Rozdział 9 #2

1.9K 91 17
                                    

Ręka na ręku, usta na ustach, ciało na ciele i ciemność w ciemności. Jej oddech zmieszany z jego oddechem, a wszystko zamknięte w jednym pomieszczeniu...

Spocona, ciemnooka szybko zerwała się z łóżka przerywając swój tajemniczy sen, jej oddech był przyśpieszony, a serce waliło jak szalone.

Nigdy więcej nie czytam książek wujka Kakashiego, potem mam takie pornosy w snach...

Nastolatka już chciała się znowu kłaść, gdy usłyszała jak ktoś szybko biegnie do łazienki. Nie mogąc zasnąć dziewczyna usłyszała jak ktoś wymiotuje w toalecie. Sarada zmęczonym krokiem udała się w stronę ubikacji, gdy do niej weszła zamarła. Przy muszli klęczała jej mama, była cała brudna od wymiocin. Sakura podtrzymywała się na rękach, a głowę miała zwróconą ku desce. Brunetka podeszła do rodzicielki i przytrzymała jej włosy jedną ręką, a drugą masowała jej plecy używając swojej czakry, aby było różowo-włosej lepiej.

-Dzięki, córe...błuee- zielonooka znowu zwymiotowała.

-Mamo, zostajesz dzisiaj w domu.- westchnęła nastolatka, na co jej matka pokręciła przecząco głową.- Mamo, to nie była prośba...

-Ale muszę być dzisiaj w szpitalu.- szepnęła kobieta do córki i znowu zwymiotowała.

-Zastąpię cię, przecież umiem prawie tyle ile ty. I mi nie zaprzeczaj.

-No dobrze...ale jak byś miała problem w szpitalu, to masz od razu dzwonić. Dobrze?

-Spokojnie dam radę, ale ty nie masz się z łóżka ruszać. Może coś cię bierze...

Brać to ją brał mój ojciec...i teraz takie rzeczy się dzieją.

-Sarada, a pomogła być mi dojść do łóżka?- Sakura powoli wstała przy pomocy młodej Uchihy i chwiejnym krokiem ruszyły do sypialni. Ciemnooka położyła matkę w łóżku, a sama udała się do kuchni. Wyjęła z szafki zioła i zrobiła wywar na którego bazie zaparzyła herbatę. Położyła napój na wcześniej przygotowaną tace i udała się do schowka z lekami, z niego wyjęła tabletki przeciw bólowe, sprawdziła oczywiście czy mogą być brane przez kobiety w ciąży.

Przezorny zawsze ubezpieczony.

Gdy większość rzeczy była już gotowa, nasza kunoichi pokroiła dwie kromki chleba i posmarowała je masłem. Nalała do szklanki wodę i wszystko ładnie ułożyła na tatce. Czarno-włosa zerknęła na zegarek który wskazywał 5:20.

Powinnam się pójść ubrać, bo w szpitalu muszę być o 6:30.

Nastolatka szybko pobiegła na górę, ale starała się być cicho żeby nie obudzić matki. Czarnooka ubrała na siebie krótkie, czarne spodenki, czarny top i czerwoną kamizelkę z logiem uchiha na plecach. Spięła włosy w kitka i gotowa, zbiegła na dół z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Jedząc sałatkę z wczorajszego obiadu, nastolatka kątem oka zauważyła, że na zegarze dochodzi 6.

Trzeba się zbierać...

Dziewczyna zaniosła talerz po posiłku do zlewu i podeszła do tacy z lekami i śniadaniem dla mamy.

Herbata już wystygła...

Nasza bohaterka utworzyła kilka pieczęci i przyłożyła ręce do kubka,a napój w środku zaczął się gotować. Po paru minutach odłożyła naczynie na miejsce, a ręce włożyła pod wodę.

Brakuje tu tylko pożaru i jak bym miała się tłumaczyć? Bo wie pan...mam gorące dłonie i rozpalam wszystko czego dotknę? Słaby pomysł.

Po wysuszeniu dłoni, Sarada chwyciła tace w ręce i udała się do sypialni rodziców. Po cichu weszła do pomieszczenia i położyła wszystko na stoliku nocnym.

-Mamo masz tu herbatę wypij ją i odczekaj jedną godzinkę, a potem połknij 2 białe tabletki. Jak będzie 12.00 masz wziąć tą jedną różową. Kiedy wrócę zrobię obiad. Jeśli będziesz chciała pić tu masz dwie butelki wody, a jak byś zgłodniała masz kanapki.- Powiedziała cicho brunetka.

-Sarada poradzę sobie, w końcu jestem zastępcą ordynatora. Coś tam chyba wiem.- uśmiechnęła się kobieta.- Ale dziękuję, a teraz zmykaj bo się spóźnisz.

-Kocham cię mamo, papa.

-Pa córciu.

W szpitalu.

Sarada weszła pewnym krokiem do szpitala, pierwsze co to podeszła do recepcji.

Znowu ta blondyna...

-W czym mogę... to znowu ty?- powiedziała z niesmakiem dziewczyna.

- Tak to znowu ja, a ty nadal tu? Wlali ci cement do dupy, że jeszcze stąd nie poszłaś? Czy wystarczająco ciężki jest ten tynk na twojej twarzy. A może cycki utknęły ci pomiędzy ladą, a ziemią?

Sarada....bądź miła.

-Na temat moich piersi bądź cicho, bo twoje uciekły na widok moich.

-Pewnie bały się, że w nie też sylikon wleje.- zaśmiałam się. - A wracając, gdzie jest teraz Tsunade?

-A skąd mam wiedzieć?

Ona jest głupia, czy głupia?

-Może dlatego, że powinnaś coś wiedzieć na temat tego gdzie jest ordynator szpitala?

-Mam ważniejsze sprawy na głowie.- prychnęła recepcjonistka.

Nie to nie, bez przymusu...

-Jak by ktoś szukał zastępcy ordynatora to powiedz,że jestem w gabinecie.- uśmiechnięta Uchiha skierowała się w stronę gabinetu matki, zostawiając zdziwioną blondynkę samą.

Siedziała przy biurku i przeglądała papiery, gdy do pokoju wparowała zdyszana Tsunade.

-Sakura potrze...- zamarła gdy zobaczyła młodą Uchihe.- Sarada? Gdzie jest Sakura?

-Mama źle się czuję, wymiotowała rano i była bardzo blada. Dlatego dzisiaj ją zastępuję.

-A poradzisz sobie?

-Proszę nie lekceważyć Uchiha.- Sarada wstała i ubrała fartuch mamy.- idziemy, widziałam że z mężczyzną z 4 jest źle. Zastanawiałam się, czy może to nie jest trucizna.

-Rzeczywiście nikt o tym nie pomyślał...myśleliśmy, że to zwykła rana cięta.

-A zagoiła się?

-Tak

-To będzie potrzebna operacja. Musimy się pozbyć tego cholerstwa.

-Dobrze, przygotuję salę.

Jak Sakura kiedyś...

Nie sprawdzony! <3

----------------------------------------------------

Szykować się na maraton bo mam TYYYYYYLEEEEE weny!

Zostawcie gwiazdkę lub koma dla motywacji! A jeśli chcecie więcej to i to !

Pozdrawiam, Misa-chan <3

SasuSaku: Miłość Jest Potęgą(zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz