Siedzę bez słowa przy stole patrząc, na rodziców. Szkukam czegoś co mi podpowie czemu Jocelyn jest spokojna. Pokonał ją? Tak jak mnie ? Może ja po prostu boję się przyznać, że jestem Morgernsternem? Wolę udawać kogoś kim nie jestem. Teraz zaczynam patrzeć na mojego brata, wiem że on nie jest zły. Jeśli jego ojciec też złamał.
- Zjedz coś - moje myślenie przerywa głos ojca.
Jego głos był mi kiedyś obcy, teraz poznam go wszędzie. O każdej porze dnia i nocy..
- Dobrze - rzucam.
Nakładam sobie gulasz z kaszą gryczaną.
- Martino pójdziesz ze mną do Alicante - oznajmia.
- Nie - mówię.
Właśnie tego chciałam, ha postawiłam mu się. Moja podświadomość zaczyna tańczyć taniec zwycięstwa.
- Jak to nie ? - patrzy mi prosto w oczy.
Wytrzymam, dam radę. Jestem w stanie.
- Zwyczajnie nie zamierzam wracać tam z tobą. Mam już dość spełniania wszystkiego co mówisz i wiesz co? Chrzanie to co mi zrobisz.. od dzisiaj nie zrobię niczego z czym się sama nie zgodzę. Koniec posłuszeństwa.. Nie będę twoją marionetką - stwierdzam.
- Myślałem, że szybciej wybuchniesz. Twoja cierpliwość jest dość silna. Mimo tego i tak masz mnie słuchać - mówi.
Powiedziałam ,,a" to powiem i ,,b".
- Bo co mi zrobisz ? - jestem pewna siebie.
- Zapomniałaś o tym, że Jocelyn jest tu, a nie w Idrysie ? - oznajmia.
- Nie zrobisz mamie krzywdy, kochasz ją.. Możesz mówić, że miłość to słabość. Jednak to nie zmieni tego iż ją czujesz. To ona dodaje Ci sił.. Nie mylę się - stwierdzam.
No i kto tu wygrywa tato. Oczywiście, że ja. Poczuj moja wyższość. Wygrałam ! O tak !
- Nie .. - szepcze.
- Tyle razy mówiłam.. Nie niszcz tego co kocham.. Twoja wojna zniszczy wszystkich.. dzieci stracą rodziców..
Niektórzy stracą miłość swojego życia. Jeszcze inni stracą swoje dzieci.. Najgorsze jednak jest to, że zgladzisz podziemnych.. Wszyscy ucierpią bez wyjątku.. - stwierdzam.- Nie ma wojny bez ofiar.. Musisz się z tym pogodzić - oznajmia.
- Więc czego ode mnie chcesz ? - pytam chłodno.
- Stój i patrz - oznajmia.
- Marne szanse .. - rzucam.
- Zapomniałaś o Clary ? - upomina.
- Szantarzysta.. - prycham i wracam do jedzenia.
Ojciec się uśmiecha z wyższością.
- Grzeczna dziewczynka - stwierdza.
Ściskam w dłoni nóż.
- Nawet nie wiesz jak mnie korci wizja rzucenia nim - mówię.
- Za godzinę mamy trening.. Tam się wyladujesz - kończy.
Klnę w myślach ( chcecie używania wulgaryzmów czy nie zbyt? Piszcie w kom)
Przewracam oczami na myśl o kolejnej dawce obolałych mięśni. W dodatku kondycja.. nic przyjemnego od kiedy to on wymyśla ćwiczenia. Tęsknię za treningami z Lukem, były lepsze pod względem urozmaicenia. Coraz częściej mam ochotę uciec i pewnie gdy by nie mama bym to zrobiła. Niestety nie mogę.. Valentine zaczyna mnie irytować.. Kocha władzę nad innymi. Mam chęć zrobienia mu krzywdy.. Nawet nie powinnam o tym tak myśleć, cholera.
To mnie przytłacza. Bez słowa wychodzę z jadalni i idę do swojego pokoju. Ktoś wybiega za mną.. to Jonathan. Bez słowa przytulam się do niego. Nie wiem kiedy, ale z moich oczu płyną łzy.
Chłopak gładzi moje włosy. Czuję ciepło bijące z jego ciała.- Będzie dobrze, przyzwyczaisz się kiedyś jak ja.. On już taki jest, nie zmienisz tego - szepcze.
Czuję jak mnie podnosi i bierze do swojego pokoju. Jestem w niego wtulona.
- Obiecaj, że nigdy mnie do niczego nie zmusisz - proszę.- Przyrzekam na Anioła siostrzyczko, nigdy nie zrobię ci żadnej krzwudy, zawsze Cię obronie i nie zmusze do niczego - obiecuje.
- Dziekuje - szepczę.
Wtulam się bardziej i czuję jak siada na swoim łóżku.
- Czemu mu tak zależy na władzy ? - pytam.
- On zawsze taki był, lubi kontrolę. Nie zmieni się tego. Chce Cię nauczyć jak być taką, ale Ty się mu sprzeciwiasz. Stanowisz wyzwanie, a mu się to podoba.. Tak już na.. Nie chce byś cierpiała siostrzyczko, ale tak już musi zostać.. Przynajmniej na razie - oznajmia.
- Rozumiem, mam nadzieję że Ty zawsze będziesz moim bratem.. Nie przeżyła bym gdyby było inaczej - wtulam się w niego.
To na tyle, rozdzialy będą na przemiennie z 2 opowiadaniem o tytule Krwawa Księżniczka na które zapraszam. KOMENTUJCIE I GWIAZDKUJCIE 😍😍POZDRAWIAM !

CZYTASZ
Sekret złotej krwi
FanfictionMartina urodziła się na miesiąc przed bitwą w Alicante. Podziemni uratowali ją przed Kręgiem i Clave. Przyjęli ją jako swoją i ukryli przed Nefilim, dziewczyna wychowuje się w podziemiu. Jednakże, gdy była jeszcze noworodkiem, nocni łowcy wstrzyki...