10.Choroba

360 28 2
                                    

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Adama kierującego swoje usta do moich.

-Adam... - szepnęłam.

On tak się wystraszył, że aż spadł z krzesła.Wstał z ziemi i powiedział radośnie:

-Rita!Obudziłaś się.Tak się cieszę!Zawołam twoich rodziców!

-Mhm.

Nie minęła minuta i moi rodzice byli już w sali.

-Kochanie jak się o ciebie martwiliśmy - powiedziała matka.

-Ile już tu jestem?

-3 dni, córeczko - odezwał się tata.

-Uderzyłaś się w głowę, ale to jeszcze nic w porównaniu...

-Mamo, o co chodzi? - spytałam wystraszona.

-Lekarz ci powie, ja nie mogę.Muszę wyjść..

Mama wyszła ze łzami w oczach.Tato wyszedł za nią.Została tylko Konstancja.

-Miałaś rację siostra.Wyrwałaś Naruciaka!Masz szczęście, powiem ci.

-Mam szczęście, że żyje.O co chodzi mamie?

-Yyyy....lekarz ci powie.

-Boże, jak ja mogę mieć do was zaufanie jak wy mi nic nie mówicie?!

-Nie unoś się tak.To dla mamy trudne.Zrozum ją.

-Zrozumiem jak się dowiem o co chodzi.

-Pójdę po lekarza niech ci to wszystko wyjaśni, bo świrujesz.

Konstancja wyszła, a za nią przyszedł Adam.

-Jak się czujesz?

-Nie wiesz o co może im chodzić?A w ogóle jak się tu znalazłeś?Wpuścili Cię?

-Eeeem...tak.

-Ale nie jesteś z mojej rodziny...więc...

-Powiedziałem im, że jestem Twoim chłopakiem.

-Co?!

-Jesteś zła?

-Raczej zaskoczona.

Naszą rozmowę przerwał wchodzący lekarz z mamą.Lekarz spojrzał na Adama i dał mu do zrozumienia, że powinien wyjść.Kierował się ku drzwiom, ale wtedy się sprzeciwiłam.

-Nie!Adam może zostać.Przecież jest moim chłopakiem..

-No dobrze niech zostanie jak nalegasz.

Adam usiadł na krześle koło mnie i chwycił mnie za rękę.Poraził mnie ciepły prąd.Jego dotyk był taki...kojący.

-Więc o co chodzi? - zapytałam.

-Rito, nazywam się doktor Krzysztof Morawski i chcę powiedzieć ci coś co na pewno wywróci twoje życie do góry nogami.Podczas robienia badań odkryliśmy, że masz cukrzycę.

Mama zaczęła szlochać, a ja przycisnęłam mocniej rękę Adama.To był szok.Ja i cukrzyca?!Przecież nikt z mojej rodziny nie chorował na cukrzycę.No chyba, że moja babcia.I już wiadomo czemu mam to cholerstwo.

-Cukrzyca?Jesteście pewni?

-Tak.Na 100%.Będziesz brała insulinę, lekartwa, wszystko ci powiemy.Teraz przepraszam, ale musimy wyjść, pacjentka musi odpoczywać.

Mama popatrzyła się tylko na mnie i nic nie powiedziała.Wyszła i zostaliśmy sam na sam z Adamem.

-Zostawić cię samą?

-Nie.Nie wychodź.Ale jak nie masz czasu to możesz iść..też masz swoje życie.

-Myślałem, że mnie wyrzucisz.

-To nie twoja wina, że Marta mnie popchnęła.Była zła.

-Ale nie powinna tego robić.Przez nią jesteś w szpitalu - wzdycha.

-Wiem, ale jakby nie to, to bym się nie dowiedziała, że mam cukrzycę.Widzisz jaki zbieg okoliczności - uśmiechnęłam się.

-To jeszcze cię śmieszy?Masz dziwne poczucie humoru.

-Wiem, cała jestem dziwna.

-Nieprawda.Jesteś cudowna.

-Wiesz, że dajesz mi do zrozumienia, że ci się podobam?

-Właśnie o to mi chodziło.

Przybliżył się do mnie i pocałował.Czy mówiłam już, że bosko całuje?Znowu straciłam kontrolę myślenia.Nie mogliśmy sobie pozwolić na więcej, bo to szpital, ale miałam ochotę mu się oddać.Nie wiem czy on też tego chce.Jezuuuuu o czym ja myśle.On mi wszczepia jakiegoś wirusa!Przy nim czuję, że mogłabym być szczęsliwa.Przy Miłoszu też byłam, ale nie do tego stopnia jak z Adamem.

-Ekhem - odezwał się znajomi mi głos.

Odskoczyliśmy od siebie i ujrzałam Anetę i Miłosza.Ich się tutaj nie spodziewałam.Mieli dać mi święty spokój!

-To ja idę po coś do picia - powiedział Adam.

-Okej.

Adam wyszedł i odwróciłam wzrok od nich.Trzymali się za rączkę, jakby byli tacy zakochani.Też mi coś!

-Czego chcecie? - spytałam pierwsza, bo chciałam mieć ich z głowy.

-Przyszliśmy cię odwiedzić, nie widzisz?

-Obiecaliście mi, że dacie mi spokój - prychnęłam.

-To już nie można cię odwiedzić?Pomyśl co my przeżywamy.Nam też jest trudno żyć z tym, że cię zdradziliśmy.

-Jakoś tego nie widać.Możecie już iść?

-Po tobie też nie widać, że cierpisz.

Odwróciłam się do nich i chciałam ich zabić zwrokiem.Stali jak jakieś niewiniątka.I pewnie tak się czuli.

-To nie wasza sprawa.Muszę odpoczywać.

-Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia - odezwała się Aneta.

-Jasne - parsknęłam.

Wyszli, a ja zalałam się łzami.Zrobili to specjalnie.Przyszli razem, żebym zrozumiała, że są szczęśliwi beze mnie.To tak bolało.Chyba nigdy się od nich nie uwolnie.

Obróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.Cicho sobie popłakiwałam.Adam wszedł do pokoju jak poparzony i powiedział.

-Rita, jak mogłaś się z nimi zadawać?

Nic nie odpowiedziałam tylko pociągnęłam nosem.Adam usłyszał to i położył się koło mnie na łóżku.Odwróciłam się i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.Płakałam, a on tylko głaskał mnie po głowie.Nic nie mówił, pozwolił mi się wypłakać.Bardzo tego potrzebowałam.W domu raczej nie mogłabym tak płakać, bo na pewno rodzice by usłyszeli albo Konstancja.


Wszystko Będzie Dobrze [Naruciak]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz