21. Ja się tylko broniłam

266K 9.1K 19.8K
                                    

Szliśmy wzdłuż miasta trzymając się za rękę. Na początku była cisza, nikt z nas się nie odzywał, a tylko szedł przed siebie. W sumie nie wiedziałam, gdzie idziemy, ale mi się podobało. Nie dość, że mamy piękne widoki, to jeszcze spędzam właśnie z nim tą chwilę.

Obok nas znajdował się mur, który dzielił od ogromnej fontanny, która mieniła się od różnego koloru światła. Było naprawdę pięknie. W końcu stanęliśmy przed murkiem, o którego oparł się Alan i wpatrywał w fontannę. 

- Przepraszam... - szepnęłam.

- Nie musisz już przepraszać, rozumiem - nawet na mnie nie spojrzał.

- Nie chcę, żebyś myślał, że nic do ciebie nie czuję, a bawię się tylko... - przegryzłam policzek. Myśli na ten temat same mnie bolały.

- A czujesz? - spojrzał na mnie i obdarzył cwaniackim uśmieszkiem.

- Oczywiście, że tak! 

Uśmiechnął się uroczo pod nosem i objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Zamknął mnie w miłym i bezpiecznym uścisku, a ja od razu oplotłam go dłońmi wokół. 

- Jesteś dla mnie najważniejszą osobą i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - szepnął i pocałował mnie w głowę.

Jejku..

- Jezus, kocham cię... - obrócił mnie i wtulił się. 

Moje serce zabiło kilka razy szybciej. Jak mocno on darzy mnie miłością? Jak bardzo musi mu zależeć, że po tylu akcjach, on dalej mnie kocha..?

- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo chcę wykrzyczeć to, jak mocno ciebie kocham, wiesz? - odsunął się ode mnie.

- To krzycz - uśmiechnęłam się.

I nie obchodziło mnie już nic, poza nim. Liczył się tylko on, a nie głupie ślepia ludzi wokół. Liczył się on, a nie zamiana zdań na nasz temat. Liczył się Alan.

Co on ze mną zrobił..

Znowu.

- KOCHAM MARNIE WILSON! - zaczął się wydzierać i wskazywać na mnie, a ja cała się rumieniłam. - KOCHAM JĄ! KOCHAM MARNIE! - ludzie wokół zaczęli podgwizdywać i klaskać. 

Cała się gotowałam od tych motylków i milutkiego uczucia w sercu. Dawno, ale to dawno nie czułam tego, co czuje teraz. To było zupełnie inne uczucie niż te, przy którym także czuje się szczęśliwa jak mówi, że mnie kocha. Ono było wyjątkowe, miłe, przyjemne, piękne. 

- KOCHAM MAR-

Nie dokończył, bo pociągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta. Na początku był zaskoczony, ale po chwili zaczął odwzajemniać pocałunek, który był pełen namiętności i czułości. Ludzie wokół nas klaskali i rozczulali się, a dla mnie najważniejszy był teraz Alan. 

- Kocham cie - wyszeptał w moje usta i ponownie je złączył.

- Tak - rzuciłam odsuwając się od niego. Spojrzałam mu w oczy, które były zdezorientowane.

- Tak, co? - zmarszczył brwi i uśmiechnął się.

- Zamieszkam z tobą.

Zrobił wielkie oczy, mrugając przy tym i spojrzał na mnie poważniej. Chyba go zaskoczyłam, a nawet i zszokowałam, ale nie żałowałam swojej decyzji. Nie pożałuje tego, że zamieszkam z Alanem, bo to chyba będzie najlepsza rzecz, jakąkolwiek podjęłam w życiu.

I jest jeszcze jedna, ważna informacja...

- N-naprawdę..? - dalej nie dowierzał.

- Tak - pokiwałam głową i uśmiechnęłam się.

Mój mały mężczyznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz