Rozdział 13

68 6 3
                                    

Podbiegam do Luke.

- Co z nią ? - pytam.

- Jest nieprzytomna - oznajmia.

Zamykam oczy. Już wiem, że się od tego nie uwolnie.

- Tym razem przegiął - mówię.

- Tina spokojnie, jest już bezpieczna - uspokaja mnie.

- Nie Luke, nikt nie jest. Nie widziałeś z jaką łatwością pojawił się w Alicante? Myślisz, że nie zrobi tego ponownie? Wątpię ! - zrywam się na równe nogi.

Przypominają mi się słowa ojca..
Dzisiaj dam Ci spokój... Ale kto wie co przyniesie jutro.. Wzdycham.

- Masz rację, ale nie możemy się poddać - oznajmia.

- A jeśli to nie wystarczy - zrywa się wiatr.

- Co masz na myśli ? - pyta.

- Jeśli on na tym nie poprzestanie ? Myślisz, że to iż walczymy czy nie walczymy ma dla niego znaczenie ? Luke nie oszukujmy się.. On nie przestanie.. Muszę to zatrzymać - z moich oczu płyną łzy.

- On chce byś tak myślała - stwierdza.

- A co mam zrobić ? Zapomnieć ? A może czekać aż zrobi coś mamie ? Mam na to czekać, liczyć na cud ? - krece głową.

- Martina - mówi.

- Co ?! Nie mam racji ? - pytam.

Luke milczy. Odwracam się i idę przed siebie. Potrzebuję samotności. Mijam ludzi im dalej idę, tym mniej zniszczeń. Nie chce wychodzić z Alicante. Po prostu mam ochotę się przejść. Nagle przechodzę obok budynku odczytuje napis Wielka Biblioteka Alicante.
Zaciekawiła mnie więc postanawiam tam wejść. Jest ogromna, niesamowita.

- Witaj - wita mnie starszy mężczyzna.

- Dzień Dobry - rzucam.

- Martina Morgenstern ? - pyta.
Nazwisko uderza we mnie jak ciężki kamień.

- Tak, ale z tym Mirgernstern Pan przesadził - dukam.

- Myślałam, że jesteś córką Valentine - rzuca zamyślony.

- Jestem, ale ... Nie jestem w Kręgu.. Cóż no. . Yyy.. Ja po prostu nie wiem co mam myśleć - oznajmiam.

- Kiedyś byłem w Kręgu.. Po wojnie Clave mnie ukazało za moje winy, więc miałem być uwięziony w Instytucie Nowojorskim. Jednak kiedy Valentine powrócił i ściągneli mnie tu do biblioteki - mówi.

Przygryzam wargę.

- Chcesz do tego wrócić ? - unoszę lekko brwi.

- Raczej nie, ale usierz mi. Twój ojciec bywa na prawdę przekonywujący - uśmiecha się.

Nie ufam mu.. Sama nie wiem czemu, po prostu nie.

- Pewnie tak - czuję się dość niepewnie.

- Powiedział Ci coś ? -pyta.

- Nic konkretnego - mówię ostrożnie.

- Jestem Hodge - rzuca.

- Miło mi.. Mogę zobaczyć bibliotekę? - pytam.

- Tak jasne - kiwa głową i idzie na zaplecze.

*Oczami Hodge*

- Panie.. Właśnie widziałem twoją córkę. Jest nadwyraz ostrożna.. Wygląda na rozsądną, jeśli chcesz ją złapać polecam to zrobić teraz, kiedy wszyscy pracują nad naprawą zniszczeń. Przyszła sama.. powiedziała mi, że nie wie co myśleć.. Przekonasz ją jak będziesz chciał to ją przekonasz.. Co to dla Ciebie. Szantarzuj ją, a będzie grzeczna. Clave zapewne wzmocni zabezpieczenia i jej ochronę.. Lucian dość już namjeszał, powinieneś go zlikwidować - mówię do pierścienia od Valentine.

- Doceniam twoja lojalność.. Przyda mi się dziewczyna.. Zatrzymaj ją tam - odpowiada.

* Oczami Martiny*
Biblioteka jest ogromna, wiele w niej książek w rozmaitych językach. Chodzę między półkami, niesamowite.

- Podoba Ci się ? - zaczyna nagle mężczyzna.

- Jest świetna - odpowadam.

Powstrzymuje się od komentarza, iż Valentine ma o wiele lepszą.

- Pewnie nie kojarzysz większości języków, jest ich tu mnustwo - uśmiecha się.

- Tak - rzucam.
Wcale ich nie rozumiem.. Ale tak wcale..

- Mało jest tu książek, które rozumiemy większość to zagadki.

Mówisz o tym demonicznym spisie pozyci seksualnych ? Tak trafiłam na niego, ale nie otworzyłam go chociaż korcił.

- Na pewno, to ja już może pójdę - rzucam.

- Może napijesz się herbaty ? Tak rzadko ktoś tu przychodzi - zatrzymuje mnie.

- No dobrze, ale muszę iść do Luke - oznajmiam.

- Zdążysz - uśmiecha się.

Wzdycham, ale kiwam twierdząco głową.

Mężczyzna parzy zioła pachna wspaniale.
Po czym stawia przede mną parukacy kubek.

Potem rozmawialismy przy herbacie. Gdy ją kończę zaczyna mi się kręcić w głowie. Zrywam się na równe nogi.

- Słabo mi - stwierdzam.

- Widać zioła zaczęły działać.. Pozdrów tatusia ode mnie - uśmiecha się.
Upadam na na ziemię.. Tracę przytomność, ale jedno udaje mi się usłyszeć...

- Witaj córeczko. .

No cóż serial mnie pochłonął i przez to brak rozdziałów.. Jutro przychodzi do mnie książka.. więc rozdziały mogą być rzadziej, ale będą !!  Jak zwykle czekam na komentarze, które motywują mnie do pisania :) Pozdrawiam

Sekret złotej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz