Rozdział 14

4.2K 321 109
                                    

LEVI

Po skończonym śniadaniu wyszedłem z jadalni i skierowałem się do swojego pokoju. Naprawdę ten nowy coraz bardziej zaczyna mi działać na nerwy. Dlaczego musiał przyczepić się do erena? Tak jest znany, ale nie zmienia to faktu, że jakiś obcy idiota może się nim interesować. Trzeba będzie się go jak najszybciej pozbyć. Najbliższa misja wydaje się odpowiednia. Tylko jak zatuszować ślady? Z moich rozmyślań wyrwał mnie charakterystyczny krzyk i ręce zaciskające się na mojej szyi.
- Czego tym razem chcesz czterooka?
- Jak tam Eren? Zostaje w zamku? Prawda?
-Zajęłabyś się tym pieprzonym antidotum, a nie lataniem po zamku. I zmartwię cię Eren jedzie z nami.
Hanji chwyciła mnie za ramiona i obróciła w swoją stronę. Powoli miałem zamiar ją walnąć w tą wiecznie uśmiechniętą twarz
- Ale jak to ma jechać, przecież jeszcze coś mu się stanie. Tam jest za dużo tytanów. On jest dzieckiem Levi.
- Dzieckiem tylko z wyglądu. Nie ma nikogo sensownego kto mógłby się nim zająć, więc pojedzie z nami.
- Ale jest ten nowy Jack, on mógłby zostać z Erenem. Polubili się więc nie byłoby problemu z opieką.
Serce na chwilę mi stanęło. Naprawdę ona też przeciwko mnie. Czy to dziwadło nie rozumie, że oni nie powinni nawet na siebie patrzeć.
- Nie, ponieważ Jack też jedzie z nami. Nie zostawię Erena pod jego opieką. Jeszcze spaliliby pół zamku. Przede wszystkim Eren to półtytan, nie wiemy czy nie zmieni się w niego podczas naszej nieobecności. Tak więc bez dyskusji Eren jedzie z nami.
Czterooka pokiwała tylko głową i mnie puściła.
- Jeśli sądzisz, że tak będzie lepiej. Ale to ciebie uduszę jak coś mu się stanie. Jest zbyt uroczy, by umierać.  

EREN

 Przeciągnąłem się i ziewnąłem. Właśnie skończyłem trening na który kompletnie nie miałem dzisiaj ochoty. Właściwie to na nic nie miałem. Zalety jesieni - jedyne co ci się chce to wziąć kołdrę i udawać naleśnika. Oczywiście pod warunkiem, że masz przy sobie czekoladę lub kakao. Szedłem właśnie w stronę pokoju heichou. Mieliśmy się w nim spotkać i iść na wczesną kolacje. Jutro musimy wcześnie wstać więc Levi kazał położyć mi się wcześniej
- Hej, Eren! - usłyszałem w pewnym momencie i poczułem czyjąś rękę na ramieniu
- Oh, hej Jack.
- Miałeś mnie znaleźć po treningu. - zaczerwieniłem się gwałtownie
- Wybacz! Zupełnie zapomniałem!
- Okej, okej. Tylko nie rób już takiej przerażonej miny, nic się nie stało. Zastanawiam się tylko nad tą wyprawą za mury...
- Też jedziesz? - przerwałem mu ciekawy
- Tia. Coś typu "trzymaj się z boku i zdobywaj doświadczenie". Ale nie o tym. Wiesz o tym, że jedną noc spędzimy w namiotach? Zastanawiałem się czy może chcesz być ze mną?
- No niewiem... - wymruczałem myśląc o Levim. Jack najwyraźniej doskonale wiedział co mi chodzi po głowie bo chwile później dodał
- No wiesz, Riavail z pewnością będzie zmęczony i wszyscy dobrze wiemy, że lubi być sam. Chyba nie chcesz mu wtedy przeszkadzać?
Zagryzłem warge. Nie pomyślałem o tym. Oczywiście, że nie chciałem mu przeszkadzać. Po chwili oznajmiłem z pewnością w głosie
- Zgadzam się!
- Świetne! - Jack wyszczerzył się i poczochrał mi włosy - To widzimy się na kolacji!
Kiwnąłem głową i skierowałem się do swojego celu pogrążony w rozmyślaniach. Przed drzwiami czekał już Levi z którym wesoło się przywitałem i ruszyliśmy w stronę jadalni. Nadal myślałem o tym co powiedział Jack. Rzeczywiście Levi heichou zawsze lubił być sam, ale teraz większość swojego wolnego czasu spędzał ze mną. Czy to go nie drażniło? Co jeśli wolał pobyć sam, ale mu na to nie pozwalałem. Pogrążony w tych myślach razem z Levim przekroczyliśmy drzwi. Ruszyliśmy do stołu. Levi posadził mnie na ławce, samemu siadając obok. Już miałem sięgnąć po kromkę kiedy poczułem ramiona obejmujące mnie od tyłu
- Cześć Eren! 
- Po co znowu tutaj przyszedłeś? - usłyszałem zimny głos heichou zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć
- Jak to po co? - uśmiechnął się wesoło - żeby upewnić się, że Eren na wyprawie śpi ze mną. Śpisz, prawda Eren?
Spojrzałem na niego zaczerwieniony i pokiwalem głową
- Umm. Tak myślę.
- Naprawdę Eren? Śpicie razem? A to ciekawe. Jakoś ja nic o tym nie wiem.

With me - EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz