Siedząc w kawiarni spokojnie bazgrałam w notesie. Słowa z mojej głowy zapisywałam na kartkach papieru. Nie chciałam się nikomu wygadać, więc wolałam to zapisać. Popijałam od czasu do czasu kawę, która nie smakowała jak kawa. W pomieszczeniu nie było czuć zapachu jak w prawdziwej kawiarni, czułam tylko zapach leków.
Przy Nathanie była teraz jego siostra, przyjechała wczoraj z panią Karen. Nocowały i Natha w mieszkaniu. Dzisiaj wyjeżdżają więc chciały trochę pobyć przy nim. Mama Jess od wczoraj namawiała mnie żebym pojechała się przespać i odświeżyć, lecz ja nie miałam zamiaru ruszać się ze szpitala. Chciałam być przy nim czuwać. Nie mogłam go zostawić, co jeśli by się obudzić a mnie by wtedy nie było? Nawet nie chce o tym myśleć. Dopiłam kawę, zabrałam notes, długopis i ruszyłam w stronę sali Nathana.
Będąc już na miejscu, wyjrzałam przez okienko w drzwiach. Karen ściskała mocno rękę syna, a Jessica trzymała dłoń na ramieniu matki. Chciało mi się płakać patrząc na to. Żadna matka nie powinna przeżywać tego co przeżywa teraz Karen. Zebrałam w sobie siły i weszłam do pomieszczenia. Obie odwróciły się w moją stronę, przesyłając uśmiech na twarzy.
- Za chwilę będziemy musiały się zbierać. - powiedziała Karen. - Dzwoń jakby coś się zmieniło.
- Zadzwonię. Napisz mi sms Jess jak dojedziecie na miejsce. - zwróciłam się do młodszej blondynki.
- Ok. - powiedziała i spojrzała na brata.
Siedziałam na kanapie na której miałam dobry widok na Nathana. Mimo iż był tutaj, był w tym samym pomieszczeniu co ja, czułam jakby był daleko ode mnie. Nadal bałam się że go stracę. A tego bym nie przeżyła. Jakaś część mnie umarłaby razem z nim. Odruchowo chwyciłam się za brzuch i gładziłam go delikatnie.
- Wszystko będzie dobrze. Będzie dobrze. - powiedziałam sama do siebie. Wstałam i podeszłam do łóżka. Usiadłam na krzesełku obok, i wpatrywałam się w twarz chłopaka. Ile ja bym dała żeby znów spojrzał na mnie tymi czarującymi oczami. Lewą dłonią gładziłam jego policzek a prawą chwyciłam jego dłoń. Kiedy chciałam zabrać prawą, jego ręka drgnęła. Myślałam że mi się przewidziało, ale nie. Czułam jak zaciska moją dłoń, tak jakby czuł że trzyma właśnie moją. Szybko nacisnęłam przycisk który przywołuję pielęgniarki i lekarza. Niestety niechcący wytrąciłam rękę z jego dłoni. Do sali wpadł lekarz a za nim pielęgniarka.
- Coś się stało? - Spytał podchodząc do łóżka.
- Poruszył ręką. - powiedziałam tylko to, nadal będąc w szoku.
- Jak to? To nie możliwe. - powiedział patrząc na urządzenia które były podłączone do chłopaka.
- chwyciłam jego dłoń a kiedy chciałam ją zabrać on ją zacisnął. Czułam to. Nie mogło mi się przewidzieć. - powiedziałam patrząc na zdziwionego lekarza.
- Przy takich wynikach badań, nie miało prawa się to wydarzyć. Jest pani przemęczona, to pewnie przez to. Musi pani odpocząć.
- Nie wierzy mi pan? - spytałam smutna.
- Przykro mi. Muszę już iść. - I wyszedł z sali.
Pielęgniarka jak zwykle poprawiła wszystko i również wyszła. Zostałam sama z nim. Nie mogło mi się to przewidzieć. On musiał wiedzieć, poczuć że to ja go trzymałam za dłoń. To musiało się stać na prawdę. Siedziałam przy jego łóżku trzymając tą samą dłoń którą poruszył. Jeżeli zrobił to raz, mógł zrobić i drugi. Wpatrywałam się w jego dłonie które były poharatane, tak jakby się nimi bił. chciałam zrobić coś żeby zniknęły, chciałam zrobić coś żeby nie czuł bólu.
- Nathan. - wypowiedziałam jego imię jakby było najmilszą pieszczotą na świecie.- Jeśli mnie słyszysz, proszę. - Łzy znów spłynęły mi po policzku. - Proszę, wróć już do mnie. Chce usłyszeć twój głos. Chce poczuć twój dotyk. Proszę Cię, Nathan.
Spojrzałam na niego i zamarłam. Miał otwarte oczy. Patrzył wprost na mnie. Jego oczy wpatrywały się w moje.
- Rose? - Jego głos był cichy i ochrypły.
CZYTASZ
Just put your heart in my hands II N.S. cz.2
Teen FictionDalsze losy Rose i Nathana z 'Over And Over Again' Obydwoje są ze sobą szczęśliwi. Nathan właśnie wyrusza w trasę promować swoją pierwszą płytę. Ale czy na pewno pojedzie tam gdzie powinien ? Czy zostanie niesłusznie oskarżony ? Rose i Nathan zos...