Położyłam się w ukochanym kostiumie pajączka na krawędzi dachu i wpatrywałam się w niebo. Nie było takiego upału jak zapowiadali. Na uszach, pod maską miałam słuchawki, podłączone do mojej starej komórki. Słuchałam kanału na którym zawsze są informacje o jakiś zdarzeniach w moim mieście. Takie relacje na bieżąco. Głowę położyłam na rękach. Nie miałam już ochoty na żadne latanie.
Po paru godzinach leżenia, gdy już prawię usnęłam, poczułam ból w głowię. Wiedziałam co to oznacza. Pajęczy zmysł! Zawsze gdy mi się objawia, to widzę w głowię wizję co ma się stać. Tym razem jednak tak nie było. Szybko wstałam i zaczęłam się oglądać dookoła siebie, trochę przestraszona.
Nagle walnęło mnie mocno coś z boku. Komórka wyleciała mi z rąk i wylądowała na dachu, słuchawki wyleciały mi spod maski i spadły w przepaść, a ja razem z nimi. Lecąc spojrzałam w górę i zobaczyłam wielkiego, zielonego.. ptaka? Wystrzeliłam w niego sieć i zaczęłam lecieć pod nim. Zaśmiałam się zdenerwowana.
Wtedy głowa "ptaka" odwróciła się w moją stronę i zobaczyłam twarz ludzką. Przeraziłam się. Miałam deja vu! Całe to stworzenie miało nogi, ręce i skrzydła. Wtedy to dziwne coś chwyciło moją nić i zaczęło ją ciągnąć do siebie. Byłam coraz bliżej tego ptaka. Trzęsłam się ze strachu, bo nigdy nie widziałam czegoś dziwniejszego.
W końcu przyciągnął mnie tak, że byłam ze dwa metry od niego. Skoczyłam wtedy na jego plecy, a on zaczął się obracać dookoła własnej osi, myśląc, że mnie zepchnie. Czyżby nie wiedział, że potrafię się przylepiać?
- Nie ładnie tak spychać ludzi z dachu - powiedziałam mu na głos. Obejrzał się na mnie. Miał starą twarz i był wściekły. Odeszłam w tył, za jego skrzydła, po czym chwyciłam je pajęczyną i próbowałam nimi sterować.
- Zobaczymy czy jesteś taki dobry jak mówią - usłyszałam i zamarłam na chwilę. Po chwili znów zaczęłam ciągnąć te skrzydła w jakąś stronę. Jednak mało to dawało. Zacisnęłam zęby. "Ptak", a może jednak Sęp? Tak, to coś bardziej go przypominało. Więc Sęp podleciał bardzo blisko plecami do budynku i zaczął mnie po nim ciągnąć! Nie wiem ile szkła mi się wbiło, ani jak bardzo się obtarłam. W końcu gdy przelecieliśmy budynek, Sęp skręcił. Na czworakach szybko podeszłam nad jego głowę. Strzeliłam mu siecią w oczy. Zaczął krzyczeć i zaczęliśmy się bujać na boki. Jaką czułam adrenalinę! I strach. Wielki strach. Na nogach jakoś podeszłam do tyłu i chwyciłam siecią jego skrzydła. Zaczęłam sterować naszym lotem. Jakoś ominęliśmy parę budynków. Spojrzałam na niebo. Tak dzisiaj było wyjątkowo piękne, więc.. pociągnęłam sieć mocno w tył i zaczęliśmy lecieć w górę! Oddychałam szybko.
- Więc mój wierny sępie, masz ochotę na walkę w powietrzu? - spytałam z uśmiechem pod maską. Próbowałam pokazać mu, że się nie boję. Byliśmy już wysoko nad miastem. Skoczyłam mu mocno jedną nogą na głowę, a potem drugą walnęłam go w podbródek. Zaczęłam spadać, jednak szybko strzeliłam siecią w jego brzuch i znów leciałam. Zaczęłam się wspinać na sieci, aż znalazłam się pod nim.
- Czyli jak jestem dobry? I czemu mnie zaatakowałeś? - Spytałam go, gdy miałam twarz naprzeciwko jego. Ręce trzymałam za jego uszami. Bujaliśmy się strasznie na boki, a on miał tę sieć na oczach. W końcu poczułam, że Sęp przestał machać skrzydłami i zaczęliśmy spadać. I to jak! Poczułam panikę. Nie! Nie mogę się jej dać! Spojrzałam w dół. Moje miasto było coraz bliżej i było coraz bardziej przerażające. Bałam się jak nigdy!
W końcu sęp wygrał. Ściągnęłam mu sieć z oczu, a on się wtedy uśmiechnął. Psychodelicznie. Zaczął machać skrzydłami. Okazało się wtedy, że miał w palcach szpony i właśnie podrapał nimi moje ręce. Krzyknęłam z bólu i odlepiłam się. Nogi wciąż jednak miałam przyklejone do jego brzucha. Wystrzeliłam siecią w jego obydwie ręce, nad ich szponami, przez co się do siebie przykleiły.
CZYTASZ
Czemu za sekrety się płaci? {spider-man}
Fanfiction15 letnia Karina dostała od losu niesamowitą moc spider-mana. Czy uda się jej zachować ją w tajemnicy? Czy będzie jej ciężko?