Rozdział 7

73 5 1
                                    


Dzisiaj miał być zrealizowany cały ten plan który policja wymyśliła. Bałam się, potwornie się bałam. A co jeżeli coś pójdzie nie tak i .... stracę dziecko. Zaczęłam panikować. Chodziła po pokoju w tą i drugą stronę. Nie wiedziałam co chcę zrobić, a co jeżeli oni siędowiedzą o intrygach policji i zrobią krzywdzę Nathanowi? Nie, proszę. Rose, uspokój się.Myśl o czymś dobrym, nie o złym. Boże, a jeżeli oni coś już zrobili Nath'owi ?!

- Auu !! - Krzyknęłam i chwyciłam się za brzuch. Bolało mnie w brzuchu, a co jeżeli przez swoją głupotę zrobiłam coś swojemu dziecku ?! Matko, nie ! - Aałaa, to boli !

Do pokoju wpadła pani Karen. Podbiegła szybko do mnie i złapała za łokieć.

- Kochanie, co się dzieję ?

- Boli mnie, w brzuchu. Zaczęłam się denerwować tym spotkaniem i Auuu ~!

- Poczekaj zadzwonię po pogotowie. - Wybiegła z pokoju i zadzwoniła. Po 20 minutach było już pogotowie, ale jak weszło do pokoju zemdlałam z bólu.

Obudziłam się w białym pokoju. Szpital. Bóle brzucha.

- Już się Pani obudziła, zawołam lekarza, - Powiedziała miłym głosem pielęgniarka. Już po kilku chwilach do pomieszczenia weszła w lekarka która wtedy mnie badała.

- Witam panią, pani Rose.

- Dzień dobry.

- No chyba jednak nie taki dobry hmmm? - Spytała podejrzliwie lekarka.

- Czy ... czy ja zrobiłam coś swojemu dziecku ? - Strach w moim głosie szło wyczuć na kilometr.

- Na szczęście nie. Ale gdyby nie wezwano tak szybko pogotowia mogłaby pani nawet poronić. - Boże !! Mogłam zabić swoje dziecko.  - Oczywiście podaliśmy pani leki rozkurczowe i wszystko wraca do normy, nawadniamy panią. Ale zostanie pani u nas przez dwa dni. Muszę panią mieć trochę na oku.

- Dobrze, dziękuję. - pani doktor uśmiechnęła się do mnie ciepło i powiedziała coś do siostry i wyszła.

Po południu zadzwoniła do mnie Karen. I już wiedziałam że mam kłopoty.

- Czemu do jasnej cholery nie powiedziałaś mi że jesteś w ciąży ! Przecież nigdy bym cie nie puściła na tą głupią akcje gdybym wiedziała że masz w sobie dziecko swoje i Natha ! - Od razu kiedy odebrałam zaczęła na mnie krzyczeć.

- Przepraszam, ale właśnie dlatego ci nie powiedziałam bo, wiedziałam że nie pozwolisz mi pomóc w poszukiwaniach Nathana. - Powiedziałam smutnym głosem. - Wiem że zrobiłam głupotę i przepraszam cię za to ale chce odnaleźć Natha.

- Wiem, wiem ja też przepraszam, ale byłam wściekła że mi nie powiedziałaś. Posłuchaj gdzie teraz jesteś nadal w szpitali  ?

- Tak, a co ?

- Przyjdę do ciebie, wyślij mi numer sali i które piętro. Pa - Rozłączyła się a ja od razu napisałam jej w smsie  informacje które chciała.

 Po pół godzinie była już u mnie w sali. Dopytywała się jak się czuję i jak dziecko. Powiedziałam jej dokładnie to samo co lekarz powiedział mnie.

- Wiesz, że byłaś trochę nieodpowiedzialna. teraz nie odpowiadasz za siebie ale i za dziecko które nosisz w sobie kochana. Musisz uważać. - Powiedziała już spokojnym głosem.

- Wiem i jeszcze raz Cię przepraszam. Będę uważać na siebie.

- No ja myślę. - Roześmiałyśy się obie.

- A jak sprawa z Nath'em ?

- No mają tego gościa który Cię zstraszał. Przesłuchują go. Przez całe miasto go gonili, uciekł im kiedy zorientował się że to nie ty przyszłaś na spotkanie. Nic konkretnego im nie mówi.

- Ale jak to ? A nie mogą go też jakoś zastraszyć ? Przecież on musi wiedzieć gdzie przetrzymują Natha !

- Wiem, uspokój się. Jutro jeszcze raz spróbują coś od niego wyciągnąć. Miejmy nadzieje że ma jakieś sumienie lub uczucia i powie prawdę.

- Też mam taką nadzieje, mam już dosyć niepewności czy Nathanowi nic nie jest. Chcę żeby był cały i zdrowy i żeby wrócił. Musi wrócić zostanie ojcem. Mam też nadzieje że nie wścieknie się żę jestem w ciąży. - posmutniałam.

- Serio ? Nathan będzie w siódmym niebie jak się dowie że zostanie ojcem. ON bardzo lubi dzieci, zresztą wiesz jak zawsze się bawi z tą swoją kuzynką która ma raka.

- Wiem, ale i tak się obawiam.

- Ja ci mówie że Nathan będzie szczęśliwy że zostaniecie rodzicami. I nie martw się, niedługo wróci. Ma dla kogo.

Tej nocy nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tym gościu którego złapali. Czy faktycznie wiedział gdzie jest przetrzymywany Nathan. Musiałam się tego dowiedzieć. I wpadłam na pewien pomysł. Napisałam do rachel sms.

" Potrzebuję twojej pomocy przyjdź do mnie jutro do szpitala. Mam nadzieje że mi pomożesz"

Odpowiedź przyszła od razu.

 " Pewnie, że pomogę. Będę jutro o 11:00. dobranoc "

Po tym sms trochę się uspokoiłam i zasnęłam. Mam plan i mam nadzieję że się uda.

Just put your heart in my hands II N.S. cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz