł.
Byłam tak śpiąca, że już prawie udało mi się zasnąć, gdyby nie Justin.
- Hej usiądź. Przeniosłem jedzenie - pomógł mi usiąść. Oparłam się o jego klatkę piersiową i zamknęłam oczy, a on zaczął mnie karmić. Mimo wszystko znowu mu zaufałam. Miałam nadzieję, że już nigdy mi tego nie zrobi. Po części to była również moja wina. Mogłam nie uciekać, ale to on mnie porwał.
- Chodź spać skarbie - powiedział, gdy skończyłam jeść. Nic nie mówiąc położyłam się na łóżku. Po chwili poczułam ciepło. Justin mnie do siebie tulił. Nie miałam się siły z nim kłócić. Zresztą nie chciałam. Nie wiem co zrobiłby teraz skoro był zdolny zamknąć mnie w piwnicy. Z tą myślą zasnęłam.
CZYTASZ
You Are My Mate
WerewolfNagle jakby wszystko przestało istnieć. Był tylko on i ja. Z jego ust wydobyło się donośne warczenie -Moja!