Rozdział 13

1.6K 109 9
                                    

Nawet nie wiem ile minęło odkąd znajduję się w tym wymiarze. Miesiąc, dwa? Trudno powiedzieć, wiem, że dużo. Nawet bardzo.

Dzięki Haku udaje mi się przeżyć. Co jakiś czas przynosi mi coś do jedzenia i picia od siebie. Moja technika jest już gotowa. Dopracowałam ją idealnie. Teraz tylko pozostało mi wykombinować jak się wydostać z tego pustkowia.

Leżałam opierając się o bok mojego gigantycznego jastrzębia.

Nagle obok mnie zmaterializowała się jakaś postać.

- Witaj Uchiha-san.

Ja? Uchiha?

- Nie ten adres.

Okularnik się zaśmiał.

- Jestem Kabuto. Madara kazał mi zająć się tobą i pomóc ci w pewnych kwestiach zdrowotnych. Za chwile przyśle tutaj za chwile wszystko co będzie potrzebne do wykonania planu.
Okularnik uśmiechnął się przebiegle i poprawił swoje okulary.

Poczułam się nieswojo.

Wstałam i skoczyłam na grzbiet Haku. Mój przyjaciel szybko wzbił się w przestworza.

Kabuto zaśmiał się szaleńczo.

- Kiedyś będziesz musiała wylądować, prawda?


Pov. Kisame

Od 3 miesięcy Itachi leży nieprzytomny, nikt wie kiedy Uchiha się obudzi. Sam ledwie uszedłem z życiem. Znaleźli nas Deidara i Hidan, kiedy wracali z wieściami od Konan. Teraz cała nasza gromada byliśmy w pierwszej kryjówce Akatsuki w Amegakure.

Wszyscy stają na głowie, aby znaleźć Arisu. Konoha, i inne wioski stworzyły  grupę poszukiwawczą, składającą się z bardzo dobrych shinobi. Jednak nikt nie wie, gdzie znajduje się dziewczyna.
Wielka Wojna zbliża się wielkimi krokami. Każdy ninja trenuje, cywile masowo zostają ewakuowani do schronów a Piątka Kage obraduje z głównymi strategami wiosek. Każdy coś robi. Brzask wraz z oddelegowanymi shinobi szuka Madary i Kabuto. Jednak nie możemy ich znaleźć, przepadli jak kamień w wodę.

Dzisiaj mieliśmy zinfiltrować dawną kryjówkę Orochimaru, z której jedna z ANBU Konohy wyczuła obecność jej dawnego zmarłego mistrza. Tylko Konan miała zostać i obserwować stan  Uchihy.

***

Kolejna pułapka. Jeden z naszych został ranny, kiedy cała kryjówka wybuchła. Właśnie wchodziliśmy do naszej bazy kiedy Konan wybiegła nam na przeciw.

- Obudził się. Przed chwilą.

Szybko pobiegliśmy do jego pokoju. Itach właśnie próbował usiąść.

- Siema. Jak się czujesz?

- Bywało lepiej.

Jak zwykle Itachi zimna suka wrócił. Powiedział to takim tonem jakby chciał zamrozić całe Amegakure.

- Hmm. Chyba nieźle się czujesz.

- Co z Arisu?

Zapadła cisza. Przez chwilę nikt nic nie mówił, nikt nie wiedział jak.

- Nie wiadomo. Nikt nie wie gdzie jest, ani czy żyje.

- Rozumiem. Ile czasu minęło...

- Trzy miesiące.

Itachi spojrzał na mnie chłodno.

- Ile czasu zostało?

- Miesiąc.


Pov. Arisu

Latałam już kilka godzin. Na dole siedział Kabuto wraz z Madarą. Uchiha przetransportował ze sobą całe labolatorium. Bałam się tego co chcą ze mną zrobić. Wiem, że nie będzie to nic przyjemnego. Najgorsze jest to, że kończy mi się chakra a Haku jest już zmęczony. Zaraz będę musiała wylądować.

- Haku. Ląduj.

- Ale Arisu-sama...

- Nic mi nie będzie. Ląduj i znikaj.

Jastrząb wykonał moje polecenie. Wylądował jak najdalej od tej dwójki. Gdy tylko Haku zniknął zaczęłam biec przed siebie. Madara zaśmiał się.

- To daremne.

Zmaterializował się przede mną. Zatrzymałam się i przyjęłam pozycję obronną. Wyciągnęłam kunaia. Uchiha znowu się zaśmiał.

- Przecież nie masz już sił. Nie masz ze mną szans moje dziecko. Poddaj się dobrowolnie, zabiegom Kabuto.

- Wiesz, nie poddaje się bez walki.

Ruszyłam na Uchihe. Każdy mój cios był idealnie zablokowany. Nie widziałam żadnej luki w jego obronie. Odsunęłam się chcąc rzucić shurikenami. Ale Madara przybliżył się do mnie z wielką szybkością i skoncetrowaną chakra w pięści. Przez to, że nie miałam chakry i byłam wymęczona nie miałam jak uniknąć tego ciosu. Pięść Uchihy wbiła się w mój brzuch wydzierając z moich płuc jakiekolwiek powietrze. Czułam, że się duszę a mój żołądek zostaje zmiażdżony. Wyplułam z buzi krew i zgięłam się w pół.

- Grzeczna dziewczynka.

Madara uderzył w mój kręgosłup z łokcia. Przez siłę uderzenia upadłam jak długa na ziemię. Nie mogłam się podnieść.

Czarnowłosy zaśmiał się szatańsko i złapał mnie za włosy. Podniósł mnie i zaciągnął do Kabuto. Razem przywiązali mnie do stołu operacyjnego. Były uczeń Orochimaru wbił mi kilka wenflonów podłączonych do dziwnych kroplówek. Chwilę później moje ciało przeszył ogromny ból.

*******
Siemanko,
Co tam u Was słychać?
Jak w szkole/pracy?
Rozdział znowu krótki, ale mam nadzieję, że się Wam podoba rozwój wydarzeń. Szczerze mówiąc, nie mam konkretnych planów jak dalej potoczy się akcja tego opowiadanka. Piszę tak na spontanie.
Pozdrawiam Was serdecznie i ciepłooo ❤
Wasza Arisu-chaan 💙

Itachi X ArisuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz