18.Jak w niebie

335 25 3
                                    

Czekałam już na Adama w parku.10 minut spóźnienia, no nieźle.Nigdy się nie spóźnia.Wreszcie go ujrzałam i byłam cała w skowronkach.Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje.

-Cześć, spóźniłeś się.

-Tak, bo nie mogłem dobrać koszuli.Przepraszam.

-Nie przepraszaj, głuptasie, nic się nie stało.Idziemy?

-Pewnie.

Ruszyliśmy w drogę.Przed nami conajmniej 40 minut drogi do mojej babci.

-I co, twoja siostra cię przeprosiła?

-Daj mi spokój, mała gówniara.Zwróciłem jej uwagę to ona jeszcze na mnie naskakiwała, rozumiesz?

-Nie przejmuj się, dołoże się do twojej kamery, dobrze?

-Nie, Rita nie chce abyś fundowała mi sprzęt do mojej pasji.Sam sobie kupie jak znajdę kase.

-Chciałam tylko pomóc.Dobrze dość gadania o kamerze, opowiem ci trochę o moich dziadkach, żebyś był w temacie.

-Zamieniam się w słuch - uśmiechnął się Adam.

Opowiadałam mu jak babcia z dziadkiem się spotkali i tak dalej...Dotarliśmy wreszcie na miejsce i widziałam jak babcia wyglądała przez okno zobaczyć czy już idziemy.Staliśmy pod drzwiami już miałam chwycić za klamkę, gdy Adam złapał mnie za rękę.

-Rita..

-Tak?

-Kocham cię, wiesz o tym? -Wiem, głuptasie.Stresujesz się?

-Trochę.

-Nie bój się, są mili.Zaakceptują cię.

Na uspokojenie go, dałam mu całusa.Akurat ja miałam takie szczęście, że babcia otworzyła drzwi.

-Kochani, jak miło was widzieć! - powiedziała wzruszona babcia.

Weszliśmy do środka i przywitałam się ze staruszką.

-Babciu, to jest Adam, mój chłopak.Adam to jest moja babcia, Krysia.

-Dzień Dobry, młody człowieku.Mam dla was radę, nie całujcie się pod drzwiami, bo w każdej chwili straż miejska może was zgarnąć - zaśmiała się.

-Dzień Dobry, weźmiemy tę radę sobie do serca.

Udaliśmy się do salonu.Siedział tam mój dziadek na starej sofie.Była starsza od moich rodziców.Ale mój dziadzio zawsze lubował się w antykach.Podeszłam do niego i przywitałam się i przedstawiłam Adama.Potem zostawiłam ich, żeby pogadali, a ja poszłam do kuchni zanieść tort.

-Babciu przywiozłam domowej roboty tort.Proszę.

-Ach, dziękuję skarbeczku.Ten twój chłopak wydaję się być porządnym człowiekiem.

-Bo i jest porządny.Jak byłoby inaczej, nie spotykałabym się z nim.

-A powiedz mi, ile jesteście ze sobą? - dopytywała się.

-Półtora roku.

-Ach, to krótko w porównaniu do 45 lat tak jak my z dziadkiem.Mam nadzieje, że jesteś szczęśliwa.

-Bardzo babciu.Nawet nie wiesz jak - uśmiechnęłam się.

Nie mogłam rozstać się z dziadkami, ale udało się.3 godziny spędzone u dziadków to za dużo.Wyszliśmy od nich z pełną reklamówką konfitór.Ciekawa jestem kto to zje.

-Nie było aż tak źle, co? - spytałam Adama.

-Było wspaniale.Myślałem, że będzie gorzej, ale myliłem się.Twoi dziadkowie są naprawdę mili.Ogólnie twoja rodzina jest okej.

-Tylko okej? - spytałam, bo wiem, że zacznie się tłumaczyć, a ja tak lubię jak to robi.

-Jejku wiesz o co mi chodzi.Twoja rodzina jest...

Niepozwoliłam mu dokończyć tylko go pocałowałam.Nie mogłam się doczekać aż wyjdziemy od dziadków.Koło nas szła para 12-latków i zaczęli cicho się śmiać.Sama kiedyś tak robiłam.Adam przerwał nasz pocałunek i spojrzał mi w oczy.

-Nie sądziłem nigdy w życiu, że mógłbym kochać tak bardzo drugą osobę.

-Jak ja lubię jak mówisz takim poetyckim głosem.

-Szkoda, że nie poszedłem do szkoły aktorskiej.Jak myślisz dostałbym rolę Romea?

-Pewnie!A ja nadaje się na rolę Julii?

-Wiesz co, wolę Adama i Ewę.Oni przynajmniej nie umarli tragicznie.My też nie umrzemy.Będziemy żyli wiecznie.Obiecuję.

-Nie obiecuj rzeczy, których nie możesz dotrzymać.Wiesz, że nikt nie żyje wiecznie.

-No to my będziemy pierwsi! - zaklaskał w dłonie.

Po tych słowach Adam pocałował mnie.Tak mnie nakręcił, że chciałam być jak najszybciej w naszym domu.Jejciu jak to słodko brzmi: naszym.Chwyciłam go za rękę i ruszyliśmy do domu.


 

Wszystko Będzie Dobrze [Naruciak]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz