Shot

4.3K 295 44
                                    

SHOT NIESPRAWDZANY
***
LEVI

Myślałem o tym, że mało co mnie może jeszcze zaskoczyć. Naprawdę byłem o tym przekonany. Człowiek nikomu nie przeszkadza, żyje sobie spokojnie, ale i tak znajdą się idioci którzy są zdolni do tak debilnych pomysłów. Czy ja naprawdę muszę z nimi żyć? Spokojny dzień wszystko się układa, chcesz wejść do swojego pokoju, a tu takie coś. A dokładniej to coś co jest od ciebie wyższe, związane i całe poplątane w wstążce. Jeszcze siedzi na łóżku i mnie narzutę. Dlaczego tylko mnie spotykają takie rzeczy?

JAKIŚ CZAS WCZEŚNIEJ

EREN

Szedłem sobie spokojnie korytarzem próbując znaleźć Mikasę z którą chciałem porozmawiać. A tak właściwie czy Levi nie ma dzisiaj urodzin? Hanji od jakiegoś czasu mówiła tylko o tym próbując wymyślić mu prezent. Właściwie uważałem, że heichou i tak nie zwraca uwagi na takie rzeczy, ale wolałem nie sprzeciwiać się okularnicy kiedy się na coś napali. Nagle poczułem jak coś skacze mi na plecy. Zachwiałem się i oboje się wywróciliśmy.

- Eren mam plan! Taki genialny i Levi na pewno się ucieszy.

- Ała... - jękanąłem i zacząłem rozcierać kość ogonową. Spojrzałem na okularnice, która na mnie wpadła - O co chodzi?

- No bo wiesz, że Levi ma urodziny. Oczywiście, że wiesz jak mógłbyś nie wiedzieć. Tak więc mam pomysł na prezent dla niego i ty będziesz mi potrzebny. - uśmiechnęła się po czym zaczęła się maniakalnie śmiać. Niepostrzeżenie się odsunąłem.

- Ymm. Jasne. Chcesz żebym ci w czymś pomógł?

- Oj Eren, Eren. Ty mały głupiutki tytanie. Nie potrzebna mi twoja pomoc. Tylko TY.
Przyłożyła mi do nosa jakąś chustkę i poczułem jak robie się śpiący. Co do cholery?!
- Tylko się nie wierć bo będzie bolało.

No i właśnie tak znalazłem się w tej sytuacji. W dodatku chyba mnie czymś naćpała bo jest mi strasznie gorąco i kręci mi się w głowie. Powierciłem się próbując się uwolnić i zmarłem czując, że moja dolna część ciała zaczyna żywo reagować na najmniejsze potarcie. Hanji, cholera, coś ty mi dała?

LEVI

Tak jak wspominałem to coś czyli Eren siedział na moim łóżku i perfidnie gniótł narzutę. Nie wyglądało na to, że siedzi tam z własnej woli, ale ktoś kto go tam wie. Eren siedział związany dosyć grubym sznurem. Jakby bliżej się przyjrzeć to pod nim były otarcia. Jak mogli mu to zrobić, jest zbyt ładny i głupi by go wiązać. Wokół szyi miał zawiązaną kokardę, a resztą wstążki obwiązano go dookoła. Obok chłopaka leżała kartka też owinięta wstążką. Podszedłem do łóżka i szybko ją rozpakowałem. Ozdobnym pismem Hanji przekazywała mi wskazówki jak postępować z Erenem oraz prosiła bym zbytnio go nie zniszczył. Potargałem list i wrzuciłem go do kosza. Podszedłem do łóżka i siadłem na nim przy okazji kładąc rękę na kolanie Erena.
- Ciekawe co miała na myśli żeby zbytnio cię nie uszkodzić?
Eren patrzył na mnie rozszerzonymi oczami z kneblem w ustach. Kiedy położyłem mu rękę na kolanie gwałtownie się spiął i odskoczył. A raczej próbowałem bo przez fakt, że był związany jedynie stracił równowagę i zacząłem zsuwać się z brzegu łóżka. Zamknął mocno oczy widząc zbliżającą się w szybkim tempie podłogę. W ostatniej chwili chwyciłem go za kokardę na szyi i podciągnąłem do góry chroniąc tym samym przed upadkiem.
- W tym tempie to sam się uszkodzisz. I na pewno chcesz bym cię rozwiązał. - poczekałem chwilę na odpowiedź i zrozumiałem swój błąd - Zapomniałem że udało jej się ciebie też zakneblować.
Ściągnąłem niepotrzebny przedmiot i popatrzyłem na chłopaka.
- To jak mam ci pomóc czy podoba ci się obecny stan? Ja jakoś nie przepadam za wiązaniem ludzi.
-L-levi heichou! - spuścił głowę i zarumienił się -;Proszę, rozwiąż mnie.
- Skoro tak ładnie prosisz. Powoli rozwiązywałem wszelkie możliwe wstążki, ale kiedy przyszło rozwiązać sznur przestałem.
- Tylko co ja z tego będę mieć?
-Hę? - zamarł - Levi heichou?
- No widzisz jesteś moim prezentem więc mogę cię tak zostawić, albo ty grzecznie zaproponujesz co zrobisz dla mnie, a ja cię rozwiążę. Czy to dla ciebie aż takie trudne do zrozumienia?
- Emm... Ale po co ci taki związany ja? Tylko zajmuje miejsce. Widzisz, pogniotlem ci pościel.
-Teraz to mało istotne. Więc, albo ty proponujesz, albo sam wymyślę i nie będziesz miał prawa kwestionować tej decyzji. Przybliżyłem się do erena i wyszeptałem mu do ucha.
- To jak? Wiesz co chcesz zrobić?
- Ja... Em... Jeśli mnie uwolnisz ty będziesz mieć porządek, a ja będę szczęśliwy. Wszyscy zadowoleni.
- Hmmm... No niezbyt. Przypominam, ja zawsze mam porządek. Co powiesz na kilka moich zachcianek i wszystko będzie w porządku?
- Z-zachcianek? - zastanowił się i kiwnął głową.
Powoli go rozwiązałem, ale zostawiłem sznur na nadgarstkach.
- To jak będziesz grzeczny czy muszę cię przywiązać? Szczerze wolałbym nie. To nie to samo kiedy nie jesteś w pełni wolny.
- B-będe grzeczny. - wymamrotał rumieniąc się gwałtownie - Ale... Co mam zrobić?
- Leż spokojnie. Obiecuje, że to będzie przyjemne.
Zarumienił się kiedy zacząłem ściągać jego koszulkę, ale nie protestował. Sapnał cicho kiedy nasze ciała się o siebie otarły. Uporałem się z jego koszulką, a teraz zabrałem się za jego spodnie. Pozbyłem się ich bez większego problemu. Zsunąłem się na wysokość jego bokserek po czym zębami chwyciłem gumkę i zacząłem ściągać. Nosem specjalnie przejechałem po jego męskości. W rezultacie usłyszałem jęk który wydobył się z jego ust.

With me - EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz