Rozdział 14

64 6 1
                                    

Gdy się budzę nie otwieram oczy.. Wiem co zobaczę, mój ojciec wygrał. Przynajmniej nie ma Clary.. Tyle dobrego. Ukradkiem przypomina mi się twarz Luke, nie powinnam w tedy odchodzić mimo, że zapewne okarze się iż miałam rację. Nie boję się spotkać Jonathana, czy mamy. Ja się boję mojego ojca. Jak bardzo będzie chciał nie ukazać ? Czy może uda, że to nie moja wina..

- Jonathanie ? Obudziła się już - słyszę stanowczy głos ojca.

- Nie.. Dalej śpi.. - szepcze i gładzi moje włosy.

- To długo trwa.. Może ona nie chce się obudzić. No dobra obiecałem jej jeden dzień z nimi, ale to ona przyszła do mojego starego przyjaciela. Nie miałem co liczyć na lepszą okazję. Ciekawe czy Clave mocna ją zepsuło.. Cóż będę musiał teraz nauczyć ją co nie co - rzuca.

- Wiesz, że nie będzie tym zachwycona.. Powinieneś chociaż dotrzymać słowa. Co Ci zrobiłby jeden dzień w tą czy w tamtą.. - mówi mój brat.

- Przecież ty też za nią teskniłeś - wiem, że przewrócił oczami.

- Ale nie zabieram jej tego na czym jej zależy - stwierdza.

- Mówisz o tym psie ? - Valentine podnosi głos.

- To przypadkiem nie twój były parabatai - prycha.

- Jonathanie - uderza w jakiś mebel.

Wzdrygam. Teraz czas na moją grę aktorską uwagą..

Patrzę na niego wustraszona.

- Brawo wystraszyłeś mi siostrę - mówi sarkastycznie.

- Bo mnie zdenerwowałeś - broni się.

Teraz czas na odegranie zlej nastolatki ..

- Kłamca - rzucam.

- O co Ci chodzi ? - pyta.

- Obiecałeś mi dzień spokoju - warczę.

- Tak wyszło - wzrusza ramionami.

Czas na główny punkt programu, a mianowicie foch.

- Nic już nie mów dość zrobiłeś zostaw mnie w spokoju - syczę.

- Ale.. - zaczyna.

- Nie odzywaj się do mnie - odwracam się do niego plecami.

Po chwili oboje wychodzą. Cóż jestem z siebie dumna. Udało mi się to przedstawienie. Teraz tylko nie będę jeść.. zawsze będę siedzieć na oknie.. To się jeszcze dopracuje. Siadam na parapecie. Dopiero zauważam, że jestem w tym samym pokoju co gdy byłam tu ostatnio. Przynajmniej to. Oby tylko Clave go wytropiło.. Mam nadziej, że dadzą sobie radę. Wiem iż drugi raz nie uda mi się stąd uciec. Przegrałam. Jedyne co mi zostało to wywalczyć to co mi się uda.. to dość ciężkie, ale może się udać. Jest mi cholernie głupio. Powinnam zostać z Lukem lub nie wchodzić do tej cholernej biblioteki. Powinnam dostać order głupoty.
Kilka godzin obwiniania się za wszystko co możliwe słyszę pukanie do drzwi.

- Przynioslem Ci coś do jedzenia.. Dalej jesteś zła ? - pyta.

Wiem, że to ojciec dlatego nie odwracam się. Po chwili wychodzi. Odwracam się. Na talerzu jest kurczak z ziemniakami i surówka. Nie będę jeść powtarzam sobie. Godzinę później znów przychodzi..

- Nawet nie chcesz jeść ? - szepcze.

- Nie powinnaś tak robić.. rozumiem, że jesteś zła.. Ale nie przesadzaj.. Tutaj jest twój dom - mówi.

- Tutaj jest moje więzienie - nie udało mi się powstrzymać.

- Martina, nie myśl tak - stwierdza.

- Może nie powinnam nawet oddychać ? - nie odrywan wzroku od okna.

Wiem, że gdy na niego spojrze wygra.

- Przestań. Nie możesz się pogodzić z sytuacją? Jesteś tutaj nie zmienisz tego - oznajmia.

- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo bym chciała się wyrwać z tego miejsca. Żałuję, że nie jestem przyziemną.. - rzucam.

- Nie zmienisz tego - szepcze.

- Nie doceniasz mnie.. - wzruszam ramionami.

- Teraz już wiem, że jesteś inna niż myślałem.. Ty ukrywasz coś przede mną. Myślę, że masz zdolność do której się nie przyznajesz.. To ona pozwoliła Ci pomóc siostrze, dzięki niej potrafiłaś to zrobić. Myślę iż możesz nawet więcej. Obstawiam, rozumienie wszystkich języków - uśmiecha się.

Wiem o tym bo spojrzałam na niego zaskoczona.

- Jak się dowiedziałeś ? - pytam.

- Zniknęła mi pewna książka.. Podobno w języku staro demonicznyn, a jak nam wiadomo nikt po za wysokimi demonami i kilkoma aniołami nie zna. Oczywiście jak się okazało Ty również ją rozumiesz nawet nie wyobrażasz sobie ile możemy dziki temu zrobić - uśmiecha się.

- Nic Ci nie będę tłumaczyć - stwierdzam.

- Zapomniałaś, że mam twoją mamę - stwierdza.

- Nie zrobisz jej krzywdy - mówię.

- Chcesz ryzykować ? - śmieje się.

To na tle... rozdział z serii nie śpię bo tworzę :D Czekam na komentarze i gwiazdki pozdrawiam do następnego :*

Sekret złotej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz