Rozdział 6

2.6K 160 20
                                    

- Yo, Misa-chan pomożesz mi?

Z ciałem Itachiego na plecach stałam w drzwiach mojej znajomej znachorki poza Konohą.

- Ari-chan znowu wpakowałaś się w jakieś gówno? Wejdź. Rozumiem, że on potrzebuje pomocy?

- Jakaś ty domyślna. Tak. Został draśnięty kunaiem z trucizną.

Weszłam do jej chatki i położyłam Itachiego na kanapie.

- Nie mogę go zanieść do domu bo on nie jest mile widziany w wiosce.

Misa-chan spojrzała na mnie swoim przenikliwym wzrokiem.

- Lepiej dla ciebie abyś nie wiedziała kim jest i co robi.

- Ari- chan nie jestem głupia, wiem, że on jest z Akatsuki. Ten płaszcz mówi sam za siebie.

- Misa. Proszę pomóż mi. Wyświadcz mi przysługę prosze...

- Widać, że jest dla ciebie kimś ważnym.

Zaśmiałam sie smutno.

- Nienawidzę go. Za to co zrobił wiosce i Sasuke.

- To dlaczego mu pomagasz? Mogłaś zawiadomić ANBU, oni by się nim zajęli odpowiednio. Jednak ty tego nie zrobiłaś.

- Mam swoje powody. Oddaje mu przysługę za kilka lat treningu. Nic więcej.

Usiadłam na stołku stojącym obok stolika. Jej chatka była skromna. Dwa pokoje, jeden to sypialnia Mi-chan a drugi to salonik gdzie właśnie dziewczyna zajmowała się czarnowłosym. Westchnęłam.

- Ari- chan... Nie jest za dobrze. Potrzebuje kilku ziół. Pójdę do ogródka i zaraz wracam. Uważaj na niego.

Pokiwałam głową i odprowadziłam wzrokiem właścicielkę domu. Zostaliśmy sami na jakiś czas.

****

Kilka dni później Itachi zaczął dochodzić do siebie. Jednak nie zamieniłam z nim ani słowa. Nie chciałam aby stare wspomnienia wróciły.

- Ari-chan zmień opatrunek naszemu gościowi. Ja muszę iść na zakupy.

Misa uśmiechnęła sie do mnie pocieszająco i wyszła z chaty.

Westchnęłam i podeszłam do czarnowłosego.

- Usiądź proszę.

Itachi ledwo usiadł. Trucizna zrobiła swoje, jeszcze nigdy nie widziałam tak słabego właściciela sharingana.

Delikatnie rozpiełam guziki koszuli starszego Uchihy. Zaczęłam rozwijać bandaż znajdujący się na jego umięśnionym brzuchu. Później zdjęłam gazę. Jego rana powoli zaczęła się goić. Z szafki stojącej obok kanapy wyjęłam specjalną maść zrobioną przez znachorkę. Nałożyłam delikanie mazidło na ranę. Itachi zadrżał pod wpływem mojego dotyku. Uniosłam brwi. Ten skamieniały człowiek drży przed taką małą dziewczynką jak ja? Ciekawe...

Itachi X ArisuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz