Wra
całam z misji z moją drużyną ANBU. Skakaliśmy z drzewa na drzewo, spiesząc się do domu. Nie było mnie w wiosce trzy miesiące, mieliśmy ochraniać syna pana feudalnego, podczas ważnej podróży po innych wioskach. Cała misja skończyła się sukcesem, a ja chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i przytulić mojego syna i męża.
Nagle zatrzymałam się czując jak ziemia drży. Mój oddział zatrzymał się za moimi plecami.
- Sprawdź to.
Jeden z ANBU aktywował Byakugana.
- Wioska jest atakowana!
- Ruszamy! - krzyknęłam i najszybciej jak się dało zaczęliśmy przemieszczać się w kierunku naszego domu. Zastanawiałam się czy z Itachim i Harukim wszystko w porządku. W bramie wioski znaleźliśmy się w przeciągu kilkunastu minut.
- Rozproszyć się i bronić cywili!
Moja drużyna zrobiła co im kazałam. Sama pobiegłam ulicami, szukać wroga. Biegłam pomiędzy zniszczonymi budynkami, szukając kogoś z Konohy. Znalazłam ludzi przysypanych gruzami.
- Pomocy!
Tylko tyle zdołałam wychwycić. Podeszłam do gruzów i zaczęłam odkopywać ludzi. Po kilku minutach pracy udało mi się zrobić małe przejście w gruzach. Na wolność wyszła cała rodzina z dwójką dzieci.
- Co tu się stało?
- Zaatakowali nas. Nawet nie widzieliśmy kto. Atak zaczął się w nocy.
W nocy? Już jest południe...
- Dziękuję. Udajcie się prosze do schronu.
Rodzina zaczęła biec w kierunku wejscia do bezpiecznego przejścia. Natomiast ja zaczęłam biec, w kierunku centrum miasta, z którego dochodziły odgłosy wybuchów. Po drodze nie spotkałam nikogo żywego. Widziałam tylko wielkie plamy krwi i dziwnej substancji niewiadomego pochodzenia, rozpryskane na ziemi i gruzach.
Co tutaj się stało? Dlaczego tak długo Naruto pozwala, na to, żeby jego wioska była niszczona? Czy wróg jest tak potężny?
Przebiegałam właśnie obok mojego domu kiedy mignęły mi dwie znajome sylwetki. Weszli do naszego domu, zapewnie po broń.
- Itachi! Haruki!
Nagle nastąpił potężny wybuch, a moi bliscy zostali zasypani gruzami.
Zatrzymałam się gwałtownie. Nie wierze...
Z gruzów powstało czerwone Susanoo mojego męża. Odetchnęłam głęboko. Itachi trzymał naszego syna na rękach. Haruki był nieprzytomny, Itachi ciężko dyszał. Widać było, że jest u kresu swoich sił. Podbiegłam do nich, w tym samym czasie Susanoo mojego męża zniknęło. Itachi z Harukim na rękach wylądował na jedym z pozostałych dachów.
- Itachi... Haruki...
- Arisu... Zabierzmy go do szpitala...
CZYTASZ
Itachi X Arisu
Fiksi PenggemarArisu-zwykła kunoichi z niezwykłą naturą chakry Itachi-odpowiedzialny za wymordowanie swojego klanu Jak ich historia się potoczy? Czy połączy ich uczucie? Czy to będzie miłość czy raczej nienawiść? Dowiesz się czytając ;) Moje pierwsze opowiadanie. ...