11 Rozdział

79 10 5
                                    

  Dzisiaj była sobota. Tym razem nie obudził mnie ten okropny budzik. Otwarłam oczy i wyskoczyłam z łóżka. Byłam wyjątkowo wyspana. Poszłam do łazienki i zaczęłam myć zęby. Gdzieś tak w połowie tej czynności, ze szczoteczką w buzi, postanowiłam sprawdzić godzinę. Weszłam do kuchni i spojrzałam na zegarek na kuchence - 07:40. 

- Oo, wcześnie wstałam - pomyślałam. Już miałam wychodzić, gdy zauważyłam podwiniętą kartkę na stole. Podeszłam do niej i wzięłam ją do ręki.

"Droga Karino. Jedziemy dzisiaj całą trójką do dalekich krewnych, wziąć pozostawione tam rzeczy ze spadku po ciotce. Będziemy o 22"

Przeczytałam, po czym wróciłam do łazienki, zastanawiając się czemu Piotrek chciał jechać z rodzicami. Wtedy przypomniałam o sobie, że u tych krewnych była taka sąsiadka. A on później często o niej mówił.. 

Wypłukałam usta, po czym zrobiłam sobie śniadanie.

- Zaraz, zaraz - powiedziałam na głos. Dopiero teraz mnie oświeciło. - Ja mam wolną chatę! Czas dla siebie! - Pisnęłam z radości.

Zjadłam śniadanie, a później wskoczyłam sobie na sufit i zaczęłam po nim biegać. Przebiegłam się tak po wszystkich pomieszczeniach. 

Kiedy byłam w pokoju brata, zauważyłam w kącie elektryczną gitarę. Uśmiechnęłam się do siebie. Zeszłam na boczną ścianę i wzięłam gitarę do rąk i zaczęłam grać. Żartuje, nie umiem na niej grać. Po prostu pociągałam za struny i biegałam po całym domu, po suficie, udając, że jestem gwiazdą rocka. 

  Gdy znudziła mi się zabawa w muzyka, strzeliłam siecią w pilota i pociągnęłam go do siebie. Włączyłam telewizje, aktualnie leciały jakieś wiadomości. Usiadłam sobie po turecku na suficie.

- Fajnie się ogląda telewizje do góry nogami. - stwierdziłam, opierając głowę na łokciu. - Powinnam tak częściej. 

  Wiadomości były nudne, więc przełączyłam na Eskę. Włączyłam muzykę na fulla i próbowałam tańczyć na suficie, ale wątpię, by mi wychodziło. Zresztą wolałam widzieć do góry nogami niż zwyczajnie. Strzeliłam siecią w sufit i zaczęłam się huśtać na nici. 

  Bawiłam się tak nie wiem ile, ale oczywiście coś musiało przerwać tą moją zabawę. Moja ulubiona piosenka wyłączyła się w połowie.

- No co jest? - powiedziałam zdziwiona na głos. 

- Pilna wiadomość! - usłyszałam. Na ekranie pojawiła się prezenterka. Za nią zauważyłam Venoma i.. Sępa? Bili się. - Na ulicy Grossera osoba w masce nazwana nieoficjalnie Venomem, bije się z Sępem, który uciekł z więzienia!

- Muszę tam iść! - stwierdziłam, otwierając szeroko oczy. Zaczęłam biec po suficie do mojego pokoju. Tam zdjęłam piżamę i prędko przebrałam się w strój spider-mana. Spojrzałam na rękę. Dopiero teraz zauważyłam brak rękawiczki. No tak, zginęła w pożarze.. 

  Pobiegłam na strych i otwarłam okno na dachu. Weszłam przez nie. Miałam teraz przed sobą widok na całą okolicę. Biegnąc, wskoczyłam na kolejny dach. Biegłam tak do ulicy Grossera.

  Gdy byłam już na miejscu,  zobaczyłam, że ruch samochodów został wstrzymany. Wszędzie też były jakieś zniszczenia. Coś tak przeczuwam jak powstały. Spojrzałam w górę i zobaczyłam na niebie coś zielonego i czarnego. To bez wątpienia oni. Zaczęłam biec po ścianie budynku, pod górę. Skakałam, próbując się tam jak najszybciej dostać. 

  W końcu znalazłam się na górze. Porozglądałam się wszędzie, ale uciekli mi z pola widzenia. Zamknęłam oczy i skoncentrowałam się na słuchu. 

Czemu za sekrety się płaci? {spider-man}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz