22. Tak bardzo chcę ci już powiedzieć.

267K 9K 11.1K
                                    

Siedziałam w swoim pokoju roztrzęsiona, załamana i przygnębiona. Policja wraz z karetką buszują u mnie w salonie, a Eva siedzi obok mnie.

- Dlaczego na początku nie powiedziałaś o nim? Byśmy naprawdę to załatwili...

- Eva... Ja się bałam... On zagroził... Rachel.. - pociągnęłam nosem.

- Ech, ja wiem... - usiadła obok mnie. - że się bałaś, ale nie mogłaś cały czas sama cierpieć! Gdybyśmy wszyscy wiedzieli o tym na początku, na pewno nie byłoby tego, co teraz jest... Poza tym Mindy i Jasper na pewno by ochronili Rachel. 

- Przepraszam... - wtuliłam się w nią.

- Jezus, Mar, nie musisz przepraszać! Nie masz za co nawet! Teraz najważniejsze jest to, żebyś nie miała żadnych problemów, a uwierz mi, że ja Eva Sky Miller dopilnuję tego! - rzekła złowieszczo, ale i rozbawiona.

- Czy Mindy musi wiedzieć..? - przetarłam łzy.

- Dobrze by było, ale jak nie chcesz, to nie musi - uśmiechnęła się.

Naglę rozległo się pukanie do drzwi, które się po chwili otworzyły, a w nich stanął policjant.

- Przepraszam, musimy pojechać na komendę - spojrzał na mnie.

- Dobrze - wstałam i pociągnęłam nosem jeszcze raz. 

- Mar, chcesz, żebym z tobą pojechała? - zatrzymała mnie Eva.

- Możesz... 

- Dobra, to idź się szykuj.

Weszłam do garderoby i co pierwsze, to zdjęłam z siebie bieliznę i koszulę. Mam obrzydzenie, jak na to patrzę. Och, jezus...

Ubrałam na siebie czarny komplet i nałożyłam kurtkę Alana. Wróciłam się do sypialni i razem z Evą skierowałyśmy się do wyjścia, gdzie czekał na nas już policjant. 

Widok plamy krwi dochodzącej od kuchni, martwego ciała zapakowanego w czarny worek, policji badającej teren kuchni i lekarzy, którzy jeszcze coś sprawdzali - mnie dobił. Czułam się, jak morderca i to jeszcze we własnym domu... On mnie... zgwałcił, a ja tylko się broniłam... 

~~~~~

- Mam wejść z tobą? - spytała prawniczka, kiedy kierowaliśmy się w stronę pokoju przesłuchań.

- Nie musisz, dam radę... 

- Na pewno? - rzekła troskliwym głosem.

- Tak, na pewno.

- Zapraszam - policjant otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą.

Spojrzałam ostatni raz na Evę, która naprawdę nie wyglądała na szczęśliwą. Była przejęta, co mnie dodatkowo smuciło, bo to przeze mnie... Eva posłała mi troskliwe i podtrzymujące na duchu spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się.

Weszłam wraz z policjantem do gabinetu, w którym znajdował się tylko stół, dwa krzesła na przeciwko siebie i jakaś szafka w kącie. Usiadłam, a zaraz za mną policjant zrobił to samo.

- Więc... słucham? - spojrzał na mnie, to na jakąś kartkę.

- No to ja słucham, skoro zostałam tutaj zaproszona.

- Zabiła pani człowieka.

- Broniłam się! - krzyknęłam załamującym się tonem. Gdzie tutaj sprawiedliwość?! 

- Znała pani tego mężczyznę wcześniej? - wziął długopis do ręki i kartkę.

- T-tak... Lukas..Wilde - bawiłam się kciukami pod stołem.

Mój mały mężczyznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz