Piątek
Dzisiaj mam wyjazd służbowy do Waszyngtonu. Aktualnie siedzę teraz na obiedzie z Evą i blondyneczką.
- No więc, dziewczyny... - Zaczęła Mindy, uśmiechając się przy tym.
- Nawijaj. - Fuknęła Eva i wpakowała do ust kawałek kurczaka.
- Mar, bo ty powinnaś być na osiemnastą, dziewiętnastą w sobotę tutaj, co nie? - Spojrzała na mnie.
- Powinnam. - Napiłam się soku i zabrałam za dokończenie sałatki.
- Załatwiłam nam wyjazd. - Uśmiechnęła się triumfalnie.
Spojrzałam na Evę, a ona na mnie. Pomrugałyśmy kilka razy i powróciłyśmy wzrokiem na blondyneczkę, która siedziała na przeciwko nas.
- Co? Gdzie? - Prawniczka zmarszczyła czoło. - Co z pracą? Twoim dzieckiem? My same?
- Tak, my same, bez chłopaków... - Spojrzała na nas podejrzliwie. - Taki babski wypad, a gdzie? Do spa! - Rzekła dumnym tonem. - Tego nam trzeba od kilku dni, dziewczyny!
- Jestem za! - Uśmiechnęłam się.
- Ugh, ja nie wiem... - Burknęła Eva.
- Eva... Nie daj się prosić... - Spojrzałam na nią jak zbity piesek, a do mnie po chwili dołączyła się Mindy.
Trzepotałyśmy rzęsami i robiłyśmy maślane oczka. Widziałam po niej, że się krępuje i niecierpliwi, ale wiedziałam, że w końcu odpuści.
- Ugh, no dobra! - Rzuciła.
- Jest! - Krzyknęła triumfalnie Mindy i obie przybiłyśmy sobie piątki.
- A ty już wszystko masz zaplanowane? - Spytała ją.
- Tak. Wylot, hotel, wszystkie opłaty. - Pokiwała główką. - O dziecko się nie przejmuję, bo zostanie pod opieką tatusia.
- Na prawdę wierzysz w to..? - Prychnęłam.
- Nie nastawiaj mnie negatywnie, bo zabiorę Rachel ze sobą. - Syknęła. - Chcę mieć dla siebie chociaż trochę odpoczynku... - Westchnęła.
- No dobra, no to mamy wszystko załatwione. - Spojrzała na nas Eva. - O której jutro wyjeżdżamy?
- O dwudziestej. Lot trwa trzy godziny, więc, Mar, dasz radę chyba nie zasypiać, bo w ciągu doby będziesz lecieć trzema samolotami... - Spojrzała na mnie.
- Marzę o wypoczynku, dlatego dam radę. - Mruknęłam.
Oj tak... Chcę już znaleźć się w spa. Wszystkie dotychczasowe sytuacje mnie tak wykańczają, że nie mam dla siebie czasu. Jestem zmęczona tym wszystkim i czego chcę, to gorące źródła z przyjaciółkami.
~~~~~
- Nie musiałeś przychodzić. - Oznajmiłam Alana, który siedział na kanapie u mnie w salonie.
Za czterdzieści minut mam zjawić się na lotnisku. Alan przyszedł do mnie o trzeciej nad ranem, żeby się pożegnać.
Słodkie.
- Ale chciałem. - Przyglądał mi się, jak cały czas latałam w tą i we w tą z torbami. - Jedziesz tylko na jeden dzień, co ty ze sobą zabierasz? - Zaśmiał się.
- Wszystko co potrzebne! - Stanęłam w rozkroku i położyłam dłonie na biodra, przyglądając się torbom. - Czegoś nie wzięłam...
- Kotek, masz wszystko.. - Przewrócił oczami.
CZYTASZ
Mój mały mężczyzna
RomanceDruga część opowiadania ''Mój mały chłopczyk'' Marnie Wilson przejęła firmę po swojej mamie w Nowym Jorku. Jak potoczy się jej życie, gdy poza pojawieniem się jego, będą inne problemy? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdują się liczne b...