Rozdział 7

5K 447 21
                                    

UWAGA!
W ostatnim rozdziale dialog Leviego wyjaśniający czemu Eren płakał, na początku się usunął. Osoby które go nie czytały odsyłamy jeszcze raz do rozdziału powyżej i przepraszamy za niedogodności.

LEVI

Usłyszałem jak coś spada, szybko podniosłem się i otworzyłem drzwi. Zobaczyłem papiery porozwalane przed drzwiami, rozejrzałem się po korytarzu w poszukiwaniu właściciela tych kartek, ale zobaczyłem tylko rozmytą sylwetkę znikającą za rogiem. Zignorowałem to i zająłem się papierami. Popatrzyłem na tytuł, to przecież to dokumenty Hanji, ale miał je przynieść Eren. To musiał być on. Zebrałem wszystkie papiery i zaniosłem je na biurko. Szybkim krokiem odwróciłem się w stronę drzwi i poszedłem do Hanji żeby sprawdzić czy to na pewno Eren je przyniósł. Doszedłem do ulubionego miejsca czterookiej czyli podziemi i stanąłem przed drzwiami jej laboratorium z lekkim zawahaniem otwierając drzwi.
-Hanji, jesteś tutaj? - Osobiście nie lubię tego miejsca, ale cóż trzeba było się poświęcić dla sprawy.
Czekałem spokojnie kiedy, coś wyskoczyło zza półki i z wielkim uśmiechem na twarzy spojrzało centralnie na mnie.
-Cześć Leviuś, co tam?
Odskoczyłem i popatrzyłem na nią sceptycznie i podchodząc bliżej.
-Mam prośbę, przestań się tak uśmiechać to dekoncentruje. Ale nie po tu jestem. Dostałem papiery od ciebie i chciałem...
-To świetnie i jak ci się podobają? Zarwałam nad nimi ostatnie dwie noce.
Naprawdę musiała mi przerwać? To jeszcze bardziej denerwuje niż ten jej przerażający uśmiech.
-Jeszcze ich nie czytałem, ale nie po to tu jestem. Kto je przyniósł ?
-Kto je przyniósł?- błagam niech ona przestanie się tak patrzeć.
-No Eren miał ci je zanieść, a niby kto inny. -Patrzyła na mnie zdziwiona, jakbym to ja był nienormalny, a nie ona.
Przynajmniej na tyle się przydała. Więc to musiał być Eren.
-Dzięki Hanji, przeczytam je jak wrócę, ale teraz muszę coś załatwić.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem stronę drzwi, ale w tym samym momencie drzwi się otworzyły i stanęła w nich Mikasa.
Spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem po czym warknęła.
-Co mu zrobiłeś?
-Co tym razem? I niby komu znowu? Jeśli chodzi o twojego braciszka to nie widziałem go do południa, a podobno Hanji wysłała go żeby przyniósł mi papiery. Papiery dotarły, ale nie było z nimi Erena. Wszystkie kartki walały się po całym korytarzu. Więc wybacz, ale ja nic nie wiem.
Czego ona znowu ode mnie oczekiwała, nie interesowałem się tym co robi ten dzieciak.
-Masz mnie za idiotkę?! Ktoś widział jak biegł w stronę lasu i prawdopodobnie płakał. Jedyną osobą przez którą płacze, z niewiadomego dla mnie powodu jesteś ty. A jeśli wbiegł do lasu to nie ma mowy żebyśmy go znaleźli, jeśli nie będzie tego chciał. Więc z łaski swojej powiedz mi co zrobiłeś bo chce wiedzieć jaka jest szansa, że uda się go znaleźć do wieczora.
-Z mojego punktu widzenia znajdziemy go za jakieś dwa do dwóch i pół tygodnia szacując, że nie będzie zmieniał pozycji i nie zabije się lub nie umrze z głodu w tym czasie. A przyczyną może być to że jak niósł papiery mógł usłyszeć kilka komentarzy na swój temat wydobywających się z moich ust.
Patrzyłem na nią i miałem dosyć tej rozmowy. Co ją obchodziło przez co to się stało ważne żeby zacząć go szukać.
-Ale teraz może zaczniemy go szukać póki jest szansa na to, że nie odbiegł daleko i jeszcze żyje.
Jednak zrozumiałem dlaczego to tak naprawdę moja wina. Nie powinienem kiedykolwiek wypowiedzieć tych słów, a nawet o nich pomyśleć. To wszystko była moja wina dałem się ponieść emocjom. To nie było do mnie podobne, jak mogłem zrobić coś takiego? Jednak to nie inni powinni umierać tylko ja powinienem zniknąć z tego świata. To wszystko przeze mnie. Jak mogłem.
Spojrzała na mnie pogardliwie i znowu zaczęła swój monolog.
- Zawsze wiedziałam, że jesteś potworem bez uczuć, ale nie wiedziałam, że do tego stopnia. Naprawdę nic cię to nie obchodzi? Nie dziwie się, że wszyscy mają cię za zwykłą maszynę do zabijania.
Zaraz ją zabiję. Trzymajcie mnie bo zaraz ukręcę jej ten łeb.
-Ja maszyną do zabijania może i jestem, ale to nie tylko moja wina jakbyś zaczęła dostrzegać szczegóły to byś zrozumiała.
Ciemnowłosa tylko prychnęła i spojrzała na Hanji.
- Zoe, pomożesz mi go szukać?
Okularnica spojrzała na Mikasę, a później na mnie. Obydwoje pewnie wyglądaliśmy tak jakbyśmy mieli się zaraz pozabijać. Po kilku sekundach odpowiedziała
-Oczywiście, mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało.
Żadne z nich nie zauważyło ciemnych chmur zwiastujacych burze za oknem, a tym bardziej nie zdawało sobie sprawy jak wiele ta burza miała zmienić w życiach pewnych dwóch osób nie rozumiejących jeszcze swoich uczuć.

***
C: Uwaga, chce wszystkich przeprosić za długo czas przez który nie pojawił się żaden rozdział. No i może za akcję w tym rozdziale, a raczej jej brak. Prawdę mówiąc nie wiem co się wam podoba w tym opowiadaniu bo sam czytając ten rozdział który został juz napisany jakiś czas temu stwierdziłem tylko "Mój Boże, to takie żałosne". W każdym razie myślę, że w następnym rozdziale powinno być ciekawiej i mam nadzieje, że w przeciwieństwie do tego nie będę go robił na odczepnego.
*drapie się zmieszany w tył glowy*
C: Wybaczcie, mam nadzieję, że mimo wszystko jakoś przeżyliscie to coś powyżej.

With me - EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz