Rozdział 9

2.4K 133 14
                                    

Siedziałam w namiocie wraz z byłymi członkami Akatsuki oraz Kakashim. Po długich rozmowach nareszcie zapadła cisza. Mój brat musiał przetrawić wszystkie informacje. Ja z resztą też. To co zamierzamy zrobić z planem Madary to nie przelewki.

- Chcecie stworzyć kolejną organizację? 

Pokręciłam przecząco głową.

- Zostaniemy grupą ludzi, których łączy jeden cel. A zakładanie kolejnej grupy mija się z pozostaniem anonimowymi. Nie chcemy aby Madara czuł nasz oddech na karku. Wolałabym żeby nie doszło do konfrontacji przed rozpoczęciem wojny. Z drugiej strony dobrze byłoby go powstrzymać przed wojną, ale wtedy ninja z całego świata nie zjednoczą się. A o to chodzi. Shinobi muszą stawić czoła temu co nadchodzi. A nie będzie łatwo.

Ponadto musimy znaleźć Sasuke i nawrócić go na dobrą ścieżke. Ogoniaste muszą być chronione. A z tego co wiemy został żywy tylko posiadacz dziewięcio i ośmioogoniastego. Naruto i jakiś mężczyzna z kraju błyskawic. Jeżeli zapieczętują pozostałe bestie jesteśmy zgubieni.

Itachi położył mi dłoń na ramieniu, którą szybko strzepnęłam.

- Nie wiemy co postanowią Kage podczas ich spotkania. Ale bez wątpienia musimy zacząć działać.

Kakashi chciał się wtrącić.

- Tak, idę z nimi. I nie zatrzymasz mnie. Chce dowiedzieć się czegoś o moich rodzicach. Zobaczymy czy mi się uda.

Brat spojrzał się na mnie dziwnie. Westchnął ale kiwnął głową.

- Pomożemy w odbudowie wioski przez kilka dni dopóki moc Konan nie powróci do normalności. Wszystkim to pasuje?

Nikt nic nie mówił. Czy to znaczy tak?

- Skoro nikt nie ma nic do gadania to Konan zostajesz i odpoczywasz, ja, Itachi pomożemy młodzieży, Deidara pomożesz wyburzać resztki domów jeśli zajdzie potrzeba, Hidan zajmiesz się pomocą u drwali a Kisame ograniesz wodę i pożywienie dla wioski. Zgłoś się do pierwszego oddziału ANBU, powiedz że ja cie przysyłam.

- Hai.

Wszyscy wyszli z namiotu. Byli członkowie Akatsuki ruszyli pomagać mieszkańcom. Uśmiechnęłam się.

- My też idziemy?

Mój cudowny nastrój przerwał czarnowłosy.

- Taaaa. Kakashi idziesz z nami?

- Nie.

Brat zniknął w kłębach dymu. Eh... Jak zwykle chodzi własnymi ścieżkami.

Razem z Uchihą poszliśmy poszukać Naruto i reszty. Znaleźliśmy ich między wielkimi belkami drewna. Żywo dyskutowali.

- Co tam młodzieży?

Cała grupa zmierzyła nas wzrokiem. Wiedziałam, że chodzi im o czarnowłosego.

- Arisu. Mogłabyś powiedzieć swojemu znajomemu aby zostawił nas z tobą samych?

Chyba Sai zabrał głos.

- Wiecie, że on i reszta, która się tutaj kręci pomogła w unicestwieniu Paina? Ale dobrze. Itachi zostaw nas samych.

Czarnowłosy zniknął w chmurze kruków.

- O czym rozmawialiście?

Usiadłam na jednej ze stert drewna.

- O Sasuke.

Westchnęłam.

- Chcemy go powstrzymać. Jest tak zaślepiony zemstą, że zagraża nam wszystkim. Jednynym sposobem jest go zabić.

Jakiś chłopak z psem zabrał głos. Spodziewałam się tego.

- Hm. To jeden z prostszych sposobów w poradzeniu sobie z tą sytuacją. Nie powiem, że jest dobry.

- A jak inaczej mamy go powstrzymać?

- Ja go powstrzymam.

Naruto zabrał głos.

- Jako jego przyjaciel. I nie pozwolę wam go zabić.

Przysłuchiwałam się jak się kłócą.

- Dajcie szanse Naruto.

Wtrąciłam się.

- On ma coś takiego co zmienia ludzi. Poradzi sobie. A wy jako jego przyjaciele wspierajcie i jego i siebie nawzajem.

Wstałam z belek i zeskoczyłam na ziemię.

- Za 2 dni wyruszam na misje. Zabieram ze sobą byłych członków Brzasku. Nie wiem kiedy wróce. I czy wróce. Ale uważajcie na siebie, bo idą straszne czasy. Szczególnie ty, Naruto. Dbaj o siebie.

Uśmiechnęłam się i zniknęłam w chmurze dymu.

***

Staliśmy przy bramie Konohy. Te dwa dni minęły dla mnie jak tydzień. Ciągle ktoś skarżył się na byłych członków Akatsuki. Deidara wysadził za dużo ruin, Kisame wraz nie słuchał się dowódcy ANBU i zamiast łowić ryby, stworzył wielką fale, która wymyła wszystkie ryby z jeziora. Hidan, jak to Hidan chciał zamordować jakiś niewinnych stolarzy, bo coś mu się nie spodobało. Eh... Ale na szczęście już wyruszamy.

- Arisu...

Kakashi stał przy bramie razem z Naruto i resztą młodzieży. To miłe, że przyszli się z nami pożegnać...a raczej ze mną.

- Tak, Onii-san?

Uśmiechnęłam się szeroko.

- Uważaj na siebie.

- Jasne.

Naruto zaśmiał się i klepnął swojego senseia w ramię.

- Jak znajdziecie Sasuke to dajcie nam znać. Wtedy zjawimy się najszybciej jak się da.

- Jasne, tylko nie wiem czy natkniemy się na Sasuke, Naru. Ale jest duże prawdopodobieństwo, przecież on szuka brata.

- Spróbuj go powstrzymać przed zemstą, dopóki my się nie zjawimy.

Pokiwałam głową i odwróciłam się na pięcie. Powoli spacerkiem ruszyłam w nieznane. Za mną podążali jak cienie członkowie Akatsuki. Zobaczymy co przyniesie jutro.

********

Hej, haj, heloł...
To ja!
Mówiłam już, że szkoła to zło? Nie mam czasu na nic...
Ale tadam...
Oto rozdział 9.
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku :)
Do następnego!
Trzymajcie się ciepłoooo!
Wasza Arisu-chaan ❤
P.S. W mediach jest moje wyobrażenie Arisu ^^ 

Itachi X ArisuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz