**Lily**
Rano obudziłam się czując dotyk na policzku.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Muszę wyjść. Wszyscy wrócili i musimy się zająć pewnymi sprawami. Ubierz się i zjedz śniadanie. Będę później. - pocałował mnie w policzek i wyszedł. Teraz taki miły, a wczoraj było inaczej. Wstałam i poczułam mocne pieczenie na tyłku. Cholernie mnie bolał.
Po wzięciu ubrań udałam się do łazienki. Zakluczyłam ją i zdjęłam wszystko co miałam na sobie. Podeszłam do lustra. Wyglądałam jak gówno. Oczy czerwone i opuchnięte od płaczu, wory pod oczami i włosy gorzej wyglądają niż ptasie gniazdo. Obróciłam się i zobaczyłam, że mój tyłek jest dosłownie jak śliwka. Strasznie fioletowy i w niektórych miejsach widać zaschnietą krew. Kilka łez wypłynęło z moich oczu. Postanowiłam zrezygnować z wanny, ponieważ zapewne i tak bym nie mogła w niej usiąść. Włączyłam ciepłą wodę pod prysznicem i zaczęłam się myć.
W pewnym momencie zobaczyłam, że po moich nogach leje się coś czerwonego pomieszane z wodą. Nie trzeba być filozowem, żeby domyślić się dlaczego. Muszę podziękować Justinowi, że mnie tak urządził. Szybko skończyłam prysznic by nie czuć, aż takiego bólu i wyszłam. Ubrałam na siebie jeansową spódniczkę i białą bluzkę na długi rękaw, ponieważ wolałam nie ubierać obcisłych ubrań, które przynosiłyby mi ból. Wyszłam z łazienki i położyłam się na brzuchu w łóżku.
Rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Nie chciałam iść na śniadanie, ponieważ musiałabym usiąść na krześle, co nie było możliwe. A raczej było możliwe lecz nie wiem czy wytrzymałabym ten ból. Usłyszałam otwierane drzwi, więc spojrzałam w ich stronę Emily.Rzuciłam się w jej stronę i mocno przytuliłam.
- Boże jak było? W sensie nic Ci się nie stało? Zrobił Ci coś?
- Lily oddychaj - zaśmiała się - nic mi nie zrobił. Wyjaśniliśmy sobie dużo spraw co nie było łatwe i jest okej. A u Ciebie?
- Umm.. J-jest w porządku. Jak było na wyjeździe? - szybko zmieniłam temat.
- Super. Poznałam rodzinę Richa. Byli bardzo mili.
Em została u mnie do późna. Rozmawiałyśmy na różne tematy.
- Idziemy coś zjeść? - spytała Em. W sumie byłam głodna bo nie jadłam dzisiaj nic.
- Jasne - poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy kanapki. Jadłam na stojąco, przez co Em posłała mi pytające spojrzenie.
- Co jest Lil?
- Nic - uśmiechnęłam się na tyle ile było mnie stać.
- Mów.
- W pokoju.
Dokończyłyśmy nasze jedzenia i poszłyśmy z powrotem do pokoju.
- No więc co jest?
- N-no bo. Wczoraj próbowałam uciec i mi sie dostało tak jak Tobie - powiedziałam na jednym tchu.
- Pokaż.
- Co?
- Pokaż mi swój tyłek.
- Nie. To głupie, nie Em.
- Lily - westchnęłam i obróciłam się tyłem, po czym podniosłam trochę spódniczkę.
- O boże - powiedziała, a ja odwróciłam się do niej z powrotem i pociągnęłam nosem. Szybko mnie do siebie przytuliła.
Usłyszałyśmy otwierane drzwi więc skierowałyśmy wzrok w ich stronę.
Do pomieszczenia wszedł Jay, a Em popatrzyła na niego wściekłym spojrzeniem. No nieźle.
CZYTASZ
You Are My Mate
WerewolfNagle jakby wszystko przestało istnieć. Był tylko on i ja. Z jego ust wydobyło się donośne warczenie -Moja!