Rozdział 12

1.6K 114 1
                                    

Przywołałam mojego sokoła aby rozejrzał się dokładniej w miejscu gdzie wylądowałam. Siedziałam od jakiegoś czasu na jednym z bloków skalnych czekając na Haku. Zdąrzyłam usłyszeć jego głos i za chwilę wielki sokół usiadł obok mnie i skinął mi głową.

- Nie ma tutaj niczego moja pani. Sama skała. Żadnej roślinności, wody, ziemi. Brak jakichkolwiek istot żywych.

Skłonił się.

- Dziękuję Haku.

Pogłaskałam go po głowie.

- Podejrzewam, że znalazła się pani w jakimś innym wymiarze. Pan Madara umie przemieszczać się między światami. Teraz jest w naszym wymiarze. Sądzę, że powinien niedługo tutaj przybyć.

Pokiwałam głową i roztarłam ramiona. Ten świat do ciepłych nie należy. Haku widząc, że jest mi zimno powiększył się do rozmiarów takich jak figurka Deidary, na której latał. Usiadł na ziemi.

- Niech się pani prześpi. Jest pani przemęczona wielogodzinnym biegiem. Ja będę czuwał.

- Dziękuję.

Wspięłam się na jego grzbiet i wtuliłam w szyję. Był miekki i wygodny dzięki swoim piórom.

- Oyasumi.


Pov. Itachi


Walczyliśmy z Zetsu od jakiś kilku godzin. Została ich zaledwie garstka. Na gałęzi siedział Tobi, który przyglądał się naszej walce. Nadal nie wiem gdzie jest Arisu i czy z nią wszystko dobrze. Jestem jej winien opiekę za to co robiła dla Sasuke po moim odejściu z wioski.

Czy aby to tylko chęć opieki nad Hakate?

Potrząsnąłem głową i zabiłem ostatniego Zetsu.

Coraz częściej zdarza mi się, że moje myśli zaczynają mnie zaskakiwać.

Kisame uderzył mnie z łokcia w żebra. Spojrzałem na niego gniewnie.

Madara zaczął klaskać i wylądował przed nami.

- Brawo. Udało wam się pokonać 1/10000 mojej armii. Tego się można było spodziewać po właścicelu Samehady oraz legendarnym Uchiha.

Spojrzałem na niego twardo.

- Gdzie jest Arisu? 

- Oh. Czyżby wielki Uchiha martwił się o swojego krewnego? Przecież pomogłem ci wybić cały klan. Została tylko ona i twój brat. Pozwoliłem sobie dokończyć dzieła. Już jej nie ma.

To co usłyszałem wstrząsnęło mną. Zabił Arisu? Ona jest niezniszczalna. Nie dała by się tak łatwo. To nie jest możliwe. Przecież....

Czyżby zaczęło mi znowu na niej zależeć?

- Łżesz.

Kisame zaczął się śmiać.

- Ona jest nie do zdarcia. Nie dała by ci się zabić. Łżesz.

Tym razem Madara się zaśmiał.

- Skąd to wiesz?

- Bo jej pieczęć na naszym ramieniu nie zniknęła. A znika wraz ze śmiercią osoby, która ją nałożyła.

Madara się skrzywił.

- W takim razie muszę was zabić, żebyście nie pokrzyżowali mi planów.

Stary Uchiha ruszył do ataku.


Pov. Arisu

Obudziłam się wypoczęta. Przeciągnęłam się i usiadłam.

- Coś się działo jak spałam?

- Nie. Nic się nie działo.

- Dziękuję Haku. Możesz już wracać.

Zeskoczyłam na skałe. Haku zniknął w kłębie dymu. Rozejrzałam się po raz tysięczny po tym skalistym pustkowiu.

Westchnęłam. Co ja mam teraz zrobić? Jak mam się wydostać z tego miejsca? Usiadłam i zaczęłam rozmyślać. Hmmm. Wiem! Technika teleportacji! Skupiłam się i wykonałam odpowiednie pieczęcie. Mam nadzieję, że to zadziała. Nie stało się nic. Nie teleportowałam się obok Uchihy. Przegryzłam wargę. Cholera. Jestem w beznadziejnej sytuacji.

***

Po kilku godzinach myślenia wzięłam się za trening. Nic innego nie pozostało mi do roboty. Ćwiczyłam cały czas. Najgorsze, jest to, że czuję jakby tutaj czas płynął inaczej. Nawet nie wiem kiedy padłam z wykończenia. C

iekawe co dzieje się z Itachim i resztą. Mam nadzieję, że wszystko z nimi w porządku.
Mam nadzieję, że z Itachim wszystko w porządku... Że nic mu nie jest... Ciekawe czy tęskni za mną...
Chwila... Co? Przecież wiadomo, że nie. Jestem dla niego tylko kompanem. Kolejnym członkiem grupy.
Chciałabyś być kimś więcej?

******
Siemanko,
Jak tam u Was?
U mnie dużo nauki, mało wolnego czasu 😭
Mam nadzieję, że podoba Wam się rozwój wydarzeń...
Ale mało jest takich scen Arisu z Itachim. Chyba czas to zmienić 😊
Do następnego!
Arisu-chaan 💙

Itachi X ArisuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz