14. Za zdrowie Rachel i Jaspera!

302K 9.4K 25.1K
                                    

Piątek

Dzisiaj mam wyjazd służbowy do Waszyngtonu. Aktualnie siedzę teraz na obiedzie z Evą i blondyneczką.

- No więc, dziewczyny... - Zaczęła Mindy, uśmiechając się przy tym.

- Nawijaj. - Fuknęła Eva i wpakowała do ust kawałek kurczaka.

- Mar, bo ty powinnaś być na osiemnastą, dziewiętnastą w sobotę tutaj, co nie? - Spojrzała na mnie. 

- Powinnam. - Napiłam się soku i zabrałam za dokończenie sałatki.

- Załatwiłam nam wyjazd. - Uśmiechnęła się triumfalnie.

Spojrzałam na Evę, a ona na mnie. Pomrugałyśmy kilka razy i powróciłyśmy wzrokiem na blondyneczkę, która siedziała na przeciwko nas. 

- Co? Gdzie? - Prawniczka zmarszczyła czoło. - Co z pracą? Twoim dzieckiem? My same? 

- Tak, my same, bez chłopaków... - Spojrzała na nas podejrzliwie. - Taki babski wypad, a gdzie? Do spa! - Rzekła dumnym tonem. - Tego nam trzeba od kilku dni, dziewczyny! 

- Jestem za! - Uśmiechnęłam się.

- Ugh, ja nie wiem... - Burknęła Eva.

- Eva... Nie daj się prosić... - Spojrzałam na nią jak zbity piesek, a do mnie po chwili dołączyła się Mindy.

Trzepotałyśmy rzęsami i robiłyśmy maślane oczka. Widziałam po niej, że się krępuje i niecierpliwi, ale wiedziałam, że w końcu odpuści.

- Ugh, no dobra! - Rzuciła.

- Jest! - Krzyknęła triumfalnie Mindy i obie przybiłyśmy sobie piątki.

- A ty już wszystko masz zaplanowane? - Spytała ją.

- Tak. Wylot, hotel, wszystkie opłaty. - Pokiwała główką. - O dziecko się nie przejmuję, bo zostanie pod opieką tatusia.

- Na prawdę wierzysz w to..? - Prychnęłam.

- Nie nastawiaj mnie negatywnie, bo zabiorę Rachel ze sobą. - Syknęła. - Chcę mieć dla siebie chociaż trochę odpoczynku... - Westchnęła.

- No dobra, no to mamy wszystko załatwione. - Spojrzała na nas Eva. - O której jutro wyjeżdżamy?

- O dwudziestej. Lot trwa trzy godziny, więc, Mar, dasz radę chyba nie zasypiać, bo w ciągu doby będziesz lecieć trzema samolotami... - Spojrzała na mnie.

- Marzę o wypoczynku, dlatego dam radę. - Mruknęłam.

Oj tak... Chcę już znaleźć się w spa. Wszystkie dotychczasowe sytuacje mnie tak wykańczają, że nie mam dla siebie czasu. Jestem zmęczona tym wszystkim i czego chcę, to gorące źródła z przyjaciółkami.

~~~~~

- Nie musiałeś przychodzić. - Oznajmiłam Alana, który siedział na kanapie u mnie w salonie.

Za czterdzieści minut mam zjawić się na lotnisku. Alan przyszedł do mnie o trzeciej nad ranem, żeby się pożegnać.

Słodkie.

- Ale chciałem. - Przyglądał mi się, jak cały czas latałam w tą i we w tą z torbami. - Jedziesz tylko na jeden dzień, co ty ze sobą zabierasz? - Zaśmiał się.

- Wszystko co potrzebne! - Stanęłam w rozkroku i położyłam dłonie na biodra, przyglądając się torbom. - Czegoś nie wzięłam... 

- Kotek, masz wszystko.. - Przewrócił oczami.

Mój mały mężczyznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz