Rozdział 11

4.6K 390 189
                                    

LEVI

 Eren zamilkł i skulił się przerażony. Patrzył na mnie cały się trzęsąc.

- Spokojnie, nic ci się więcej nie stanie.

Wyciągnąłem ręce w kierunku dzieciaka. Chciałem go wynieść z tego pokoju jak najszybciej. Pisnął przestraszony i próbował uciec, ale plecami napotkał ścianę. Zacisnął powieki, trzęsąc się jeszcze bardziej. Zachowuje się jak przestraszone zwierzę. Podszedłem do kanapy znajdującej się po drugiej stronie pokoju. Chwyciłem leżący na niej koc i znowu podszedłem do Erena. Nie zważając na jego sprzeciwy opatuliłem go nim i wziąłem na ręce. Przestraszony zaczął się wyrywać, ale przytuliłem go jeszcze mocniej. Nigdy nie pozwolę żeby doszło do czegoś podobnego.

- Przepraszam Eren, to moja wina, ale proszę uspokój się nic więcej złego ci się nie stanie.

Nadal się wyrywał, ale z każdą chwilą coraz słabiej. W końcu opadł z sił i wpatrując się tępo w mijane korytarze, ukołysany rytmicznym tempem kroków popadł w otępienie.Po kilku minutach byłem już z zielonookim w moim pokoju. Położyłem go na łóżku i opatuliłem kołdrą. Siadłem na podłodze obok łóżka i delikatnie zacząłem głaskać go po głowie, a on chwycił moją dłoń i przytulił ją do policzka obracając się na bok i odpływając w krainę morfeusza.

TIME SKIP

Minęło kilka dni a Eren nadal nikogo do siebie nie dopuszcza. Zaczynam coraz bardziej się o niego martwić. Szedłem powoli korytarzem kiedy wpadło na mnie to dziwne coś w okularach.

- Cholera jasna, nauczysz się wreszcie chodzić!?

Poprawiła okulary i wyciągając zza pleców książkę, uśmiechnęła się i podała mi ją.

- Z jej pomocą na pewno coś cię polubi.

Zanim się zorientowałem o co chodzi tej już nie było. Popatrzyłem na obwolutę, a na niej widniał wielki napis "Jak oswoić zwierzątko". Przeglądnąłem kilka początkowych stron po czym zamknąłem książkę i wróciłem do pokoju.

Po tym jak wszedłem Eren podniósł gwałtownie głowę i spiął się słysząc otwierające się drzwi. Lekko się rozluźnił widząc, że to ja. Chyba zdążył przez ten czas przywyknąć, ale nadal uważnie śledził każdy mój ruch.

Siadłem za biurkiem i chwyciłem książkę. Przeczytałem spis treści i wybrałem rozdział o kotach, bo wydawał się najbardziej pasować do Erena. Chociaż ja tam nie wiem,  dzieciak przypominał bardziej mieszankę kota i kozy. Ale to moje subiektywne zdanie. Wróciłem do książki i zacząłem czytać.

(1) Pierwsza zasada brzmi- "nie zmuszaj". Im bardziej będziemy nalegać na nadmierną bliskość czy kocią uległość, tym bardziej kot się do nas zdystansuje, a taką relację, ciężko będzie nam odbudować.

Kurwa, chyba coś źle zacząłem. A wiedziałem, że trzeba było go zostawić samemu sobie i ignorować jego zachowanie. Teraz moja dobroduszność odpłaca mi się zamkniętym w sobie dzieciakiem, który szybko z tego nie wyjdzie. Zajebiście. A mogłem sobie odpuścić i mieć święty spokój.

(2) Dla kota, nowe miejsce jest jak poligon. Nie zna go i nie wie, czego się spodziewać oraz co tam znajdzie. Na początek warto dać kotu czas na oswojenie się z nowym terenem. Pamiętając przy tym, aby zabezpieczyć wszystkie cenne przedmioty, które mogą się stłuc lub zniszczyć (karanie kota za drobne niedelikatności jedynie go od nas odsunie).

No chyba jednak złym pomysłem było stawianie tej wazy zaraz obok łóżka. Ale to była jego wina, mógł tak nie machać tymi rękami. Ewentualnie to ja mogłem zostawić go w spokoju. Cholera. Znowu wszystko to moja wina. Jeszcze kilka stron i okaże się, że problem tytanów zniknie kiedy ja umrę. Lepiej być chyba nie mogło.

With me - EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz