Rozdział 15

67 6 1
                                    

Nie mogłam uwierzyć. On naprawdę patrzy na mnie, powiedział moje imię. Wpatrywaliśmy się w siebie dość długo, napawaliśmy się tym. Poruszył się tak jakby chciał wstać.

- Nie, nie wstawaj. Masz rany na plecach. Nie możesz ich podrażnić. - Szybko zareagowałam, a on znów się położył.

- Co się dzieje? Gdzie jestem? - spytał.

- Jesteś w szpitalu. Przez kilka dni spałeś, dlatego żeby twój organizm się zregenerował. - powiedziałam nadal w szoku. Nacisnęłam przycisk żeby znów zawołać lekarza.

- Rose, jesteś tu. Cała. - powiedział.

- Tak, ja.... - nie dokończyłam bo do sali wszedł lekarz. Był zdziwiony.

- Witam, jestem pana lekarzem. Muszę zbadać pana. Może pani opuścić salę? - to pytanie skierował do mnie.

- Oczywiście. - Wyszłam ze sali i chwyciłam telefon. Zadzwoniłam do Rachel, ale miała wyłączony telefon. Dziwne. Potem zadzwoniłam do Jessici. Odebrała po trzech sygnałach.

- Halo- Usłyszałam po drugiej stronie.

- Jessica ?

- Tak, coś się stało? - spytała.

- Nathan ... on .

- Rose, co się stało ? Nie strasz mnie.

- Obudził się. On się obudził - powiedziałam a ona wzięła głęboki oddech i powiedziała coś do swojej mamy.

- Dojedziemy do domu i wrócimy z czystymi ubraniami. Ale będziemy dopiero jutro. Postaramy się szybciej być.

- W porządku. - powiedziałam i rozłączyła się.

Stałam na korytarzu i czekałam. Od dwudziestu minut pielęgniarka wychodziła i wchodziła do pomieszczenia chyba ze trzy razy. Pytałam jej co się dzieje, ale nie chciała mi nic powiedzieć. Po kilku minutach lekarz wyszedł ze sali a za nim pielęgniarka. Ona poszła wzdłuż korytarza lekarz zatrzymał się obok mnie.

- Sprawdziłem wszystkie urządzenia i wszystko jest w porządku. Osłuchowo też ok. Jutro zrobimy szczegółowe badania. Pacjent chciał z panią rozmawiać. - wyjaśnił mi lekarz i poszedł w swoją stronę.

Weszłam do sali po cichu. Nathan nadal leżał na brzuchu, głowę miał zwróconą na prawo. Kiedy usiadłam na krześle, zwrócił ku mnie swoje oczy.

- Jesteś. - powiedział.

- Byłam. Byłam cały czas tutaj. - Chwyciłam go za dłoń a on tak jak wcześniej ją ścisnął. - Nie mów nic, musisz odpoczywać.

- Rose, moja Rose. - powtórzył. Łzy spłynęły po policzku moim, jak i jego. Otarłam tę która spływała po jego policzku.

- Cii, jestem tutaj.

- Zostań. Proszę.

- Zostanę. Na zawsze. - chwyciłam mocniej dłoń, a on zamknął oczy. Po chwili słyszałam umiarkowany oddech Nathana.

Just put your heart in my hands II N.S. cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz