13. Tak jest, szefie..

300K 9.4K 13.3K
                                    

Z drżącymi dłońmi wzięłam telefon i wykonałam numer. Byłam załamana, przygnębiona, znowu przerażona, wystraszona, pełna strachu. 

- Halo? 

- Mamo.. - Zaczęłam rozpaczliwie.

- Marnie? Słonko, co się dzieje? - Jej głos był pełen troski. Dawno takiej troski u niej nie słyszałam, gdyż nigdy z płaczem do niej nie dzwonię. 

- Czy ty wiedziałaś.. że ojciec wyszedł..? - Załkałam i zsunęłam się na podłogę opierając się plecami o kanapę. W dłoni ściskałam list od niego i dalej nie chciałam dopuścić do tego, aby to była prawda.

Nie odezwała się, a westchnęła głośno i przeciągle. 

Wiedziała..

- Mar-

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - Wydarłam się zła, smutna i zdradzona - tak się czułam. Okropnie wręcz.

- Bo po co miałaś sobie tym zawracać głowę? Nie przejmuj się przeszłością. 

- Ale on do mnie napisał! On chcę się spotkać! On napisał, że się spotkamy! - Szlochałam i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej opierając o nie głowę. 

Znowu się nie odezwała. Słyszałam ciszę i mój płacz. 

- Jak nie chcesz, to nie musisz się z nim spotykać. To będzie dla ciebie lepiej, jeśli nie dojdzie do spotkania.. - Westchnęła. - Musisz być twarda i dzielna. Nie załamuj się, a unieś głowę do góry i rób to, co robiłaś. 

Teraz ja się nie odezwałam, a pociągnęłam nosem i wydałam z siebie jęk rozpaczy. Życie mi się psuje. Psuje, od piątego marca. 

Zjebana data.

- Słonko, jesteś tam? - Spytała łagodnym tonem.

- Jestem.. - Burknęłam. 

- Trzymaj się, kochanie.. Nie przejmuj się, a zapomnij o tym, dobrze?

- Łatwo mówić.. - Prychnęłam kpiąco wycierając łzy z policzków.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Przeraziłam się i poczułam, jak serce mi przyspiesza, a nogi robią się z waty. 

Kurwa mać.

- M-mamo, ja muszę k-kończyć, pa! - Rozłączyłam się. 

Wstałam na równe nogi i podeszłam do drzwi ogarniając przy tym moją zapłakaną twarz. 

Spokojnie, bez paniki.

To na pewno nie on.

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. 

Chwyciłam za zamek i przekręciłam go otwierając tym samym drzwi. Moim oczom ukazał się opierający o framugę drzwi Luka, z szerokim uśmieszkiem na twarzy, ale kiedy przyjrzał mi się - zmienił się na przejęty.

Och, przejmuje się? 

Jakiś on uczuciowy.

- Wyjdź. - Burknęłam i posłałam mu groźne spojrzenie.

- Co się stało, kochanie? - Rzekł łagodnym i troskliwym tonem. Brzmiał i tak on, jak u prawdziwego psychopaty. 

Wszedł sobie do mojego mieszkania, a ja na chwiejnych nogach, które powoli przestały czuć grunt, wycofałam się do tyłu przyglądając się mu z wrogością.

- Dlaczego płaczesz..? - Podszedł do mnie i złapał mnie za policzek.

- Nie dotykaj mnie! - Złapałam za jego dłoń i odtrąciłam ją robiąc kolejny krok do tyłu. - Wyjdź z domu! 

Mój mały mężczyznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz