Rozdział 16

112 7 1
                                    

Karen

Kiedy weszłam do sali w której leżał mój syn, zauważyłam że on siedzi oparty o wezgłowie i głaszczę po włosach Rose, która siedzi na krześle z głową opartą o materac. Nathan usłyszał jak wchodzę i spojrzał na mnie. Gestem pokazał żebym była cicho i wskazał na Rose. Spała.

- Cześć synku. Tak się martwiłam. - podeszłam do niego i ucałowałam go.

- Hej, mamo.

- Wszystko w porządku? Badania? Wyniki. - Spytałam.

- Tak, lekarz był tu godzinę temu i porobił badania. Od tego czasu Rose śpi. Nie chce jej budzić. Lekarz mówił że jestem tu tydzień. Znając ją nie spała od tego czasu? - Spytał mnie syn z troską w oczach. Ciekawe czy wie?

- Spała może kilka godzin łącznie. Tutaj na kanapie. Za nic nie chciała wracać do domu chociażby po to żeby się przebrać. - powiedziałam. A on zmartwiony spojrzał na Rosie.

- Jessica też jest? - Spytał.

- Tak, siedzi na korytarzu. Zawołać ją?

- Pewnie. - powiedział krzywiąc się z bólu.

- Wszystko ok?

- Tak, tak. Tylko momentami bolą mnie plecy.

- Dostałeś jakieś leki? - spytałam.

- Przeciwbólowe i na wzmocnienie. Za chwilę powinno przejść. Nałożyli mi też opatrunki, dlatego mogę już siedzieć.

- Dobrze.  - wyszłam ze sali żeby zawołać Jess. Ucieszona weszła do sali.

Porozmawiała z bratem, a potem zostawiliśmy samych jego i Rose. Policja przyjechała do szpitala, ale lekarz zakazał na razie zeznawać Nath'owi. Musi wrócić do pełni sił. Za to chcieli z nami rozmawiać. Pojechałyśmy na komendę powiedzieć to co wiemy w sprawie.

Nathan

Czułem się dziwnie. Kiedy się obudziłem nie wiedziałem co się dzieje ani gdzie jestem. Jedyne co pamiętam to, to że jakiś facet powiedział że przyszedł mnie uratować. A przed tym to, że ochroniarz znów zbił mnie za nie mówienie.

Teraz jestem tutaj w szpitalu. Gładzę Rose, po jej cudownych włosach. Jest tutaj. Cała i zdrowa. Jest urocza kiedy śpi, zawsze była. Uwielbiałem na nią patrzeć kiedy śpi, zwłaszcza w moich ramionach. Chciałem poprawić się, ale przez to obudziłem ją.

- Hej, - powiedziałem uśmiechają się. Nie mogłem uwierzyć że ona tu jest i ja.

- Hej. Która godzina? - spytała.

- Coś koło 10:00. A co ?

- Lekarz już był? - Ziewnęła i rozciągnęła ciało.

- Tak, i stwierdził że to cud że się obudziłem w tak krótkim czasie. Ale badania wszystko w normie. Dochodzę do siebie.- Zrobiła smutną minę. Nie chciałem żeby była smutna. Pierwsze co zobaczyłem kiedy się obudziłem to jej twarz. To był najpiękniejszy widok. - Co jest ?

- Nie, nic. To dobrze że masz dobre wyniki. Może nie długo Cię wypiszą i życie wróci do normalności. - Chciała wstać, ale ją zatrzymałem.

- Nie kłam. Wiem że coś się stało. Powiedz mi. - nie mogłem znieść myśli że jest smutna.

- Nathan, ja... kiedy zobaczyłam cie na szpitalnym korytarzu jak wiozą cię. Twoje rany, siniaki to wszystko było za wiele. To był potworny cios jak i widok. Ja myślałam ze umrzesz. Myślałam że cię stracę. Tak potwornie się bałam. - Zaczęła płakać. nie mogłem znieść tego widoku. Widoku jej łez.

- Chodź tutaj. Przytul się. - Podeszła i weszła na materac. Ułożyła się obok mnie. Głowę oparła o mój tors, wszystko robiła delikatnie, tak jakbym był z porcelany i bała się że może coś uszkodzić. - Cii, już wszystko jest ok. Jestem cały. Nie długo rany się zagoją i zapomnimy o tym.

- Powiedz mi. - powiedziała nagle.

- co mam ci powiedzieć? - Spytałem choć wiedziałem co chce wiedzieć.

- To co się wydarzyło, po tym całym wybuchu na lotnisku. Co ci zrobili, chce wiedzieć.

- Rose, na pewno? - Nie byłem pewien czy to zniesie. Bałem jej się mówić o tym co tam przeżyłem, ale nie chciałem jej też okłamywać.

- Tak, proszę powiedz mi.

Spojrzałem w jej oczy. Były w nich strach, smutek, lęk. Chciałem uchronić ją od wszelkiej krzywdy. Chciałem żeby była bezpieczna.

- Kiedy byłem na lotnisku z Rachel, chciałem pójść do toalety. Kiedy z niej wychodziłem przede mną stało dwóch facetów którzy powiedzieli ' zapłacisz teraz za to że okłamałeś mistrza'. Myślałem że robią sobie ze mnie żarty. Potem poczułem wstrząs i był wybuch a oni zabrali mnie do jakiegoś wozu, tam przyłożyli mi tak że zemdlałem. Obudziłem się dopiero chyba po kilku godzinach, Byłem przykuty do ściany kajdankami, pokój był pusty, szare ściany i nic po za tym. Próbowałem się uwolnić, ale wtedy do pokoju wszedł facet dużo starszy i powiedział że za błędy się płaci. Powiedziałem mu że musiał mnie z kimś pomylić, ale mówiąc to on zaczął mnie bić, z kajdankami na dłoniach upadłem na ziemie a tam zaczął mnie jeszcze mocniej bić i kopać. Po dwóch dniach, spytał się mnie gdzie znajduję się moja rodzina i narzeczona, nie wiedziałem skąd to wszystko wiedzą. Nic im nie powiedziałem, chciałem was chronić. Stwierdził że jeżeli nie będę gadać to zabije ciebie, mamę i Jess. Następnego dnia przeszedł i powiedział że sam załatwił sprawę. Powiedział że... że nie żyjesz. To był najgorszy ze wszystkich ciosów jakie mi zadał. Byłem taki wściekły że uderzyłem go tym co miałem pod rękom. On się wściekł i kazał mnie biczować. Dopóki nie powiem gdzie jest reszta mojej rodziny i gdzie schowałem jakieś pieniądze. Siedziałem cicho. Na wieczór wziął bicz i zaczął okładać nim moje plecy. Bolało jak cholera, ale wiadomość że ty nie żyjesz bolała jeszcze bardziej.

- To dlatego powiedziałeś że jestem tu, cała i zdrowa. - wpatrywała się w swoje dłonie.

- Tak, byłem w szoku. Myślałem że nie żyjesz. To był koszmar mieć takie myśli. Po kilku dniach znów mnie bili, chłostali. Aż tego jednego dnia po tym jak jeden mnie zbił, ktoś przyszedł do celi i powiedział że mnie uratuje. Nawet to że ktoś mnie uratuje nie pocieszało mnie. Byłem załamany. Dopiero kiedy zobaczyłem Cię w szpitali całą, dziękowałem Bogu że czuwał nad tobą. To wszystko. - powiedziałem i znów spojrzałem na nią. Miała łzy pełne bólu spływające po jej policzkach. Starłem jedną z nich, ale po niej spłynęła  kolejna. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła i opadła na podłogę. Zemdlała.

- Rose, Rose!? Siostro ! Szybko - Krzyczałem, miałem nadzieje że ktoś mnie usłyszy. Do sali weszła pielęgniarka, kiedy zobaczyła Rose, leżącą podbiegła do niej i próbowała podnieść na wózek, który przywiozła jej druga z pielęgniarek, potem wyjechały ze sali. Co się stało? - pomyślałem.

Just put your heart in my hands II N.S. cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz