Rozdział 21

79 7 4
                                    

Ważna notka pod rozdziałem!

Miesiąc temu Nathan wrócił do domu ze szpitala. Teraz jedziemy samochodem do Gloucester, bo jego mama zaprosiła nas do siebie na dwa dni. Plecy Natha goją się dość szybko, ale i tak blizny pozostaną. I to jest właśnie przykre, codziennie kiedy idzie pod prysznic lub przebiera koszulkę, widzę jak przygląda się swoim plecom. Słyszę, kiedy przychodzi do mnie, że krępuję się gdy prosi bym nasmarowała mu plecy maścią. Nigdy taki nie był. Kiedy wyszedł ze szpitala, zawsze kiedy go dotknę, spina się. Lekarz mówił że po wyjściu ze szpitala może mieć traumę i będzie się bał dotyku, ale nie rozumiem, bo przecież w szpitalu dotykałam go i przytulałam, a teraz ledwo dotknę go za rękę a wstrzymuje oddech. Wiem że muszę mu dać czas. Musi wiedzieć że go nie skrzywdzę i że może mi ufać.

- Hej, Rose. - Przywitała mnie mama Natha kiedy podjechaliśmy pod dom.

- Witaj Karen. - Oficjalnie od jakiegoś czasu każe mi mówić do siebie po imieniu.

- Cześć synku - podeszła do bruneta i przytuliła. Widziałam jak się spiął kiedy to zrobiła. - Wejdzie obiad jest już na stole. Czekaliśmy tylko na was.

Weszliśmy do domu i od razu Karen nakierowała nas do jadalni. Siedzieli już tam Jessica, i nowy partner Karen. Poznała go niedawno i widać że są szczęśliwi. Oby im się udało.

Po obiedzie zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Nathan rozpromienił się bardziej kiedy zaczęliśmy temat dziecka. Mówił o wszystkim z takim entuzjazmem że sama byłam w szoku ale i cieszyłam się że Nath'owi poprawił się humor.

- Tak się ciesze że będę babcią. - powiedziała Karen. - Rose, a kiedy masz następną wizytę u lekarza?

- za trzy dni. Akurat jak wrócimy stąd do domu na następny dzień rano mam wizytę.

- To wspaniale. A wiesz już czy będzie chłopiec czy dziewczynka? - Spytała Jess

- Jest jeszcze za wcześnie żeby wiedzieć jakiej płci jest dziecko. - Wytłumaczyłam jej. - Przepraszam, ale muszę iść do toalety.

Wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam z pomieszczenia. Przechodziłam obok pokoju Natha i coś mnie skusiło żeby tam wejść. Otworzyłam powoli drzwi i weszłam do środka. Nic się w nim nie zmieniło, nadal był taki sam. Podeszłam do szafki na których były zdjęcia Nathana z dzieciństwa. Był taki mały i uroczy. Ciekawe czy nasze dziecko będzie podobne do mnie czy do niego .

Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Oparłam się o jego tors delikatnie i połączyłam nasze dłonie w jedno. Jego oddech łagodnie muskał moją szyję. To było wspaniałe uczucie, mieć go obok, i wiedzieć że wszystko jest już dobrze.

- Mogę pójść z tobą na wizytę? - spytał po chwili. Odwróciłam się do niego twarzą w twarz.

- A chcesz pójść?

- Z wielką chęcią. - Odparł i oparł swoje czoło o moje. Czułam się bezpieczna kiedy tak staliśmy. Ręce miała oparte o jego tors. Bałam się dotknąć go gdzieś indziej. Nie wiedziałam jak zareaguje.

- Chodźmy na dół, bo pewnie się zastanawiają gdzie zniknęliśmy. - Wziął mnie za rękę i zeszliśmy a dół.

Na dole czekała na nas niespodzianka. Na stole stało pudełko.

- Otwórzcie, mamy nadzieje że będzie dobre i się spodoba. - Zachęciła nas Karen. W pudełku były malutkie buciki koloru kremowego. Były słodkie. Łza spłynęła mi po policzku. Nathan otarł mi ją i podziękował matce za prezent.

- Są śliczne. Dziękuje. - Powiedziałam od siebie.

Wieczorem przed pójściem spać Nathan poszedł na dół zadzwonić, stwierdził że do Rachel w sprawie trasy. Trochę mnie rozzłościło że już chce wyjechać, ale to jego praca. Nie może w nieskończoność przekładać wyjazdu.

Wszedł do pokoju z dziwną miną.

- Jutro będziemy musieli wyjechać z powrotem do Londynu. Rachel powiedziała że muszę podpisać jakies papiery.

- W porządku. To kiedy dokładnie wyjazd? - spytałam, kiedy położył się koło mnie w łóżku.

- Z samego rana, muszę to załatwić jak najwcześniej. Przepraszam że nie zostaniemy dłużej, wiem że chciałaś iść z Jess na zakupy.

- Nic się nie stało, pójdę z nią następnym razem.

Położyłam się wygodnie do snu i kiedy już zamykałam oczy poczułam jak ręka bruneta obejmuje mnie w tali, przybliżył się do mnie, ale nie zbyt blisko bym mogła poczuć go całego.

- Dobranoc, kochanie.

- Dobranoc. - powiedziałam trochę smutna, ale i trochę zadowolona z tego że się do mnie trochę zbliżył. .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Myślę o tym by jeszcze dwa, trzy rozdziały napisać i zakończyć tą historie. Nie wiem co wy o tym sądzicie więc, napiszcie w kom. co myślicie i zakończeniu tej historii? Czy powinnam? Czy jednak coś jeszcze napisać?


Just put your heart in my hands II N.S. cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz