Rozdział 24

35 1 0
                                    

Wyszłam z mieszkania Magnusa i szłam wzdłuż East River. Liczylam na to, że zauważe kogoś z Kręgu. Nie ważne kogo.. Wiem, że  ojciec ucieszy się gdy sama z siebie do niego wrócę. Pewnie będę się go musiała posłuchać, ale chociaż ocalenie kilka niewinnych istnień. Zasady się jednak nie zmienią.. Ja nie będę zabijać.. Nie potrafiłabym.
Właśnie widzę jeden z patroli kręgu.. najgorsze jest to, że kojarzę tych ludzi. Kieruję się w ich kierunku. Z początku mnie nie widzą, jednak po chwili orietują się w sytuacji. Gdy jestem na tyle blisko by mnie usłyszeli wzdycham i zaczynam.

- Moglibyście mnie nazprowadzić do Valentine ? - pytam wręcz bezemocjonalni.

- Oczywiście - na twarzy mężczyzny, który mi odpowiedział pojawia się złośliwy uśmiech.

Drugi z nich przykuca i zaczyna kreślić bramę. Clary musiała to wymyślić. Nie mogę uwierzyć w to jak on wykorzystuje. To.. W sumie to sama nie umiem tego nazwać. Powiedzmy, że to skąplikowane..

- Wejdź w bramę - mówi spokojnie.

Wykonuje jego polecenie. Właśnie dla tego tu przyszłam..  Czuję, że lecę.. By następnie upaść w gabinecie ojca.

- Wróciłam - rzucam patrząc na swoje stopy.

- Córecko, wiedziałem że zmienisz zdanie - uśmiechnął się ukazując swoją wyższość.

- Tak ojcze  - mówię, a on nie spodziewanie mnie przytula.

Jestem w jego objęciach, nie wiem co mam zrobić..

- Jestem z Ciebie dumny - stwierdza.

Delikatnie przygryzam wargę. Nie wiem co mam myśleć. W mojej głowie jest jedna wielka pustka. On jest ze mnie dumny.. Te słowa utkwiły w mojej pamięci. Ja dałam mu to czego chciał, swoje posłuszeństwo. Nie wiem co będzie teraz. Mam nadzieję, że tego nie pożałuje..

- Nie długo zaatakuje Alicante i to my przyjmiemy władzę. Historia zapamięta nasze nadzwisko córeczko, przyszłe pokolenia będą się o nas uczyć -  stwierdził głosem przywódcy.

- W to nie wątpię - zgodziła się.

Nasze nazwisko jest dość popularne.. Ehh.. Nie ważne czy wygramy czy nie i tak będą się uczyć o bitwie, która nas czeka. Zaraz.. Nigdy tak o tym nie myślałam. To dość dziwne by uczono się o mnie ..

- A właśnie.. czegoś ci brakuje.. - wskazał na rune kręgu którą wymyśliła Clary.

No tak zupełnie o niej zapomniałam.. No cóż i tak muszę ją mieć, trudno. Jakoś sobie z tym poradzę prawda ?

- Fakt - powiedziałam trochę mniej pewnie.

- To nie boli aż tak mocno - oznajmił wyciągając stelle.

- Dobrze - zgodziła się.

Ojciec odgarnia mi włosy na jedną stronę, a ja stoję przerażona. Nie chce tej runy, ale nie mam wyboru. Czuję pieczenie gdy ojciec przejeżdża stellą po mojej skórze. Ruch za ruchem. Wiem jedno.. On się nie spieszy. Robi to uważnie.. Perfekcyjnie. 

- Gotowe, pasuje Ci ta runa wiesz - stwierdza.

- Pewnie masz rację - stwierdzam.

Muszę pomóc innym nie ważne o co on będzie mnie prosił.

- Teraz gdy mam Ciebie przy sobie zwycięstwo mamy zapewnione. Pamiętaj o tym, że za twoje posłuszeństwo dostaniesz ode mnie wiele. Nie będę ukrywał, że mnie zdziwiłaś.  Jednakże, jestem bardzo z tego zadowolony, wreszcie zrozumiałaś  gdzie jest twoje miejsce - uśmiechnął się.

- Rozumem, pamiętam o tym. Może nie róbmy krwawej masakry ? Możemy chyba wymyślić coś lepszego.  Po prostu ich pokonamy chyba wystarczy im taką porażka.. - mówię.

- Nie głupie córeczko, tylko to oni muszą się poddać. Nie mają wyjścia, Skarbie .. - oznajmia bezemocjonalnie.

- Oczywiście.. tylko czy oni są w stanie to zrobić ? - pytam niepewna co mam teraz powiedzieć.

- Zrobią to.. To będzie dla nas największą satysfakcją.. Wiesz po tym wszystkim dostaną runy inne od naszych. One będą zmuszały do posłuszeństwa. Wyobrażasz to sobie ? - uśmiecha się z dumą.

- Tak to będzie dość.. władcze - stwierdzam.

- Tak.. Można to tak nazwać. Teraz musimy iść na naradę. Twoja przemiana sprawi wszystkim przyjemność.. Pomyśl o tym.. Niedługo to Ty będziesz rządziła kręgiem, co za tym idzie wszystkimi Nefilim - oznajmia.

O cholera ! On ma rację.. Kiedy to ja.. Będę zmuszona tym rządzić..

To na tyle Komentujcie i gwiazdkujcie :3 Pozdrawiam :*

Sekret złotej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz