10. Odpłacę ci się za to, z jakim problemem mnie zostawiłaś.

387K 10.6K 31.8K
                                    

Wyciągnęłam papierosa i spaliłam go przed wejściem do auta. Cała drżałam i nie mogłam tego opanować. Ręce, nogi, uda, ramiona, wszystko mi się trzęsło, ale płakać mi się nie chciało. Nie chciałam płakać i pokazać mu, jak bardzo się boje. Niech nie myśli, że robiąc takie rzeczy będę wobec niego uległa.

Ale najgorsze jest to, że ja sobie tak mogę tylko pierdolić. On mnie już ma. Jego jedno pstryknięcie palca i tylko słowo o Rachel albo Alanie, albo kimś innym - ja mu się oddaje. Ma nade mną przewagę i to dużą. Teraz tylko ja muszę coś wymyślić, żeby mieć nad nim kontrolę.

W grę nie wchodzi policja, prasa, media i inne tego typu rzeczy do zastraszenia. To musi być coś, co go dotknie, zaboli, wystraszy. Albo może sprawię, żeby on uległ mojemu wdziękowi? Nie, nie mogę zmanipulować, bo odwróci się to przeciwko mnie prędzej czy później. Muszę na początku robić wszystko, co on będzie chciał, muszę zdobyć jego zaufanie. 

Przegrany prędzej czy później przegra.

A ja do nich nie należę.

~~~~~

- No halo, gdzie jesteś? - Spytała Mindy, kiedy odebrałam telefon tuż przed moimi drzwiami do mieszkania.

- Wchodzę do domu. - Przekręciłam kluczyk i otworzyłam drzwi.

- Coooo?! Dziewczyno, za trzydzieści minut jest bankiet! Nie możesz się spóźnić, ty się wypowiadasz na temat tej akcji charytatywnej! 

- Miałam mały problem, który mnie zatrzymał w firmie. - Rzuciłam wszystko na stół w salonie i powędrowałam biegiem do swojego pokoju.

- Jaki? 

- Muszę kończyć, paaa! - Posyłałam jej całuski i rozłączyłam się.

Wybrałam numer do mojej stylistki, żeby wszystko wyszykowała. Ja zabrałam się za ubieranie luźniejszych rzeczy, bo do Holly(moja stylistka) nie pojadę w stroju, w którym byłam w pracy. Ubrałam na siebie czarne jeansy, białą bluzkę i do tego jeansową kurtkę. Makijaż szybko zmazałam i powędrowałam do kuchni nakarmić kota, a sobie zmierzyć cukier i wstrzyknąć insulinę.

Po skończonych czynnościach zabrałam co potrzebne do torebki i ruszyłam do wyjścia zamykając wszystko za sobą. Zjechałam windą na dół na parking i wsiadłam do samochodu kierując się do Holly.

~~~~~

- No, gdzie ty jesteś? Spóźniasz się dziesięć minut! Wszyscy już są, ja, Jasper, Eva, Matt, Jesse i... Alan... - Powiedziała kuszącym tonem pod koniec. 

- Kończę włosy, ubieram sukienkę i idę. A coś się wydarzyło już? - Spytałam obserwując siebie w lustrze, gdzie za mną Holly kręciła mi włosy.

- Na razie stypa. Chłopaki już piją, co jest w sumie normą u nich - Zaśmiała się. - Ktoś tam się już wypowiedział wspominając o fundacji... bla, bla bla, nie pamiętam. Dobra, laska, szybciej i przyjeżdżaj tutaj! 

- No dobra, będę za jakiś czas, papa. - Rozłączyłam się.

Makijaż miałam zrobiony, włosy stylistka mi kończyła i została już tylko kreacja, która wisi niedaleko mnie. Mój makijaż nie jest ostry, wręcz delikatny i bardzo ładny. Puder, jasne cienie do powiek, tusz do rzęs, który pięknie mi je wydłużył, brzoskwiniowa pomadka i bronzer podkreślający moje kości policzkowe. 

Musiałam się spieszyć, bo nie wiedziałam, kiedy wywołają mnie na scenę. Stresowałam się. Nienawidziłam wypowiadać się z fałszywym uśmiechem, ale pomagam, bo pomagam. Nie robię tego tylko z myślą, żeby się pokazać w jak najlepszym świetle. Ja po prostu działam najlepiej na swoją korzyść i korzyść firmy.

Mój mały mężczyznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz