**Lily**
Właśnie podjechaliśmy pod dom, a raczej wille Justina. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do środka.
- Mieszkasz tutaj sam?
- Tak - otworzył mi drzwi, a później je zamknął. Wnętrze domu było piękne. Najbardziej jednak zachwycił mnie cudowny diamentowy żyrandol na środku salonu. Justin chwycił mnie za rękę i poszedł jak się okazało do łazienki i posadził mnie na blacie obok umywalki, a sam wyszedł.
Wrócił po chwili z lodem w ręce i przystawił do mojego policzka. Gdy na niego spojrzał jego oczy pociemniały i przycisnął woreczek z lodem mocniej do mojego policzka. Zasyczałam cicho z bólu.
- Przepraszam. Boli Cię?
- Tylko trochę - mruknęłam cicho. Gdy skończył posmarował mi go kremem chłodzącym. Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy do salonu.
- Czy ja mogłabym już iść do domu? Dziękuję za pomoc. - gdy się nie odezwał wstałam i już miałam iść w stronę drzwi wyjściowych, bo nie wiedziałam co zrobić, gdy on chwycił mnie za nadgarstek i z powrotem posadził na kanapie.
- Nigdzie nie idziesz. A teraz będziesz mi się tłumaczyć - powiedział twardo.
-Dlaczego wtedy uciekłaś mi z klasy?- B-bo mi s-się spieszyło.
- Miałaś po tej lekcji inne.
- A co ty śledzisz mnie ?
- Nieważne - mruknął - dlaczego nie było Cię później na lekcjach?
- Źle się czułam.
- Okej. A dlaczego nie było Cię przez kolejne dni?
- Byłam chora.
- Już jesteś zdrowa? - o Boże, gorzej niż Ash i Dean razem wzięci.
- Tak.
-Na pewno?
-Tak - odpowiedziałam z irytacją. Co on się tak tym interesuje.
- Dlaczego znowu ubrałaś się tak nieodpowiednio - zawarczał groźnie - jeśli jeszcze raz zobaczy Cię ktoś inny niż ja w takim stroju, najpierw go zabije, a później sam Cię ubiorę. Może dlatego ten gnój chciał zrobić, to co chciał!
- Jesteś dupkiem! Nie uważam że mój strój jest nieodpowiedni! I to moja sprawa co ubieram, powiedz mi jeszcze, że chciałam, żeby on mi to zrobił! - powiedziałam z załzawionymi oczami, jak śmiał!
- Cholera, przepraszam Lil, nie chciałem tego powiedzieć. Chodź tutaj - chciał mnie przytulić ale odsunęłam się na bezpieczną odległość.
- Wal się gnoju. - chciałam pobiec w stronę drzwi i uciec, ale on zrozumiał mój zamiar szybciej niż mi się wydawało i pociągnął mnie w swoją stronę przytulając.
- Przepraszam Kicia za to, ale jesteś moja i nie pozwolę by ktoś inny widział za dużo tego co moje.
- Nie jestem Twoja! Coś sobie ubzdurałeś - jego oczy znowu pociemniały.
- Kochanie radzę Ci mnie nie denerwować. A teraz ostatnie pytanie kim jest Dean?
- Moim przyjacielem.
- Masz z nim nie rozmawiać i ma Cię nie dotykać.
- Będę robić co mi się podoba, nie przestanę się z nim kontaktować, tylko dlatego, że Tobie się to nie podoba. - na te słowa zawarczał głośno.
- Zrób to o co Cię proszę, a teraz chodź - powiedział i wstał. Poszliśmy do kuchni. On zaczął robić jedzenie, a mi kazał usiąść i czekać.
Był bardzo umięśniony. Miał dużo tatuaży, które swoją drogą uwielbiam. To Dziwne, że za każdym razem, gdy się dotkniemy czuje iskierki. To uczucie jest bardzo przyjemne, ale nie rozumiem czemu tak się dzieje.
Justin położył przede mną wielki talerz z naleśnikami i owocami, a sam zaczął jeść ze swojego. Podziękowałam cicho, a on się uśmiechnął i puścił mi oczko. Kończyłam właśnie 3 naleśnika, którego ledwo zjadłam i odłożyłam widelec na talerz.
- Zjedz to, nie ma tego dużo. Jesteś za chuda.
- Nie dam rady.
- Zjedz - powiedział twardo.
- Zaraz pęknę nie dam rady więcej - zrezygnowany wypuścił powietrze. Zobaczyłam, że jest prawie 20.
- Muszę iść, Ash się będzie martwił.
- Kim jest Ash?
- Moim bratem.
- Nie mieszkasz z rodzicami ? - miałam ochotę się zacząć śmiać.
- Nie. Naprawdę muszę iść, proszę. - popatrzył na mnie uważnie i westchnął.
- Czekaj odwiozę Cię, ale weź moją bluzę, ponieważ jest zimno - przyjęłam od niego bluzę i ją ubrałam. Sięgała mi prawie do kolan, a ręce miałam gdzieś w rękawach.
Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Zdziwiło mnie to, że wiedział, gdzie mieszkam, ale już nie poruszałam tego tematu.- Dziękuję, cześć. - już wysiadałam, gdy pociągnął mnie z powrotem do auta.
- Jutro masz być ubrana odpowiednio. Rozumiemy się? - wyrwałam mu nadgarstek i wyszłam. Gdy byłam przed drzwiami jeszcze raz popatrzyłam na niego i weszłam. Jest strasznie bipolarny. Najpierw opiekuńczy i troskliwy, a zaraz władczy i stanowczy.
Zobaczyłam Asha z Lucy.- Hej
- Hej - odpowiedzieli, dałam im całusa w policzek.
- Gdzie byłaś tak długo? - zapytał Ash.
- Z Deanem.
- Co ty masz na sobie?- spytała Lucy i puściła mi oczko
- Bluzę - zaśmiałam się.
- Wygląda na Tobie jak worek - pokazałam jej język.
- Jak dojrzale - zaśmialiśmy się.
- Z Tobą sobie jeszcze pogadam - pogroziła.
- Jasne, co oglądacie?
- Wzgórza mają oczy - odpowiedział Ash.
- W porządku jestem zmęczona więc idę do siebie spać. Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiedzieli.
Dziewczynę Deana znałam już wcześniej, bardzo sympatyczna kobieta. Poszłam się umyć i przebrać w piżamę rozmyślając o Justinie. Wróciłam do pokoju i poszłam spać.
CZYTASZ
You Are My Mate
WerewolfNagle jakby wszystko przestało istnieć. Był tylko on i ja. Z jego ust wydobyło się donośne warczenie -Moja!