Dzisiaj Nathan wychodzi ze szpitala. Lekarze powiedzieli że wyniki badań są dobre, ale ma oszczędzać siły. Rachel dała mu urlop i przesunęła trasę o kilka tygodni, tak żeby zakończył ją przed porodem. Pojechałam do domu żeby przebrać się i odświeżyć, a potem wrócić do szpitala po Natha.
Kiedy już odświeżona wchodziłam do szpitala zauważyłam że przed oddziałem na którym leżał Nathan, siedział zgrabiony mężczyzna, nie byle jaki tylko facet który przyszedł do szpitala i oznajmił że jest moim ojcem. Nie chciałam z nim gadać, ale chciałam mu powiedzieć co myślę.
- Co pan tutaj robi? - podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- chciałem z tobą porozmawiać. - Wytłumaczył się wstając.
- Nie mamy o czym.
- Chyba jednak mamy.
- O czym? Ach tak! Porozmawiajmy o tym, dlaczego pan zostawił moją mamę kiedy była w ciąży? Dlaczego wyparł pan się dziecka? Albo dlaczego pan nawet przez tyle lat nie kontaktował się z własnym dzieckiem.
- Posłuchaj to nie było takie łatwe.
- Serio? Nie było łatwe? Nie wierzę Ci. - powiedziałam z gniewem w głosie. - Skrzywdził pan mojego chłopaka. Nigdy panu nie wybaczę.
- Gdybym wiedział że to chłopak mojej córki nigdy bym go nie tknął! - Podniósł głos. Cofnęłam się o krok w tył.
- Skrzywdził pan niewinnego człowieka, rozumiem że podpadł panu jakiś koleś, ale to nie był Nathan i nie rozumiem jak można popełnić az taki błąd i pomylić kogoś z kimś innym.
- Przepraszam.
- Przepraszam nie naprawi wszystkiego. Niech pan z niknie z naszego życia. Nie chce pana znać. - Oddaliłam się już kiedy znów odezwał się.
- Nie zasługuje nawet na jedno "tato" z twoich ust?- spytał patrząc mi w oczy. Nie zniosłam tego widoku więc odwróciłam wzrok.
- Nie, nie zasługuje pan. - I weszłam na oddział.
Jechaliśmy w stronę domu. Nathan uparł się że będzie kierował. Nie chciałam się z nim kłócić. Po jakimś czasie stanął na poboczu drogi i spojrzał na mnie.
- Co się dzieje? - odwrócił moją twarz do siebie żebym spojrzała mu w oczy. - Kochanie, przecież widzę że coś jest nie tak.
- Rozmawiałam z nim. - wyznałam.
- Co? Z kim? - zapytał zdziwiony.
- Z moim ojcem.
W samochodzie nastała głucha cisza. Wiem że go zawiodłam, bo obiecałam że nie będę z nim rozmawiać, ale to było silniejsze.
- Nathan, przepraszam Cię. Musiałam, ale i tak nic się nie dowiedziałam. On wyparł się własnego dziecka, a to jest niewybaczalne. Dla mnie on nie jest ojcem, tylko obcym człowiekiem.
- Na pewno?
- Na pewno. Chce zostawić to za sobą. I żyć dalej z tobą. - Spojrzeliśmy sobie w oczy i nachyliłam się żeby go pocałować. - Teraz liczysz się dla mnie tylko ty i nasze maleństwo. - Tym razem to on mnie pocałował. Kiedy się odsunął powiedział tylko.
- Jedźmy do domu.
CZYTASZ
Just put your heart in my hands II N.S. cz.2
Teen FictionDalsze losy Rose i Nathana z 'Over And Over Again' Obydwoje są ze sobą szczęśliwi. Nathan właśnie wyrusza w trasę promować swoją pierwszą płytę. Ale czy na pewno pojedzie tam gdzie powinien ? Czy zostanie niesłusznie oskarżony ? Rose i Nathan zos...