4. Osoba, którą kochałam, siedzi obok mnie

346K 11.3K 22.8K
                                    

Wyszłam z windy tak szybko, jak tylko mogłam, żeby ominąć Luka. Z trudem powstrzymywałam łzy, które powodowały szczypanie w oczach. 

Niech tylko tknie Mindy albo Rachel.

To jest dziecko...

Dlaczego przeze mnie ktoś ma cierpieć? Dlaczego właśnie one?! Czym sobie zasłużyły, żeby przeze mnie cierpieć?! 

Nie pozwolę, aby ktokolwiek zrobił im krzywdę. Choćby nie wiem ile ja będę musiała przecierpieć z nim, do czego on będzie się dopuszczał w stosunku do mnie - nie pozwolę, aby tknął kogokolwiek.

Weszłam do samochodu i pojechałam prosto do firmy. Ignorowałam telefony dzwoniące do mnie. Nie miałam ochoty i humory, żeby z kimkolwiek rozmawiać. 

~~~~~

- No wreszcie! Dlaczego nie odbierasz telefonów? - Rzuciła Mindy, kiedy weszłam do jej części gabinetu. 

- Nie słyszałam - Burknęłam i skierowałam się do swojego biura.

Torebkę rzuciłam na sofę, a sama opadłam na kręcące się krzesło przy czekoladowym biurku. Próbowałam unormować mój szybki i zestresowany oddech, ale nic nie pomagało.

Teraz moje życie się wali, więc dlaczego ma być spokojnie? 

Alan, Luka, Alan, Luka, Alan, Luka

I nie mam pojęcia, co jest gorsze.

- Coś się stało? - Usłyszałam łagodny ton blondyneczki, która niesłyszalnie weszła do mojego biura.

- Co? - Uniosłam się i spojrzałam na nią - Nie, skądże.. - Uśmiechnęłam się na przymus.

- Ugh, widzę - Spojrzała na mnie pewna siebie - Mów. To coś związane z wywiadem? 

- Nie - Skłamałam kręcąc głową.

- To co? 

- Mam masę rzeczy do roboty, a mi się nic nie chcę - Skłamałam.

- Od czego masz pracowników? - Prychnęła rozbawiona.

Przecież wiem, że te roboty robią połowę za mnie. 

- Połowę zwolniłam. Muszę teraz zatrudnić kogoś.

- Hahaha, właśnie słyszałam od Steph, że zwolniłaś pracowników. Co w ciebie wstąpiło? 

- We mnie? We mnie nic, co miało być? - Zatrzepotałam rzęsami spoglądając na nią. 

- Dobra, nie ważne. Idziemy na obiad? - Spojrzała na złotego rolexa na lewym nadgarstku. 

- Z nieba mi spadłaś! Idziemy! - Wstałam sięgając po torebkę - Ale najpierw muszę porozmawiać z twoim małżonkiem.

- Małżonek... Brzmi to tak... staro - Skrzywiła się - Mam nadzieję, że niczego nie zrobił.

- Nie, po prostu musiał coś dla mnie sprawdzić - Uśmiechnęłam się i poszłyśmy w stronę windy.

Zjechałyśmy windą na trzynaste piętro, gdzie znajduje się gabinet monitoringu. Poszłyśmy prosto do niego i zastałyśmy w nim Jaspera i jego dwóch kolegów z ochrony, którzy śmiali się cały czas, a gdy na nas spojrzeli - umilkli. 

- Więc? - Spytałam stając na środku pokoju.

- No więc.. - Jasper wstał jednocześnie uśmiechając się do swojej żony. 

Ugh, przestańcie.

Nienawidziłam przebywać w ich towarzystwie, kiedy sobie tak słodzili. Po prostu nienawidziłam. Jest to ohydne, obrzydliwe, odpychające, nie na miejscu, żeby tak miziać się publicznie, karygodne i kurwa jednocześnie wspomina mi o jednym.

Mój mały mężczyznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz