Szlochałam. Nie umiałam się nawet cieszyć z tego że go znaleźli. Łzy ciągle spływały. W głowie miałam tylko obraz Nathana na noszach, cały zadrapany i posiniaczony. Co oni mu zrobili?! Jak można tak skrzywdzić drugiego człowieka? Błagam, Boże nie zabieraj mi go. Nie zabieraj mi go.
Pamiętam doskonale nasze pierwsze spotkanie. Jak wpadliśmy na siebie na ulicy, utonęłam w jego czarujących oczach. Jego uśmiech zawsze poprawiał mi humor, wystarczyło że po prostu wziął mnie w swoje ramiona i już czułam się bezpieczna.
- Rose?! - Odwróciłam głowę w stronę głosu. Rachel, za nią pani Karen i Jessica. - Co jest? Gdzie Nathan, policja dzwoniła mówili że go znaleźli.
- Znaleźli, ale ma poważne obrażenia, jest cały posiniaczony i zadrapany, te zadrapania ciągly się aż do pleców.
- Skąd to wiesz? - Spytała przerażona.
- Kiedy chciałam wyjść ze szpitala, akurat go przywieźli i widziałam go. Widziałam go jak leżał nieruchomy na noszach. Teraz go operują. Boże, on nie może umrzeć. - Podeszła do mnie pani Karen i przytuliła.
- Nie martw się, jest młody wyjdzie z tego. Wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze. - Powtarzała cały czas. Potem usiadłyśmy we czwórkę, i czekałyśmy na jakiekolwiek wieści od lekarzy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Nathan? Nathan gdzie jesteś. - krzyknęłam szukając go po całym domu. -Nathan, wiesz że nie lubie jak się tak chowasz.
Poszłam do naszej sypialni. Wchodząc do niej poczułam dziwny zapach. Na łóżku była jakaś plama, czerwona. Krew. Przeraziłam się. Obok stała karteczka.
" Twojego chłoptasia już nie ma. Teraz już cie nie obroni. "
Wtedy ktoś złapał mnie za ramie próbując obrócić.
- Niee.. !! - Krzyknęłam.
Krzynęłam na cały głos. Szpital. Jestem w szpitalu.
- Kochanie, już wszystko dobrze. - Powiedziała Karen. - Co się stało?
- Koszmar mi się przyśnił. Długo spałam?
- Z godzinkę. - odpowiedziała.
- To operują go już ponad dwie godziny. Ile można. - spytałam. Ile może trwać operacja?
- Nie wiem, sama się zastanawiam czemu tak długo. Rachel poszła nam po kawe a Jessica gdzieś się włuczy.
- Pójdę chyba do toalety. Za chwilkę wrócę.
- Dobrze. - Ruszyłam w stronę gdzie znajdowała się toaleta. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Wyglądałam koszmarnie, ale teraz obchodziło mnie to najmniej. Najważniejsze było to żeby Nathan wyszedł z tego cało. On musi przeżyć. Będzie dobrze, Rose - pocieszałam się. Instynktownie dotknęłam brzucha. Nasza fasolka. Moja i Nathana, on przeżyje i będzie świetnym ojcem. Zaspokoiłam swoje potrzeby fizjologiczne i wyszłam z toalety. Szłam przez oddziały i przyglądałam się różnym salom. Właśnie przechodziłam przez oddział ginekologiczny, obok pokoiku gdzie leżały niemowlęta. Wszystkie wyglądały uroczo. Moja fasolka też będzie taka urocza. Będzie piękna zapewne po Nathanie. Na samą myśl się uśmiechnęłam, wyobraziłam sobie Nathana z dzieckiem na rękach. Ta myśl była wspaniała. Bedzie dobrze, musi być, on przeżyje. Kiedy byłam już przed salą operacyjną, usłyszałam że Pani Karen i Rachel z kimś rozmawiają.
- Co ale jak to? - Karen miała przerażenie w głosie. Tylko tyle usłyszałam, potem przyśpieszyłam kroku i już byłam obok nich.
- Co się stało? - Spytałam spanikowana.
- Pani narzeczony, miał bardzo dużo obrażeń cielesnych jak i wewnętrzych. Niestety podczas operacji zatrzymało się serce pacjeta i stracił dużo krwi... - Więcej nie uslyszałam bo przed oczami pojawiły mi się czarne plamy. Nie to nie może być prawda. Nie.
CZYTASZ
Just put your heart in my hands II N.S. cz.2
Teen FictionDalsze losy Rose i Nathana z 'Over And Over Again' Obydwoje są ze sobą szczęśliwi. Nathan właśnie wyrusza w trasę promować swoją pierwszą płytę. Ale czy na pewno pojedzie tam gdzie powinien ? Czy zostanie niesłusznie oskarżony ? Rose i Nathan zos...