Z drżącymi dłońmi wzięłam telefon i wykonałam numer. Byłam załamana, przygnębiona, znowu przerażona, wystraszona, pełna strachu.
- Halo?
- Mamo.. - Zaczęłam rozpaczliwie.
- Marnie? Słonko, co się dzieje? - Jej głos był pełen troski. Dawno takiej troski u niej nie słyszałam, gdyż nigdy z płaczem do niej nie dzwonię.
- Czy ty wiedziałaś.. że ojciec wyszedł..? - Załkałam i zsunęłam się na podłogę opierając się plecami o kanapę. W dłoni ściskałam list od niego i dalej nie chciałam dopuścić do tego, aby to była prawda.
Nie odezwała się, a westchnęła głośno i przeciągle.
Wiedziała..
- Mar-
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - Wydarłam się zła, smutna i zdradzona - tak się czułam. Okropnie wręcz.
- Bo po co miałaś sobie tym zawracać głowę? Nie przejmuj się przeszłością.
- Ale on do mnie napisał! On chcę się spotkać! On napisał, że się spotkamy! - Szlochałam i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej opierając o nie głowę.
Znowu się nie odezwała. Słyszałam ciszę i mój płacz.
- Jak nie chcesz, to nie musisz się z nim spotykać. To będzie dla ciebie lepiej, jeśli nie dojdzie do spotkania.. - Westchnęła. - Musisz być twarda i dzielna. Nie załamuj się, a unieś głowę do góry i rób to, co robiłaś.
Teraz ja się nie odezwałam, a pociągnęłam nosem i wydałam z siebie jęk rozpaczy. Życie mi się psuje. Psuje, od piątego marca.
Zjebana data.
- Słonko, jesteś tam? - Spytała łagodnym tonem.
- Jestem.. - Burknęłam.
- Trzymaj się, kochanie.. Nie przejmuj się, a zapomnij o tym, dobrze?
- Łatwo mówić.. - Prychnęłam kpiąco wycierając łzy z policzków.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Przeraziłam się i poczułam, jak serce mi przyspiesza, a nogi robią się z waty.
Kurwa mać.
- M-mamo, ja muszę k-kończyć, pa! - Rozłączyłam się.
Wstałam na równe nogi i podeszłam do drzwi ogarniając przy tym moją zapłakaną twarz.
Spokojnie, bez paniki.
To na pewno nie on.
Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Chwyciłam za zamek i przekręciłam go otwierając tym samym drzwi. Moim oczom ukazał się opierający o framugę drzwi Luka, z szerokim uśmieszkiem na twarzy, ale kiedy przyjrzał mi się - zmienił się na przejęty.
Och, przejmuje się?
Jakiś on uczuciowy.
- Wyjdź. - Burknęłam i posłałam mu groźne spojrzenie.
- Co się stało, kochanie? - Rzekł łagodnym i troskliwym tonem. Brzmiał i tak on, jak u prawdziwego psychopaty.
Wszedł sobie do mojego mieszkania, a ja na chwiejnych nogach, które powoli przestały czuć grunt, wycofałam się do tyłu przyglądając się mu z wrogością.
- Dlaczego płaczesz..? - Podszedł do mnie i złapał mnie za policzek.
- Nie dotykaj mnie! - Złapałam za jego dłoń i odtrąciłam ją robiąc kolejny krok do tyłu. - Wyjdź z domu!
CZYTASZ
Mój mały mężczyzna
RomanceDruga część opowiadania ''Mój mały chłopczyk'' Marnie Wilson przejęła firmę po swojej mamie w Nowym Jorku. Jak potoczy się jej życie, gdy poza pojawieniem się jego, będą inne problemy? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdują się liczne b...