1. Here We Go!

1.9K 42 7
                                    

  Ze szczęściem czasem bywa tak, jak z okularami, szuka się ich, a one siedzą na nosie. 

 Phil Bosman  

Szczupła brunetka powoli uchyliła ciężkie powieki i przetarła dłonią twarz, aby choć trochę się rozbudzić. Standardowo rozejrzała się po dużym, dość jasnym pokoju, w którym się znajdowała i zajęło jej dobrą chwilę, aż zrozumiała, gdzie w danym momencie jest. Ciemnoszare ściany, czarne szafy, biały dywan rozłożony przed łóżkiem i ogromne okno, przez które widać było cały ogród, gdzie zieleniły się kwiaty i drzewka ozdobne. Sypialnia Zayna. Uśmiechnęła się lekko na samo wspomnienie ich wspólnej, namiętnej nocy. Uwielbiała, gdy brunet był tak słodki, kochany i uroczy, zupełnie jak wtedy, gdy się poznali... Niestety, zdecydowanie częściej był oschły i egoistyczny, jednak w tej chwili młoda dziewczyna, wolała nawet o tym nie myśleć. Chciała jedynie nacieszyć się wspomnieniem ich ostatniego stosunku i zapomnieć o problemach, które kłębiły się gdzieś głęboko w jej podświadomości. Nie warto było się tym zamęczać. Czasami miała wrażenie, że po prostu warto jest trochę pocierpieć, dla tych kilku niesamowitych chwil spędzonych w jego ramionach.

Delikatnie przekręciła głowę w lewo i nie mogła nie uśmiechnąć się, widząc głęboko śpiącego Malika. Wydawał się być strasznie spokojny, zrelaksowany. Delikatnie marszczył nosek, co tylko dodawało mu więcej uroku. W tym momencie nie wyglądał jak groźny gangster, tylko jak spokojny, ułożony, młody mężczyzna. Przygryzła lekko wargę na samo to wyobrażenie. Właśnie takiego go chciała. Jednak... Zen był całkowitym przeciwieństwem jej marzeń i niestety musiała się z tym pogodzić. Takiego go pokochała i takiego musi kochać dalej. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że muszą jej wystarczyć tylko te chwile, gdy chłopak ma dobry humor i ochotę na odrobinę czułości. W innych przypadkach, lepiej do niego nie podchodzić, bo może się to źle skończyć, zarówno dla niej jak i dla pozostałych osób w ich otoczeniu. 

Brunetka delikatnie pogładziła jego policzek, który teraz pokryty był miękkim, czarnym zarostem. Trochę go postarzał, ale jednocześnie dodawał mu męskości, co akurat kobiecie się podobało. Zresztą, wszystko w nim się jej podobało... Musnęła czule jego usta i jak najdelikatniej się dało, wysunęła się spomiędzy jego umięśnionych, wytatuowanych ramion. Nie chciała go budzić, bo przecież niewyspany Zen, to zły Zen. Westchnęła ciężko, bo będąc daleko od niego, odczuwała bolesną pustkę, której po prostu nie znosiła. Uwielbiała, gdy ją dotykał. Nawet mały gest sprawiał, że od nowa traciła dla niego głowę. Właśnie dlatego jeszcze z nim była, choć na każdym kroku potrafił ją upokorzyć i zbesztać. Zbyt szybko mu wybaczała. I zbyt mocno kochała. Nawet nie sądziła, że to kiedyś może ją zgubić... 

Wsunęła na stopy kapcie, a na ciało czarny, satynowy szlafroczek, żeby nie zejść do kuchni tylko w krótkiej koszulce. Przecież tam prawdopodobnie chodzą chłopaki, należący do gangu bruneta.

I'm in love with a criminal.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz