Rozdział 17

83 6 2
                                    

Obudziłam się a wokół była znów ta podła biel. Szpital. Pokój. Nathan. Nagle dotarły do mnie te wszystkie jego słowa, te wszystkie słowa które sprawiły mi ból. Jak można tak kogoś skrzywdzić. Próbowałam wstać, ale byłam podłączona do kroplówki. Chwyciłam kroplówkę i wyszłam z pokoju.  Jedyne o czym myślałam to by być znów obok Natha. Wiem że zemdlałam, ponieważ te wiadomości o których się od niego dowiedziałam były dla mnie wielkim szokiem. Stanęłam przed jego salą. W pokoju był z Rachel, rozmawiali spokojnie. W pewnym momencie Nathan spojrzał na drzwi i zauważył mnie. Uśmiech zawitał na jego pięknej twarzy. Weszłam do sali.

- Nic ci nie jest? - spytał patrząc z niepokojem w oczach.  Podeszłam do nich bliżej.

- Wszystko jest ok. - powiedziałam ale jego wzrok mówił " Serio? Jakoś nie wierze" Podeszłam do Rachel i przywitałam się z nią. - Jak się masz?

- Już spokojniej odkąd się znalazła nasza zguba. - Wiem że też bardzo przeżywała zniknięcie Nathana. Nie są dla siebie  tylko partnerami w branży muzycznej, ale i przyjaciółmi.

- Nie mów o mnie jak o jakieś rzeczy, też mam uczucia. - powiedział do niej.

- Możesz nas zostawić na chwilę samych? - wypaliłam nagle. Chciałam mieć już to za sobą.

- Pewnie, odwiedzę cię jutro. To do zobaczenia. - całusem się pożegnała z każdym z nas i wyszła.

Nie wiedziałam jak zacząć te rozmowę, lecz wiedziałam że nie mogę zwlekać. On musi wiedzieć.

- Chciałaś o czymś porozmawiać, czy po prostu się jej pozbyć żebyśmy zostali sami? - Spytał z rozbawieniem w głosie.

- Chce z tobą porozmawiać. - podeszłam do sofy na której leżała moja torebka. Z niej wyciągnęłam zdjęcie usg . Chwilę stałam tak, lecz odwróciłam się do niego i zbliżyłam się. Przez cały ten czas patrzył mi w oczy, ja też. Przez chwilę nie istniało nic, tylko my dwoję. Nie było szpitala, tej sali, tylko Nathan i ja. Chciałam żeby tak zostało, żeby wszystkie problemy zniknęły, żeby było już dobrze.

- Co się dzieje, Rose? - spytał poważnie. 

Zamiast odpowiedzieć, podałam mu zwinięte w rulonik zdjęcie. Chwycił je w dłoń i obejrzał. Tego momentu najbardziej się bałam, nie wiem co zrobi. Chwilę przyglądał się zdjęciu i spojrzał na mnie. Wyciągnął drugą dłoń ku mnie, a ja ją chwyciłam. Splótł nasze dłonie.

- Rose, czy to znaczy że...? - zaczął

- Jestem w ciąży - dokończyłam za niego.

Znów spojrzał na zdjęcie , na którym jest nasza mała fasolka. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. W uścisku trwaliśmy parę minut.

- Będę ojcem. Tak się cieszę! - Łza spłynęła mi po policzku.

- Cieszysz się ? Myślałam że będziesz zły. - Otarł mi łzę i pocałował.

Tego mi brakowało. Jego. Smaku jego ust. Uczucia że  jego wargi stykają się z moimi. To był piękny pocałunek, podczas niego wszystko sobie wyjaśniliśmy.

- Mam być zły? Rose, kocham cię! A to jest dowód i owoc naszej miłości.

- Tak bardzo Cię kocham. - Przytuliłam się do niego.

- Teraz będę musiał podzielić moje serce na dwoje.

- Co?

- No bo całe moje serce należy do ciebie, ale teraz będę też jakąś część musiał  oddać naszemu dziecku. Bo je też kocham. Będziemy najlepszymi rodzicami.  Cieszę się że to ty będziesz matką moich dzieci. Że to ty nosisz teraz pod sercem NASZE dziecko. Kocham Cię

- Ja ciebie też.

Just put your heart in my hands II N.S. cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz