Rozdział 9

75 7 3
                                    

Po treningu musiałam się przygotować do odebrania miecza cichym braciom. Nie chce tego robić, ale jaki mam wybór. Nagle w mojej głowie rodzi się pomysł. Gdyby Clave ,, przez przypadek " mnie porwało? To by mnie uratowało. Mam godzinę. Postanawiam iść do biblioteki ojca, przypadek chciał, że jest ona obok mojego pokoju. Wchodzę do niej i przeglądam książki. Gdy sięgam książkę po książkę o magii, niechcący strącam inna. Spada prosto na moja głowę.

- Ał - szepczę.

Po czym ja podnoszę. Jest napisana w starodemonicznym, to stary język. Używają go tylko najpoteżniejsze demony. Dziwne, że ojciec ma coś takiego. Zdmuchuję z nie kurz.
,,Magia runiczna" dość dziwny tytuł. Otwieram ją, jest pełna zaklęć. Jest ich mnóstwo, a ona sama nie jest zbyt duża. Łatwo by było jak ukryć. Szczególnie iż znalazłam zaklęcie zniejszenia. To nie sanowite, że nocni łowcy mogą używać magii. Niestety nie jest ona tak stabilną jak ta czarowników. Nawet nie wiedziałam, że nasze runy powstają dzięki niej. Mogą jej używać tylko osoby, które rozynejs jej przekaz. Wpadam na zaklęcie telekinezy. Idealne. Wypowadam je.

- Luke - próbuje.

-Martina ?! - dziwi się.

- Nie mam czasu.. Ojciec wysyła mnie dziś do miasta kości, muszę to zrobić bo skrzywdzi Clary. Błagam ściągnij tam Clave tak za godzinę, niech urzadzą tam zebranie zrób coś - mówię.

- Postaram się - oznajmia.

Nie daje rady dłużej utrzymać zaklęcia. Pomniejszam jeszcze książkę i chowam do kieszeni. Potem tylko chodzę po bibliotece. Przeglądając tytuły. Ojciec ma tu niezłą kolekcję języków.

- Tutaj jesteś córeczko - słyszę głos ojca.

- Tak, masz tu niesamowitą kolekcję. Zaskakująco dużo jest w dość nieznanych językach. Rozumiesz jakieś z nich ? - pytam.

- Nie, ale próbuje je rozszyfrować. Musisz iść się przygotować - mówi.

- Dobrze tato - kiwam głową.

Jeden ze służących ojca prowadzi mnie do zbrojowni. Wręcza mi broń i w dodatku to on ma mnie pilnować na misji. Mam nadzieję, że Luke dał radę ściągnąć Clave. Mam nadzieję, że im się uda mnie porwać. Obym mogła im zaufać.
Mezczyna podaje mi rozmaitą broń. Zaczynając od miecza, kończąc na sztyletach. Mam jej względnie mało.. Mam nadzieję, że uda mi się uwolnić się stąd. Będzie mi brakować Jonathana, ale ojciec może ze mnie zrobić potwora. Wiem to.. Czasem podobają mi się jego wizje, więc najwyższy czas to zakończyć. Nie może tak być. Clary i mamę jakoś jeszcze stąd wyciągne. Muszę dac radę. Poradzę sobie. Musi mi się udać. Cały czas mam księgę, nie oddam jej nikomu. Jest mi naprawdę potrzebna.
Oby ojciec przyjął moje zniknięcie dość dobrze, bo gdyby wyładował emocje na nich, nie darowałabym sobie tego nigdy. Jestem gotowa oddać za nie życie, a ojciec chce to wykorzystać. Muszę się zmienić, może dzięki Clave się tak stanie. Mam nadzieję, że będzie dobrze.

- Jesteś gotowa - przerywa mi głos nocnego łowcy.

- Chyba tak - kiwam głową.

- Zmiana planów, idziesz ze mną - mówi.

Wygląda naprawdę groźnie. Wręcz mnie przeraża. Ma czarne jak smoła włosy i szare oczy.

- Jasne - przewracam oczami jakby to coś zmieniało.

W zasadzie nie wiem czy oni to nie zabiją. Cóż trudno.. Zaraz czy ja właśnie zlekceważyłam możliwość śmierci człowieka. Muszę stąd uciekać i to szybko. To się robi naprawdę chore. Po chwili dociera do mnie, że za chwilę będę bezpieczna. Nie skrzywdze nikogo. Valentine przegra. Nie będzie brutalnych treningów, niczego. To sietna myśl.

*Oczami Clary *

Mój ojciec to jakiś potwór. Grozi mi krwią demona, trzyma Bóg wie gdzie moją siostrę i zmusza ją do treningu, zupełnie tak jak mnie. Ostrzega, że gdy będę się stawiać zrobi coś mamie. Nie mogę na to pozwolić. Podobno niedługo poznam mojego brata. Jocelyn mówi bym go nie słuchała i mu nie ufała. Powinnam jej posłuchać napewno ma rację.
Valentine zmusza mnie do wyczerpujących treningów. Na przykład mam biegać 300 okrążeń wokół sali treningowej po czy mam się podciągać. Ostatnio prawie zemdlałam z wycienczenia. To było okropne. Jeszcze odebrał mi mamę. Wyprowadził ją do swojej sypialni i nawet nie myślę co on jej robi. Martwię się o nią. Strasznie tęsknię za Simonem. To w końcu mój przyjaciel.. Brakuje mi naszych wspólnych wypadów, na pewno się o mnie martwi.. Chciałabym mu o tym wszystkim opowiedzieć. Pewnie by mi nie uwierzył. Och Simon ! Gdyby tylko tu był. Jestem taka samotna.. Nie ma ze mną nikogo komu mogę zaufać, , nie ma mamy, Martiny czy Luke. Ich twarze do mnie wracają, a ból tęsknoty narasta. Marzę o wolność, o jednym wieczorze z przyjacielem. Nie chce być nocną lowczynią. Mogę to oddać za życie jak dawniej. Nie potrzebuje tego. Chce tylko wrócić do domu i żyć jak kiedyś. Już nigdy nie będę mogła iść do akademi sztuki. Nie zostanę sławną artystką. Nie pójdę na bal maturalny. To wszystko przepadło. Zniknęło jak kamień rzucony do rzeki. Chce to odzyskać. Czuję, że z moich oczu płyną łzy. Powoli spływają po moich policzkach. Upadając finalnie na czarne jeansy. Nigdy nie sądziłam, że tak bardzo będę chciała wrócić do szkoły, a jednak. Zabawne jak bardzo jej nie lubiłam, a teraz.. Sama nie wiem co mam zrobić. Co mogę zrobić ? Biorę głęboki oddech, ale i on nie pozwala na oddalenie smutku. Nie potrafię tu żyć. Chce zniknąć, zupełnie jak zeszłoroczny śnieg i więcej nie wracać. Opadam na łóżku i zasypiam, licząc że gdy się obudzę okarze się, iż to tylko zły sen..

To na tyle myślicie, że Martinie uda się uciec. A Clary pogodzić się z sytuacją, a może nawet dołączy do ojca ? Jak myślicie?

Sekret złotej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz