Alan, tata, Alan, tata, Alan, tata, Alan, tata, Alan, tata
Dwie osoby, które właśnie w ciągu piętnastu minut rozwaliły mi życie - znowu. Widok Alana z jakąś dziewczyną mnie tak zranił, że mam ochotę zapaść się pod ziemie i nigdy z niej nie wyjść. Nie mam ochoty na nic przez niego, znowu. Znowu zranił mnie, a ja zaufałam. Na dodatek teraz widzę drugi koszmar z przeszłości.
Od razu w moim brzuchu zgromadziło się uczucie mdłości i osłabienia na sam widok jego, na widok ojca. Momentalnie przez całe moje ciało przeszedł ten okropny dreszcz, którego nienawidziłam, którego się bałam.
Gapiłam się na tego potwora i nie dowierzałam. Łzy od razu zaczęły ze mnie spływać, a uczucie strachu i przerażenia przejęło nade mną kontrolę.
Marnie, ogarnij się!
- Kochanie, nie płacz.. - Uniósł rękę, by ująć mój policzek.
Gwałtownie zrobiłam krok do tyłu i uniosłam ramiona w górę z przyzwyczajenia. Z moich ust wydał się cichy pisk przerażenia, który był także z przyzwyczajenia.
Nie dotykaj mnie.
- Przepraszam... - Jego ton posmutniał, ale mnie to nie obchodziło. Nic mnie nie obchodziło, co ma do powiedzenia. - Chciałbym naprawić błędy i porozmawiać z tobą...
- Nie chcę ciebie znać.. - Syknęłam po cichu i zrobiłam kolejny krok do tyłu.
- Proszę... Porozmawiajmy, ja naprawdę się zmieniłem. Daj mi szansę, skarbie.. - Jego twarz posmutniała.
- Nie chcę ciebie znać! - Krzyknęłam i wbiłam wzrok w chodnik. - Zostaw mnie! Nie zjawiał się nawet pod moim domem!
- Marnie, zachowuj się, jak dorosła i porozmawiajmy. - Powiedział już poważniejszym tonem.
I w tym momencie usłyszeliśmy głośny trzask drzwiami samochodowymi obok. Spojrzałam tam, skąd dochodził i jeszcze bardziej się dobiłam.
Alan wyszedł z samochodu i podszedł do nas. Kiedy mnie zmierzył całą, spojrzał w te zapłakane oczy - cały zbladł. Nie obchodziło mnie to, nie obchodziło mnie to, że pojechał za mną. Nie chciałam go znać, widzieć go, słyszeć, wszystko co było z nim związane. Tak samo, jak tego potwora obok.
Obaj się, kurwa, dobrali.
Obaj lubią mi niszczyć życie.
- Dzień dobry. - Odezwał się mój ojciec i spojrzał podejrzliwie na Alana.
Brunet nawet na niego nie spojrzał, nie odezwał się, a wyminął i podszedł do mnie. Zrobiłam krok do tyłu i nawet na niego nie spojrzałam.
- Zostaw mnie.. - Syknęłam i wystawiłam rękę przed siebie, żeby nie podchodził.
- Marnie, daj mi wytłumaczyć to.. - Rzucił przejętym tonem.
- Przepraszam, kim pan jest? - Wtrącił się tata.
- Kimś, kto ją kocha, a pan? - Odpowiedział bez żadnego zwątpienia i odwrócił się bokiem w jego stronę.
Zapłakałam jeszcze bardziej, bo wiem, co się teraz stanie. Jestem tego pewna, jak Alan zareaguję.
Kurwa mać.
Brunet spojrzał na mnie, kiedy usłyszał szloch wydostający się z moich ust. Nie obchodziło mnie i tak jego smutek i żal. Miałam to gdzieś, skoro on miał mnie gdzieś wtedy w biurze.
Mówił, że mnie kocha..
- Jestem jej tatą. - Powiedział surowo. Brzmiał tak, jakby ostrzegał, jak to każdy ''nadopiekuńczy ''tatuś'', jeśli widzi swoją córkę z jakimś chłopakiem.
CZYTASZ
Mój mały mężczyzna
RomanceDruga część opowiadania ''Mój mały chłopczyk'' Marnie Wilson przejęła firmę po swojej mamie w Nowym Jorku. Jak potoczy się jej życie, gdy poza pojawieniem się jego, będą inne problemy? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdują się liczne b...