23. Nie zmienię moich uczuć, do tego kretyna

275K 9.3K 17.2K
                                    

Alan otworzył drzwi do swojego mieszkania i wpuścił mnie pierwszą. W sumie, to od jutra będzie nasze mieszkanie, ale nie będę się na początku swobodnie czuć tutaj... Tak dziwnie mi będzie i chyba każdy tak ma, prawda? 

Ale tak, ciesze się, że będę z nim mieszkać. Tylko po prostu początki będą dla mnie ciężkie. 

- Coś chcesz? Zrobić ci coś? - spytał i rozebrał się z marynarki.

- Muszę iść pod prysznic - Alan pomógł mi ze ściągnięciem jego kurtki.

- Dać ci jakieś spodenki i koszulkę? - zaczęliśmy kierować się do sypialni.

- Możesz, ale nie wydaje mi się, że będzie odpowiedni rozmiar - prychnęłam.

- Znajdzie się coś - odparł z uśmieszkiem.

Usiadłam na łóżku, a Alan zaczął wyjmować z szafek jakieś spodenki. Obserwowałam jak wyjmuje, patrzy, a jak widzi, że nie będą pasować w biodrach - wrzuca niechlujnie z powrotem do szafy, co było śmiesznym i jednocześnie słodkim widokiem. 

- Te powinny chyba pasować - rzucił w moją stronę spodenki do kolan koloru szarego.

- Dzięki - akurat udało mi się złapać w locie. 

- I ta powinna pasować - podał mi białą bluzkę. 

- To idę się myć - wstałam i skierowałam się w stronę toalety.

- Jesteś głodna? 

- Troszeczkę - uśmiechnęłam się niewinnie.

- To czekam w kuchni - pocałował mnie w głowę i skierował się na parter.

Powędrowałam prosto do toalety i napuściłam do wanny wodę. Stanęłam przed lustrem i dopiero teraz zorientowałam się, że nie wyglądam dobrze, a okropnie...

Czerwona twarz przez płacz, na dodatek rozmazany makijaż, włosy w nieładzie i oczy podkrążone, jakbym coś ćpała. Wyglądałam, jak potwór, a Alan jeszcze musiał na mnie patrzeć. 

Wypuściłam przeciągle powietrze przez nos i zdjęłam z siebie bluzkę. Mój wzrok od razu powędrował na czerwoną linię na brzuchu, która była przez ten blat.

Samo wspomnienie tego przyprawia mnie o ciarki.

Mój płacz, moje proszenie, moje błagania.

Oparłam się o umywalkę i zaczęłam po cichu płakać. To okropne, obrzydliwe, wstrętne... Czuje się, jak gówno, naprawdę. 

Wzięłam się w garść i ściągnęłam z siebie stanik, a później spodnie i bieliznę. Weszłam do gorącej wody, która parowała, co spowodowało zamazanie się lustra i skraplania na marmurowych ścianach. 

Było cicho, gorąco i mogłam się wreszcie rozluźnić. Czułam się bezpieczna, bo mam tutaj Alana. Wierze w to, że już nic mi nie grozi. Nie boję się, mam to już wszystko za sobą. Osoba doprowadzająca mnie do przerażenia, strachu, ciągłego niepokoju - zniknęła. Nie ma jej i już nie będzie. Bo ja ją zabiłam.

Morderca.

Potwór.

Zabójczyni.

Ja się tylko broniłam, zrozumcie...

Przyciągnęłam do siebie kolana i schowałam w nie głowę. Było mi przykro i smutno. Boje się. Boje się, że będą mnie uważać za nie wiadomo kogo. Co zrobi moja mama? Jak ona zareaguje? Mam jej powiedzieć? Powiedzieć jej, że zabiłam mężczyznę, który od miesiąca mnie nękał, aż w końcu go zabiłam, bo mnie gwałcił? Nie, nie, nie, nie, nie! Ona nie może wiedzieć! 

Mój mały mężczyznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz