Rozdział 24

82 6 2
                                    

W naszym wspólnym domu mieszkamy już od pół roku. W przeprowadzce pomogli nam Tessa i Jay a także mama i siostra Nathana. Przeprowadzka była straszna, nie tylko dlatego że trzeba było wszystko przewieść, ale dlatego iż Nathan ciągle za mną chodził i sprawdzał czy nic nie dźwigam. Zmienił się i bardzo troszczy się mnie i o nasze dziecko. Nie mówię że nie troszczył się o mnie wcześniej, ale teraz jest bardzo troskliwy.

Za każdym razem kiedy chciałam przenieść coś chociaż do następnego pokoju, zbeształ mnie mówiąc że nie mogę się przemęczać.

- Przestań mnie księżniczkować. - powiedziałam kiedy po raz setny zrobił coś za mnie.

- Kochanie, zasługujesz na to by traktowano Cię jak księżniczkę. Bo w końcu jesteś moją księżniczką - pocałował mnie i cała złość ze mnie zeszła.

Dzisiaj wyleciałam z Londynu do Los Angeles. Zbliżała się rocznica śmierci mojej mamy. Chciałam odwiedzić jej grób, i zwierzyć jej się z tego co mi się przydarzyło w ostatnim czasie. Wiedziałam że nie odpowie mi i nie przytuli, ale wiedziałam że tam z góry obserwuje mnie i pomaga mi. Spotkam się także z ciocią która postanowiła przeprowadzić do Los Angeles do swojego nowego partnera. Kiedy skończyłam osiemnaście lat powiedziała mi że jestem dorosła i może wyjechać do swojego ukochanego. Zgodziła się na zamieszkanie z Nathanem, ale będzie mi przysyłać pieniądze. A kiedy powiedziałam że jej że jestem w ciąży, ucieszyła się i powiedziała że jak do niej przyjadę będzie miała dla mnie niespodziankę. Byłam ciekawa co to było. I pewnie jak wyląduje i się z nią spotkam to się dowiem.

Czekałam w kawiarni w której często przebywałam jak jeszcze mieszkałam w Los Angeles. O umówionej godzinie do pomieszczenia weszła Ciocia Izzy. Przywitałyśmy się i zaczełyśmy rozmawiać. Zajęło nam to bardzo dużo czasu. Miałyśmy sobie tyle do opowiedzenia.

- A jak Nathan? Pomaga ci? - Spytała się kiedy przeszłyśmy na temat ciąży.

- Aż nadto. Jest bardziej opiekuńczy i troskliwy.

- To chyba dobrze. Cieszę się że to właśnie jego spotkałaś i że z nim jesteś.

- Tak, ja też. Rozmawiałam z jego mamą raz i powiedziała mi że Nathan wychowywał się bez ojca i dlatego tak się zachowuje, chce być dla swojego dziecka takim ojcem jakim nie był dla niego jego ojciec. I wtedy zrozumiałam jego zachowanie. Jest kochany kiedy tak się troszczy.

- Ciężko jest się  wychowywać bez jednego z rodziców, sama dobrze o tym wiesz.

- Wiem.  - Dotknęłam swojego brzucha i pogłaskałam lekko.

- przyjedzie tu?

- Nie, ma jeszcze kilka spraw dotyczących trasy do załatwienia.

- Szkoda, chętnie sobie bym z nim pogadała.

- Ta rozmowa raczej skończyłby się tym że Nathan przestraszyłby się ciebie.

- Oj nie przesadzaj.

Kiedy skończyłyśmy spotkanie, poszłam w stronę miejsca do którego często uciekałam kiedy chciałam zostać sama. Na cmentarzu odnalazłam alejkę w której pochowano mamę i odnalazłam właściwy grób. Przykucnęłam na trawie i ułożyłam kwiaty które kupiłam w kwiaciarni przy wejściu. Chwile przyglądałam się grobowi.

Marie Hatway. ' Umarła lecz duchem została z nami'

' Kochająca matka, córka, siostra, przyjaciółka'

Nie mogąc się dłużej powstrzymywać zaczęłam płakać.

 - Mamo, tak bardzo za tobą tęsknie. - Przetarła łzy. Położyłam kopie zdjęcia USG obok kwiatów i pogładziła brzuch. - To moja córeczka, moja i Nathana. Nigdy nie sądziłam że... że pokocha mnie ktoś taki jak on, taki wspaniały i cudowny człowiek. Kocham go.... Kocham go mamo. I jestem z nim bardzo szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

- Kilka miesięcy temu ktoś go bardzo skrzywdził, ktoś kto okazał się być mi bardzo bliski. Ale ja wcale nie czułam żeby on był dla mnie kimś bliskim, raczej kimś obcym. Kilka razy jak Nathan wyszedł ze szpitala próbował ze mną porozmawiać, ale udawało mi się jakoś tego unikać. - Chwilę siedziałam cicho wpatrując się w jej zdjęcie na grobie. - Tak bardzo chciałabym żebyś tu była, żebyś poznała Nathana. Na pewno byś go polubiła, jego i jego mamę. Przyjęli mnie do swojej rodziny i bardzo mi pomogli. Bardzo byś ich polubiła. Mam nadzieje że obserwujesz  mnie tam z góry i wspierasz. I podziękuje Bogu że nie zabrał mi Nathana i że go chronił. Kocham Cię.

Wstałam i ostatni raz spojrzałam na nagrobek.

- Zawsze, mamusiu. Zawsze będziesz przy mnie, nawet jeśli nie czuję twojej obecności to wiem że jesteś obok.

Just put your heart in my hands II N.S. cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz