Rozdział 7

2.6K 164 31
                                    

Obudziłam się pół leżąc oparta o coś twardego, przykryta płaszczem należącym do czarnowłosego. Strasznie bolała mnie głowa. Powoli podniosłam sie do siadu. Rozejrzałam się dookoła. Jaskinia? Na środku tlił sie ogień w ognisku. Na zewnątrz padał deszcz. Było bardzo zimno. Okryłam się mocniej płaszczem.

- Itachi?

Spytałam w przestrzeń.

- Za tobą.

Dopiero teraz ogarnęłam, że siedze między kolanami czarnowłosego.

- Rozumiem, że to jest porwanie.

Położyłam głowę na torsie Uchihy.

- Traktuj to jak chcesz.

Prychnęłam. Chciałam się podnieść i po prostu wyjść. Ale nie mogłam. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa.

- Co jest?

Zapytałam cicho pod nosem.

- Nie będziesz mogła chodzić przez jakiś tydzień...

- Co?! Ty! Jak mogłeś?!

Chciałam go uderzyć w twarz lecz czarnowłosy szybko zablokował mój cios.

- Uspokój się. Przynajmniej jesteś bezpieczna.

- A kim TY jesteś aby wtrącać sie w moje życie?! Miałam pomóc wiosce! Nie tak jak TY wymordować jej mieszkańców! Czy ty wiesz, że Mały Naruto może sobie nie poradzić?! Kto mu pomoże?! On ma tylko mnie! Nie zostawiam swojej rodziny w przeciwieństwie do CIEBIE!

Itachi spojrzał na mnie swoimi czarnymi oczami. Przez chwile wydawało mi się, że widze w nich smutek...

Itachi wstał i wziął mnie na ręce. Poczułam łzy na policzkach. Byłam taka zła, że popłakałam się jak dziecko. Czarnowłosy położył mnie przy ognisku. Usiadł obok mnie.

- Wcale nie jesteś ze skały, nie? Przepraszam za mój wybuch.

Uśmiechnęłam się przepraszająco i czując ciepło z ogniska poczułam się senna. Płaszcz Akatsuki był taki miękki i duży. Nie wiem jak oni w nich chodzą. W sumie mam moje 160 cm a czarnowłosy jest wyższy.


Nagle obok ogniska zmaterializowały się cztery osoby. Trzech mężczyzn  i jedna kobieta. Wszyscy mieli ubrane płaszcze Akatsuki.

- Yo, Itachi tylko tylu udało mi się zwerbować.

Odezwał się facet... ryba? Miał niebieską skórę, ostre zęby jak u rekina.

- Dziękuję Kisame.

- Okropna pogoda kur*a. Mogłeś wytrzasnąć lepszą kryjówkę.

Koleś z szarymi włosami, rozpiętym płaszczem i wielką kosą na plecach usiadł przy ognisku i wyciągnął ręce aby je ogrzać.

- Hidan nie narzekaj. To cud, że udało nam się uciec z kryjówki niezauważeni przez Lidera hm.

Kobieta, nie mężczyzna z blond włosami usiadł obok faceta o imieniu Hidan.

Itachi X ArisuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz