12 rozdział

69 8 4
                                    

   Całą niedziele nie zwlokłam się z łóżka. Nie miałam najmniejszej ochoty  na latanie po mieście w stroju spider-mana. Musiałam odpocząć od wszystkiego. Chciałam leżeć i być sama. Dziwne nie?

- Karina! - usłyszałam krzyk mamy z kuchni, około godziny osiemnastej. Westchnęłam. Nie lubię jak ktoś mi zakłóca spokój. Wstałam w piżamie i pobiegłam do rodzicielki. Na twarz przybrałam sztuczny uśmiech.

- O co chodzi? - spytałam przemiłym głosem.

- Jutro przyjeżdża babcia. No wiesz ta, u której nocowałaś w wakacje. - powiedziała znad gazety. - Będzie spała u ciebie, jak zawsze. 

- Dlatego, że mam wolne łóżko, nie? - spytałam trochę niemiłym tonem.  Staruszka bywała wścibska..

- Tak. 

  Później wróciłam do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i wyjęłam strój spider-mana.

- Muszę go wyprać. - pomyślałam, zaciskając usta w wąską linie. Ale jak to zrobić skoro w domu znajdują się, aż trzy osoby, które nie mogą zobaczyć kostiumu?! A najgorsze jest to, że ja nie umiem prać.. A gdybym po prostu dała kostium do wanny pełnej wody i zaczęłabym go myć mydłem? Tak właśnie chciałam zrobić. Spakowałam kostium do plecaka i cichaczem udałam się do łazienki.

- A po co ci do łazienki, plecak? - spytała zdumiona mama, wpatrując się we mnie z kuchni. 

- No wiesz.. Chcę go umyć. - nie czekając na jej odpowiedź, zamknęłam drzwi i przekręciłam zamek. Teraz nikt mi nie wejdzie. Nalałam wody do wanny i dałam do niej, cały strój. Czyściłam go mydłem i wodą.

    Po wszystkim, strój nie był już brudny od krwi i ładnie pachniał. Teraz problem, gdzie dać go do wysuszenia? W łazience go nie powieszę z oczywistych względów, tak samo jak na balkonie.

- Venom to ma łatwiej. - pomyślałam z zazdrością. Spojrzałam w górę, na lampę. 

  Nagle mnie olśniło!

- Strych! - pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Schowałam mokry kostium do plecaka i pobiegłam na strych. Mama na szczęście się do mnie już nie odezwała. W mojej rodzinie na szczęście rzadko się wchodzi na strych. 

   Na poddaszu, było powieszonych parę starych ubrań i poszewek, które nikt nie nosił od paruset lat. Pomiędzy prześcieradłami, powiesiłam mój kostium spider-mana, aby wysechł. 

  Potem standardowo odrobiłam lekcje i położyłam się spać. Strój zamierzałam wziąć jutro po szkole. Powinien już być suchy. 


   Poniedziałek był fatalny! Naprawdę zaczynam żałować co wyznałam Kasi przed weekendem.. Cały czas, na przerwach, gapi się na mnie, z tą swoją czarną chustę na ręce i pokazuje mi na Kalinę. A potem opowiada mi, gdy jesteśmy same, ile razy ona na mnie spojrzała i, że faktycznie mogę się jej podobać. Straszne! 

- Kasia - powiedziałam nagle, zagryzając wargi. - Proszę nie mów mi nic więcej o niej.

- Ale czemu? Może ona też.. - walnęłam ją lekko w ramię. - No dobra..

- A zmieniając temat. - odparłam, po czym dotknęłam jej chusty. - Wciąż cierpisz?

- Mniej.. - spuściła wzrok.

- Wciąż płaczesz po nocach? - spytałam smutno.

- Tak, ale ja go wciąż kocham..

- Bawił się tobą. On na ciebie nie zasługiwał! Wie o tym co sobie zrobiłaś? - zacisnęłam zęby.

Czemu za sekrety się płaci? {spider-man}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz